Działacz Greenpeace Tomasz Dziemiańczuk stanie przed rosyjskim sądem
Polak wnioskuje o zmianę środka zapobiegawczego i wypuszczenie go z aresztu.
2013-10-21, 06:34
Posłuchaj
Sprawa Tomasza Dziemiańczuka toczy się przed Sądem Obwodowym w Murmańsku.
Polski aktywista został aresztowany wraz z 29 innymi działaczami Greenpeace. Zatrzymała ich straż przybrzeżna na Morzu Barentsa - po tym, jak próbowali zorganizować protest w pobliżu platformy wiertniczej Gazpromu.
Do tej pory murmański sąd odrzucał wszystkie zażalenia ekologów na areszt. - Nie spodziewamy się innej decyzji w przypadku Tomka - mówi rzeczniczka Greenpeace Rosja Julia Prodina. W jej opinii, służby śledcze działają niezwykle ostro i nie da się przewidzieć, co jeszcze mogą wymyślić.
Działacze Greenpeace aresztowani w Murmańsku są oskarżani o piractwo. W Rosji grozi za to od 10 do 15 lat łagru.
Protest Greenpeace
Greenpeace przeprowadził akcję na platformie Prirazłomnaja, by zaprotestować przeciwko wierceniom w Arktyce. Zdaniem ekologów ewentualny wyciek ropy w tym miejscu miałby katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego w regionie. Wiercenia tam powinny być zakazane, przynajmniej do czasu, aż Gazprom opracuje przekonujący plan likwidacji skutków ewentualnego wycieku - postuluje Greenpeace.
Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe w Arktyce - niskie temperatury, sztormy i góry lodowe - naukowcy oceniają prawdopodobieństwo wypadku i wycieku jako bardzo wysokie, a skutki takiej katastrofy jako o wiele cięższe do usunięcia niż w przypadku wycieku na platformie BP w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku.
Dla Rosji podbój Arktyki jest celem strategicznym. Złoże, na którym znajduje się Prirazłomnaja, oceniane jest na 526 mln baryłek ropy. Jego eksploatacja ma duże znaczenie dla Rosji, walczącej o utrzymanie się w czołówce światowych producentów ropy naftowej.
IAR, bk
REKLAMA
REKLAMA