Proces dziennikarzy PAP i TV Republika. Zeznawali świadkowie

Pierwsi świadkowie zeznawali w procesie fotoreportera PAP Tomasza Gzella oraz reportera telewizji Republika Jana Pawlickiego. Obaj zostali zatrzymani w siedzibie PKW, gdy relacjonowali okupację budynku przez grupę protestujących.

2014-11-26, 16:28

Proces dziennikarzy PAP i TV Republika.  Zeznawali świadkowie

Posłuchaj

Fotoreporter PAP Tomasz Gzell twierdzi, że w siedzibie PKW wykonywał obowiązki służbowe (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Wśród świadków zeznających przed warszawskim sądem znalazł się między innymi szef ochrony budynku, w którym pracuje PKW. To właśnie on na polecenie swoich szefów wzywał wszystkich do opuszczenia okupowanej sali. Konrad Komornicki przyznał, że nikt z PKW nie zwracał się do niego o spowodowanie interwencji policji. - Ale na terenie, na którym to się działo, byłem najwyższym urzędnikiem Kancelarii Prezydenta, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo. Moje decyzje konsultowałem z przełożonym: szefem Kancelarii Prezydenta Jackiem Michałowskim - mówił.

W trakcie nocnej okupacji jednej z sal PKW w nocy z czwartku na piątek Komornicki apelował przez megafon o opuszczenie pomieszczenia. - Dotyczyło ono wszystkich osób tam zgromadzonych. Również padło tam, że dotyczy to także przedstawicieli mediów. Komunikat był przeze mnie odczytany dwa razy. Po upływie 5 minut powtórzyłem komunikat po raz trzeci. Następnie udałem się do swojego gabinetu i uzgodniłem, że będzie wezwana policja w przypadku niepodporządkowania się do wezwania o opuszczenie pomieszczenia - było to wyraźnie powiedziane. I sprawę oddałem policji, do oceny sytuacji. Nie były to więc moje samoistne działania wynikające tylko z mojej subiektywnej oceny - zeznawał Komornicki.
Podkreślił zarazem, że nie żądał ścigania ani ukarania zatrzymanych w trakcie interwencji w PKW. - Nie wiem, jak przebiegała sama interwencja. Po kilkunastu minutach otrzymałem informację, że w pomieszczeniu nie ma już nikogo, kto się tam wcześniej znajdował. W mojej ocenie funkcjonariusze policji mogli nie odróżnić, kto jest dziennikarzem, a kto przyszedł nielegalnie okupować PKW. Ja nie potrafiłbym tego poznać - mówił. Dodał, że kojarzy fotoreportera PAP Tomasza Gzella jako osobę z mediów, Jana Pawlickiego nie znał. - Ale nie widziałem ich wtedy w budynku. Współczuję oskarżonym - powiedział na koniec.

Kolejnym świadkiem był policjant Paweł Kuck. Według niego, gdy doszło do zatrzymania osób, nie było go w sali PKW, bo na polecenie swoich przełożonych był w pomieszczeniu dyrektora Komornickiego i przygotowywał wstępną dokumentację sprawy. Jego przesłuchanie nie zajęło wiele czasu, podobnie jak zeznania Tadeusza Sobiesiaka, pracownika firmy ochroniarskiej, która strzeże wejścia do budynku Kancelarii Prezydenta, w którym urzęduje PKW. Jak mówił Sobiesiak, dziennikarze wchodzący do PKW mają możliwość swobodnego poruszania się po wydzielonej części gmachu.
Kilka minut zajęły też zeznania policjanta Grzegorza Skwarka, który za pomocą kamery miał rejestrować osoby wychodzące z PKW, tak, aby policjanci mogli odróżnić dziennikarzy od protestujących. - Czym się różnią dziennikarze od innych ludzi? - spytał go obrońca Gzella mec. Piotr Witaszek. - Dziennikarze mieli identyfikatory - brzmiała odpowiedź.

Tomasz Gzell oraz Jan Pawlicki są oskarżeni przez policję o naruszenie miru domowego w PKW. Podobne zarzuty postawiono innym osobom zatrzymanym w siedzibie PKW.Zgodnie z kodeksem karnym grozi im kara grzywny lub kara ograniczenia wolności, albo nawet pozbawienia wolności do roku.

REKLAMA

Gzell i Pawlicki nie przyznali się do zarzuconych im czynów. Gzell podkreślił, że w gmachu PKW był legalnie, z przepustką PKW, jako fotoreporter PAP, który miał utrwalać na zdjęciach kolejny dzień prac komisji. Przekonywał, że nie wiedział nawet o trwającym na zewnątrz proteście, a gdy doszło do okupacji gmachu robił jedynie zdjęcia. Zapewniał, że nie miał zamiaru utrudniać prac policji i właśnie szykował się do wyjścia, gdy został zatrzymany. Również Pawlicki twierdził, że jedyną jego rolą w czasie zajść było relacjonowanie zdarzeń PKW, a pracy policji nie zamierzał utrudniać.

RPO chce wyjaśnień w sprawie zatrzymania dziennikarzy>>>
Sprawę zatrzymania dziennikarzy bada Rzecznik Praw Obywatelskich, przygląda się jej też MSW. Protestowały przeciwko zatrzymaniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Press Club Polska, SDP oraz środowisko fotoreporterów, a także międzynarodowa organizacja Dziennikarze Bez Granic. Zarząd PAP wydał specjalne oświadczenie w tej sprawie, w którym przypomniał, że fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej w gmachu PKW wykonywał swe obowiązki, wynikające z realizacji misji Agencji. Policję krytykowały też władze TV Republika.

PAP/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej