Francuscy dziennikarze zabici w Mali. Aresztowano 35 osób
Śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarzy pracujących dla radia RFI ruszyło 48 godzin temu, od tego czasu aresztowano co najmniej 35 osób - podała agencja AFP.
2013-11-05, 21:53
Jak poinformował agencję AFP przedstawiciel władz miasta Kidal, skąd dwójka dziennikarzy została uprowadzona 2 listopada, w związku ze sprawą pojawia się coraz więcej dowódów. - W samochodzie, do którego zostali wciągnięci Francuzi znaleziono numery telefonów, które będą pomocne  w śledztwie - powiedział.   
 Aresztowań - w sumie zatrzymano co najmniej 35 osób - dokonano w poniedziałek i we wtorek w ramach działań  francuskich  oddziałów w Mali. Żołnierze podążyli za śladami  pozostawionymi w piasku  przez porywaczy. Podejrzani  zostali przetransportowani z  Kidalu do Gao, gdzie znajduje się baza sił  francuskich w Mali.
 Zabójstwo dziennikarzy  
  Claude Verlon i Ghislaine Dupont,  pracujący dla rozgłośni Radio France Internationale (RFI),  przeprowadzili wywiad z mieszkańcem Kidalu, przedstawicielem tuareskiego  separatystycznego Ruchu Wyzwolenia Narodowego Azawadu. Porywacze  wciągnęli dziennikarzy do samochodu, a następnie ich zabili.  
 Ich ciała  znaleziono w odległości ok. 12 km od miasta. Dupont zginęła od podwójnego strzału w klatkę piersiową, a Verlon został trzykrotnie postrzelony w głowę. Zdaniem specjalistów dziennikarze zostali zabici ponieważ samochód się zepsuł i porywacze nie mieli jak ich przetransportować.   
 Była to druga misja reporterów RFI w Kidalu. W lipcu relacjonowali oni stamtąd pierwszą turę wyborów prezydenckich.   
 Według relacji świadków sprawców było w  sumie czterech. Na razie nie  wiadomo, czy zabójcy byli  powiązani z tuareskimi  separatystami na  północy Mali lub działającymi w  tym regionie Afryki  bojownikami  Al-Kaidy.
Kidal, w pobliżu  którego dokonano zabójstwa, jest kolebką tuareskiej rebelii. Tuaregowie  wywołali wojnę w Mali w styczniu 2012 roku i już wiosną ogłosili na  północy kraju niepodległość Azawadu. W czerwcu teren ten odebrali im  lepiej uzbrojeni partyzanci Al-Kaidy, którzy północną połowę Mali  przekształcili we własny kalifat. Został on rozbity przy pomocy Tuaregów  przez Francję, która w styczniu 2013 roku dokonała inwazji na Mali.      
x-news.pl, CNN
Ostra odpowiedź Francji
W poniedziałek rząd francuski ogłosił, że po zabójstwie wzmocni swój kontyngent wojskowy w Mali. Spośród 3 tys. francuskich żołnierzy stacjonujących w tym kraju ok. 500-700 uczestniczy na północy wraz oddziałami malijskimi i siłami ONZ w zakrojonej na szeroką skalę operacji antyterrorystycznej pod kryptonimem Hydra.
Według wcześniejszego harmonogramu ministerstwa obrony kontyngent francuski miał być zredukowany do 2 tys. żołnierzy do końca 2013 roku, po malijskich wyborach parlamentarnych, których pierwsza tura ma się odbyć 24 listopada.
W niedzielę francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius zapowiedział, że "bezpieczeństwo w tym rejonie i na przyległych obszarach, zwłaszcza bezpieczeństwo obywateli francuskich, zostanie wzmocnione". Szef MSZ Francji określił sprawców zabójstwa jako "grupy terrorystyczne, z którymi prowadzimy walkę".
Prezydent Francji Francois Hollande w związku z zamordowaniem dwojga dziennikarzy zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego. Hollande rozmawiał o sytuacji w Mali z prezydentem tego kraju, który zapewnił o swojej "determinacji w przeprowadzeniu wyborów".
Francja podjęła interwencję w Mali w styczniu, gdy islamistyczni rebelianci, którzy wcześniej opanowali północ kraju, posunęli się w kierunku jego stolicy Bamako. W Europie i USA wzbudziło to obawy, że islamiści mogą przekształcić Mali w bazę wypadową dla ataków terrorystycznych o zasięgu międzynarodowym.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk