Potrzebna "strategiczna cierpliwość"

Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie na pewno nie jest sukcesem. Ale też nie jest jakąś dramatyczną porażką. Po prostu nasze oczekiwania były wygórowane.

2013-11-29, 13:32

Potrzebna "strategiczna cierpliwość"

Spodziewaliśmy się wyraźnych, pozytywnych efektów. Dwóch mniejszych – parafowania umów stowarzyszeniowych UE z Gruzją i Mołdawią, a także jednego większego – podpisania takiej umowy z Ukrainą. W miarę upływu czasu było coraz bardziej oczywiste, że te pierwsze uzyskamy. Tym ważniejsza stawała się sprawa Ukrainy. W pewnym momencie przesłoniła cały szczyt i w ogóle przyszłość Partnerstwa Wschodniego. Unii Europejskiej tak zaczęło zależeć na podpisie prezydenta Wiktora Janukowycza, że gotowa była ustąpić ze swoich warunków. Tym większe było rozczarowanie, gdy Janukowycz podpisu nie złożył.

Tymczasem – jak to słusznie zauważył jeden z unijnych dyplomatów jeszcze przed szczytem – w sprawie naszych partnerów na Wschodzie trzeba mieć „strategiczną cierpliwość”. Gdy pod koniec grudnia 2011 r. kończyła się polska prezydencja w UE, bardzo liczyliśmy na podpisanie tej samej umowy. Mieliśmy nadzieję, że dojdzie do tego 29, 30 i nawet 31 grudnia – a nie doszło (ze względu na sprawę Julii Tymoszenko). Wtedy też byliśmy bardzo rozczarowani. Minęły dwa lata i znów byliśmy blisko sfinalizowania sprawy. Bliżej niż wtedy. A dokument jest gotowy – wynegocjowany, zaakceptowany i parafowany.

Niestety; Unia Europejska słusznie stawiała warunki Ukrainie – dokonania zmian prawa, zwłaszcza dotyczącego wymiaru sprawiedliwości (w tym kwestia Tymoszenko) i ordynacji wyborczej. Za mało poświęciła uwagi konieczności zapewnienia Kijowa, że w razie podpisania umowy stowarzyszeniowej nie straci w wyniku restrykcji rosyjskich, którymi groziła Moskwa. Groźby rosyjskie okazały się skuteczniejsze od europejskich obietnic.

Oczywiście, wciąż jest szansa, że do stowarzyszenia Ukrainy z UE dojdzie – mówili o tym i unijni przywódcy, i sam Janukowycz, dodatkowo naciskany przez masowe protesty – „Euromajdan” – w Kijowie, Lwowie i innych ukraińskich miastach. Może to nastąpić nawet na wiosnę 2014 r., albo później – jednak pod warunkiem, że Unia Europejska zadziała skuteczniej niż w ostatnich miesiącach.

REKLAMA

Piotr Kościński

autor kieruje programem wschodnim w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej