Prof. Kleiber odwołuje konferencję ws. katastrofy smoleńskiej
Prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber poinformował, że wycofuje się z pomysłu organizacji konferencji naukowej na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej.
2013-10-18, 20:52
Posłuchaj
Jego zdaniem obecnie przeprowadzenie takiej konferencji wedle standardów naukowych jest niemożliwe.
W sierpniu Kleiber wezwał do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy dwa zespoły - parlamentarny kierowany przez Antoniego Macierewicza i działający przy kancelarii premiera, któremu szefuje Maciej Lasek. W liście do Laska Kleiber napisał wówczas, że za nienaruszalne i niepodlegające negocjacjom uznaje dwa kryteria: przeprowadzenie dyskusji wyłącznie w gronie fachowców oraz jawność obrad, dostępnych dla wszystkich zainteresowanych mediów. Konferencja, której terminu nie sprecyzowano, miała się odbyć pod koniec obecnego lub na początku przyszłego roku.
- Kumulacja emocji, którą obserwujemy w ostatnich dniach (...) dzisiaj uniemożliwiają przeprowadzenie konferencji wedle standardów naukowych - powiedział Kleiber w "Panoramie" TVP2. - Z jednej strony wypowiedź jednego z ekspertów zespołu parlamentarnego (chodzi o prof. Jacka Rońdę), a z drugiej strony, co jest sprawą poważniejszą te liczne, co drugi, trzeci dzień składane doniesienia do prokuratury - wyjaśnił prezes PAN.
Profesor Kleiber przyznał, że jego pomysł nie miał wsparcia zarówno ze strony największych partii politycznych, jak i mediów.
REKLAMA
Zobacz serwis - Smoleńsk 2010>>>
Profesor Jacek Rońda, jeden z głównych ekspertów zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza, otwarcie przyznał w Telewizji Trwam, że dokument z Rosji, na który się powoływał w telewizji publicznej to był blef.
W piątek, w opublikowanym liście, Rońda zrezygnował z udziału w planowanej w dniach 21-22 października Konferencji Smoleńskiej 2013, organizowanej w Sejmie przez zespół Macierewicza, i przyznał, że popełnił błąd i gotów jest ponieść jego konsekwencje.
Prof. Rońda jest wykładowcą krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Dokumenty, na które się powoływał, miały dowodzić, że tupolew, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Okazało się jednak, że profesor takich dokumentów nie posiadał.
REKLAMA
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>
mc
REKLAMA