Filipiny: służby bezpieczeństwa muszą walczyć z szabrownikami

Filipińskie służby bezpieczeństwa otworzyły w środę ogień do uzbrojonych ludzi próbujących plądrować sklepy i magazyny z żywnością - podała lokalna telewizja. We wtorek wieczorem osiem osób zginęło, gdy tłum zaczął napierać na magazyn.

2013-11-13, 11:07

Filipiny: służby bezpieczeństwa muszą walczyć z szabrownikami

Posłuchaj

Policja i wojsko mają problemy, żeby poradzić sobie z ludźmi szturmującymi magazyny żywności na Filipinach (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Ocaleli po przejściu tajfunu Haiyan oraz przedstawiciele organizacji pomocowych mówią, że czas oczekiwania na pomoc znacznie się wydłuża. ONZ apelowała we wtorek o zebranie na pomoc Filipińczykom ok. 300 milionów dolarów. Sama organizacja obiecała 25 mln dolarów.
W środę oficjalny bilans ofiar kataklizmu, który uderzył w środkową część Filipin, wzrósł do 2 275; rannych zostało 3 665 ludzi. Prezydent Benigno Aquino informował wcześniej w wywiadzie dla telewizji CNN, że bilans mówiący o 2 tys. do 2,5 tys. ofiar wydaje się obecnie bardziej prawdopodobny niż liczba 10 tys. zabitych, którą początkowo podawano.
Od przejścia tajfunu odnotowuje się przypadki włamań do prywatnych domów, sklepów i magazynów, z których kradzione były zapasy żywności, wody i inne towary. Policja stara się opanować sytuację w zdewastowanych regionach. Od godz. 20 do godz. 5 obowiązuje godzina policyjna.
Policjanci i żołnierze nie byli w stanie powstrzymać we wtorek wieczorem szabrowników, którzy z rządowego magazynu w regionie Alangalang na wyspie Leyte ukradli ponad 100 tys. worków z ryżem. Pod naporem tłumu budynek runął, grzebiąc pod gruzami ludzi - powiedział rzecznik krajowej agencji ds. wyżywienia Rex Estoperez.
To pierwsze potwierdzone ofiary śmiertelne przypadków plądrowania sklepów i magazynów od przejścia kataklizmu.
Deputowany z Leyte Martin Romualdez alarmuje, że w częściach kraju najbardziej poszkodowanych przez tajfun Haiyan ludzie rozpaczliwie potrzebują żywności, wody i środków medycznych.
220-tysięczne Tacloban zostało niemal doszczętnie zniszczone po uderzeniu tajfunu; zdewastowane jest 90 proc. miasta, a pomoc dociera tylko do 20 proc. mieszkańców. Trwa plądrowanie prywatnych domów, ponieważ magazyny z żywnością zostały już ogołocone.

- Plądrowanie to nie przestępstwo. To instynkt samozachowawczy - powiedział agencji Reutera administrator miasta Tecson John Lim.
Jak poinformował uczestniczący w akcji pomocy generał USA Paul Kennedy jeszcze w środę jego żołnierze mają na miejscowym lotnisku zainstalować sprzęt umożliwiający samolotom lądowanie w nocy. Na lotnisku powstały też polowe szpitale.

Lokalne media informują, że w niektórych regionach panuje wręcz anarchia spowodowana przedłużającym się oczekiwaniem na pomoc. W miejscowości Abucay na wyspie Leyte, która także zmaga się z narastającym zjawiskiem plądrowania sklepów i magazynów, doszło do wymiany ognia między służbami bezpieczeństwa a uzbrojonymi mężczyznami.
ONZ szacuje, że w wyniku żywiołu mogło ucierpieć ponad 11 milionów ludzi, a ok. 670 tys. musiało opuścić swoje domy.

REKLAMA

'' ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej