Protestujących potraktowano toksyną z I wojny. Wstrząsające ustalenia BBC
BBC donosi, że protestujący przeciwko gruzińskiemu rządowi w zeszłym roku zostali potraktowani toksyczną substancją - używaną jako broń chemiczna podczas I wojny światowej. Środek rozpryskiwany był z armatek wodnych. - Czuć było, że (woda - red.) pali - powiedział BBC uczestnik antyrządowych demonstracji.
2025-12-01, 09:44
Demonstranci sprzeciwiający się zawieszeniu przez rząd Gruzji starań o przystąpienie kraju do Unii Europejskiej skarżyli się również na inne objawy - duszności, kaszel i wymioty utrzymujące się tygodniami.
Gruzja. Podczas protestów użyto broni chemicznej z I wojny światowej
BBC World Service rozmawiało z ekspertami ds. broni chemicznej, sygnalistami z gruzińskiej policji antyterrorystycznej oraz lekarzami. Ich relacje wskazywały na użycie przez władze Gruzji środka, który francuskie wojsko nazywało kamitem (bromocyjanek benzalu).
Kamit używany był przez francuską armię przeciwko Niemcom podczas I wojny światowej. Zachowało się niewiele dokumentów dotyczących jego późniejszego użycia, ale uważa się, że został wycofany w latach 30. XX wieku, z powodu obaw o jego długotrwałe skutki. Zamiast niego stosowano gaz CS - często nazywany "gazem łzawiącym".
Jednym z rozmówców BBC był Konstantin Chachunaszwili, pediatra i uczestnik protestów, które rozpoczęły się 28 listopada 2024 roku przed gruzińskim parlamentem. Obywatele kraju byli oburzeni decyzją rządu o zawieszeniu rozmów akcesyjnych z Unią Europejską. Cel członkostwa w UE zapisany jest w gruzińskiej konstytucji. Gruzińska policja użyła wobec protestujących armatek wodnych, gazu pieprzowego oraz łzawiącego.
Konstantin Chachunaszwili, który był wśród osób opryskanych z armatek wodnych i który brał udział w wielu demonstracjach, powiedział, że przez wiele dni czuł pieczenie skóry, którego nie był w stanie w żaden sposób zmyć. W rzeczywistości, jak dodał, "było gorzej, gdy próbował to zmyć".
Duszności, kaszel, ból głowy i wymioty
Dr Chakhunashvili chciał się dowiedzieć, czy inni doświadczyli podobnych skutków. Dlatego - za pośrednictwem mediów społecznościowych - zaapelował do ludzi, którzy również padły ofiarą powyższych środków, o wypełnienie ankiety. Skontaktowało się z nim prawie 350 osób, a prawie połowa z nich stwierdziła, że odczuwała jeden lub więcej skutków ubocznych przez ponad 30 dni po protestach. Do długotrwałych objawów bycia narażonym na tę substancję zaliczają się m.in. ból głowy, zmęczenie, kaszel, duszności i wymioty.
Jego badanie zostało poddane recenzji i zaakceptowane do publikacji w międzynarodowym czasopiśmie "Toxicology Reports". Dr Chakhunashvili przebadał również 69 osób, u których stwierdzono "znacznie wyższą częstość występowania nieprawidłowości" w funkcjonowaniu serca. Raport dr. Chakhunashviliego potwierdził tak naprawdę wniosek, który wcześniej wysnuli doszli lokalni dziennikarze, lekarze i organizacje walczące o prawa obywatelskie - armatka wodna musiała być nasączona substancją chemiczną. Wezwali oni rząd do ujawnienia tych informacji, ale Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - odpowiedzialne za policję - odmówiło udzielenia odpowiedzi.
"Kilku wysoko postawionych sygnalistów z gruzińskiej policji antyterrorystycznej pomogło BBC ustalić prawdopodobną tożsamość tej substancji chemicznej" - czytamy na łamach BBC. Były szef wydziału uzbrojenia Lasza Szergelaszwili powiedział, że był to ten sam związek, o którego przetestowanie pod kątem zastosowania w armatkach wodnych poproszono go w 2009 roku. Był wówczas odpowiedzialny za uzbrojenie gruzińskiej policji antyterrorystycznej. W rozmowie z brytyjskimi dziennikarzami stwierdził, że efekty działania tego związku były inne niż cokolwiek, czego doświadczył wcześniej. Skarżył się na trudności z oddychaniem nawet, gdy jedynie stał w pobliżu miejscu, w którym gaz został rozpylony. Poza tym grupa osób, która również uczestniczyła w testach podkreślała, że substancji nie dało się łatwo zmyć ze skóry.
Drażni oczy, skórę i drogi oddechowe. "Nie potrafię jej porównać z niczym znanym"
Szergelaszwili wspomina, że podczas testów nieznanej substancji jej działanie nie ustępowało, jak w przypadku standardowych środków łzawiących. Nawet po przemyciu twarzy wodą i roztworem sody oczyszczonej, on i jego koledzy nadal mieli poważne trudności z oddychaniem.
