Szef KE na Lampedusie. "Hańba!". "Mordercy!"
Takie okrzyki przywitały szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso i premiera Włoch Enrico Lettę na włoskiej wyspie.
2013-10-09, 10:56
W  zeszłym tygodniu zatonął tam kuter, wiozący  nielegalnych imigrantów. Zginęło około 300 osób.   
 Przy  ogrodzeniu lotniska, na którym wylądowali politycy, zebrała się grupa  mieszkańców Lampedusy i działaczy organizacji pozarządowych. Krzyczeli, że  politycy powinni się wstydzić za to, co się stało, i rozwiązać problem  imigrantów.    
 Mieszkańcy wyspy są też niezadowoleni z tego,  że Barroso nie odwiedzi ośrodka dla imigrantów. Nasilają się protesty  przebywających tam osób: jest ich ponad tysiąc, czyli trzy razy więcej,  niż ośrodek może pomieścić. Ludzie śpią pod gołym niebem, mimo że w nocy  pada deszcz i jest zimno. Dlaczego premier Enrico Letta i minister  spraw wewnętrznych Angelino Alfano nie pokażą tego swemu gościowi z  Brukseli - pytają prowokacyjnie pracujący tam liczni wolontariusze.  Odpowiedź brzmi: ze względów bezpieczeństwa.
Tragedia u brzegów Lampedusy
Do tragedii doszło w ubiegły czwartek nad ranem. Jednostka wyruszyła z jednego z portów w Libii i po co najmniej kilkunastu godzinach żeglugi znalazła się w pobliżu włoskiej wyspy leżącej między Afryką i Europą .Na pokładzie rozpalono ognisko. Zajęła się od niego cała drewniana struktura. Jednostka w szybkim tempie poszła na dno. Bilans ofiar jest wciąż prowizoryczny. Jak twierdzi szef MSW Włoch uratowano 155 osób. Jeden z płetwonurków pracujących w miejscu katastrofy mówił o budzącym grozę “kłębowisku ciał”, jakie widział na głębokości ponad 40 metrów, gdzie spoczął wrak kutra.
Włochy zabiegają w tej chwili o pomoc ze strony Unii Europejskiej w opanowaniu zjawiska nielegalnej imigracji drogą morską. Proponują m. in., by Bruksela zajęła się patrolowaniem wód międzynarodowych.
IAR, to