Jak twierdzi, ostrzegał przełożonych, by nie wykorzystywać tego preparatu, lecz jego uwagi zignorowano. Mimo to pojazdy z armatkami wodnymi zostały nim napełnione, a substancję stosowano jeszcze co najmniej do 2022 roku - momentu, w którym odszedł z pracy i opuścił kraj. Gdy rok później zobaczył nagrania z protestów, natychmiast skojarzył symptomy demonstrantów z własnymi doświadczeniami.
Zapytany, czy testowany środek mógł być jedynie gazem CS, który drażni oczy, skórę i drogi oddechowe, lecz działa jedynie krótkotrwale, zdecydowanie temu zaprzeczył. Według niego siła działania substancji była znacznie większa. - Nie potrafię jej porównać z niczym znanym - podkreślał, oceniając, że preparat mógł być "dziesięciokrotnie" silniejszy niż powszechnie stosowane środki do rozpraszania tłumu. Zaznaczył przy tym, że nawet wylana na ziemię substancja utrzymywała działanie drażniące przez dwa-trzy dni, nawet po zmyciu wodą. Mimo to były policjant nie zna jej właściwej nazwy.
BBC udało się jednak dotrzeć do wewnętrznego dokumentu z grudnia 2019 roku, w którym odnotowano użycie przez Departament Zadań Specjalnych dwóch nieopisanych z nazwy substancji chemicznych. Określono je jako "chemikalia ciekłe UN1710" oraz "chemikalia w proszku UN3439". Dziennikarze ustalili, że pod oznaczeniem UN1710 kryje się trichloroetylen (TCE) - rozpuszczalnik służący m.in. do rozprowadzania innych substancji w wodzie. Z kolei kod UN3439 obejmuje szeroką grupę potencjalnie niebezpiecznych związków przemysłowych.
Dowody na użycie kamitu
Jedyną znaną substancją, która kiedykolwiek była stosowana jako środek do tłumienia zamieszek i pasuje do opisu, jest cyjanek bromobenzylu, czyli kamit. Zdaniem Christophera Holstege, jednego z czołowych światowych specjalistów w dziedzinie toksykologii i broni chemicznej, to właśnie on mógł zostać użyty. Ekspert stwierdził, że objawy zgłaszane zarówno przez osoby narażone, jak i świadków wydarzeń, są zgodne z działaniem tej substancji.
- Kuzyn J.D. Vance’a walczył w Ukrainie. "Ta wiedza nie dociera do decydentów"
- Tysiąc zabitych żołnierzy dziennie. Tak wyglądają straty Rosji
- "Kaliningrad zostanie zmieciony z powierzchni ziemi". Generał ostrzega Rosję
Jednocześnie Holstege podkreślił, że długotrwałość efektów wyklucza działanie konwencjonalnych środków, takich jak gaz CS. Wskazał również, że w swojej praktyce nie spotkał się z przypadkiem wykorzystania kamitu we współczesnych działaniach policyjnych. Jego zdaniem substancję wybrano właśnie ze względu na wyjątkową uporczywość i silne działanie drażniące - taki środek skutecznie odstraszałby protestujących, zmuszając ich do opuszczenia terenu i szukania pomocy medycznej. - Jeśli rzeczywiście doszło do ponownego użycia tej substancji, mamy do czynienia z czymś wyjątkowo groźnym - ocenił.
W świetle prawa międzynarodowego policja może stosować środki chemiczne jedynie wtedy, gdy ich działanie jest proporcjonalne i krótkotrwałe. BBC zauważa jednak, że gruzińskie służby dysponują bezpieczniejszymi i powszechnie stosowanymi preparatami. Wykorzystanie przestarzałego, znacznie silniejszego środka mogłoby zostać zaklasyfikowane wręcz jako użycie broni chemicznej.
Gruzińska władza neguje oskarżenia. "Absurdalne"
Ustalenia dziennikarzy zaniepokoiły także Specjalną Sprawozdawczynię ONZ ds. Tortur, Alice Edwards. Zwróciła uwagę na brak precyzyjnych regulacji dotyczących stosowania chemikaliów w armatkach wodnych i określiła taką praktykę jako eksperymentalną formę działania na populacji.
- Ludzie nie mogą być poddawani eksperymentom. To jednoznaczne naruszenie praw człowieka - stwierdziła, dodając, że wszystkie opisane przypadki powinny zostać dokładnie zbadane, także pod kątem tortur lub innego rodzaju nadużyć.
Gruzińskie władze stanowczo odrzuciły ustalenia BBC, określając je jako "absurdalne" i "głęboko niepoważne". Zapewniły, że służby działały zgodnie z prawem i konstytucją, reagując na "nielegalne działania brutalnych przestępców".
Źródło: BBC/hjzrmb