PlusLiga: "liga mistrzów świata" wraca do gry. Nowa siła ze Szczecina rzuca wyzwanie wielkim

Ledwo zakończyły się kapitalne w wykonaniu Polaków mistrzostwa świata, a już siatkarscy kibice mogą zacierać ręce na kolejne wielkie emocje. Aż 12 z 14 polskich bohaterów, którzy na parkietach Włoch i Bułgarii obronili tytuł najlepszej drużyny globu, zagra w nadchodzącym sezonie PlusLigi, której rozgrywki rozpocznie piątkowe spotkanie Cerradu Czarnych Radom z Jastrzębskim Węglem. 

2018-10-12, 14:00

PlusLiga: "liga mistrzów świata" wraca do gry. Nowa siła ze Szczecina rzuca wyzwanie wielkim

Posłuchaj

Kto tym razem będzie rywalizować o tytuł ekstraklasy siatkarzy? Andrzej Grabowski spytał o to byłego reprezentanta Polski Witold Romana (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Kapitalne play-offy poprzedniego sezonu, niezwykle emocjonujące okienko transferowe, wreszcie niedawna wiktoria biało-czerwonych na mistrzostwach świata. Choćby przez wzgląd na te trzy powody kibice czekają na inaugurację rozgrywek polskiej ekstraklasy siatkarzy wyjątkowo niecierpliwie.

Wszyscy zadają sobie te same pytania: jak mundialowi bohaterowie zaledwie dwa tygodnie po finale z Brazylią odnajdą się na ligowych parkietach? Który ze sprowadzonych do kraju w przerwie między sezonami obcokrajowców okaże się prawdziwą gwiazdą rozgrywek? Czy szalejąca na rynku transferowym Stocznia Szczecin jest w stanie rzucić wyzwanie tradycyjnym potentatom?

Nie będzie żadnej przesady w nazywaniu polskiej ligi "ligą mistrzów świata". W końcu aż dwunastka złotych medalistów mundialu najbliższy sezon spędzi na krajowych parkietach. Polscy kibice nie zobaczą jedynie Michała Kubiaka i Fabiana Drzyzgi. Do PlusLigi po rocznej nieobecności wracają za to Bartosz Kurek i Dawid Konarski. Jak co roku, kluby zadbały o sprowadzenie kilku bardzo renomowanych siatkarzy z zagranicy, w czym przodowała Stocznia Szczecin, która w poprzednich rozgrywkach zajęła odległe dwunaste miejsce. Tym razem ma być inaczej. Szczecinianie rzucają wyzwanie największym. 

Piątka faworytow

Faworytem numer jeden do zdobycia tytułu jest jednak jego obrońca. PGE Skra Bełchatów zdetronizowała w ubiegłym sezonie ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, która wygrywała mistrzostwo w 2016 i 2017 roku.

REKLAMA

Bełchatowianie doznali jednego potężnego osłabienia. Zawodnikiem Itasu Trentino został bowiem najlepszy środkowy ligi Srecko Lisinac. Prezes Konrad Piechocki nie próżnował i w miejsce Serba sprowadził z Indykpolu AZS-u Olsztyn Jakuba Kochanowskiego. 20-letni świeżo upieczony mistrz świata w duecie ze złotym medalistą mundialu sprzed czterech lat Karolem Kłosem tworzą najlepszą na papierze parę środkowych w Polsce. Na stanowisku został też ojciec sukcesu - włoski trener Roberto Piazza, a kadra, którą ma dowodzić, nie wygląda gorzej niż przed rokiem.

Poza Kochanowskim, bełchatowscy kibice będą mogli podziwiać dwóch innych mistrzów świata. Mowa o rozgrywającym Grzegorzu Łomaczu, który po odejściu Marcina Janusza do Trefla Gdańsk będzie niekwestionowanym reżyserem gry bełchatowian, oraz Arturze Szalpuku. Przyjmujący wrócił do PGE Skry po roku gry w Gdańsku, gdzie ugruntował swoją pozycję jako jeden z najlepszych polskich siatkarzy. W nowej-starej drużynie zastąpił innego reprezentanta Polski Bartosza Bednorza, który zdecydował się przejść do drużyny mistrza Włoch - Azimutu Modena. 

Jeśli dodamy do tego kapitana Mariusza Wlazłego, z którym o miejsce w składzie będzie rywalizował atakujący reprezentacji Estonii - Renee Teppan oraz irańskiego przyjmującego Milada Ebadipoura, otrzymamy prawdziwy ligowy gwiazdozbiór. Nic więc dziwnego, że prezes Piechocki zapowiada walkę o obronę tytułu. Jubileuszowe dziesiąte mistrzostwo jest celem przyświecającym drużynie z województwa łódzkiego. 

Wiemy, jak mocna jest liga, zdajemy sobie sprawę, że konkurencja nie śpi, przybywa kolejnych rywali i jak trudno będzie powtórzyć sukces. Ale taki postawiliśmy sobie cel - chcemy grać o dziesiąte mistrzostwo Polski dla PGE Skry - odważnie zapowiadał Piechocki. 

REKLAMA

Prymat w kraju chcą odzyskać siatkarze z Kędzierzyna-Koźla. Trener Andrea Gardini także będzie miał do dyspozycji trzech mistrzów świata. Będą to najlepszy libero mundialu Paweł Zatorski, środkowy Mateusz Bieniek oraz przyjmujący Aleksander Śliwka.

Śliwka, który w poprzednich rozgrywkach grał w Asseco Resovii oraz inny kadrowicz, atakujący Łukasz Kaczmarek to najważniejsze letnie nabytki kędzierzynian. Kaczmarek zastąpi Maurice'a Torresa. Portorykańczyk zdecydował się spróbować swoich sił w klubie włoskiej Serie A - Kioene Parma. 

Atutem wicemistrzów z ubiegłego sezonu jest fakt zatrzymania trzonu zespołu. Oprócz Zatorskiego i Bieńka, w drużynie zostali znakomity rozgrywający Francuz Benjamin Toniutti, przyjmujący Belg Sam Deroo oraz środkowy Łukasz Wiśniewski. Nic dziwnego, że prezes, a przed laty wybitny siatkarz, Sebastian Świderski celuje w złoty medal. 

- Jestem przekonany, że będziemy mocniejszą i równiejszą drużyną niż w poprzednim sezonie, a co za tym idzie, włączymy się do walki o mistrzostwo Polski - przyznał, dodając przy okazji, że klub przystąpi do rozgrywek z niższym budżetem niż w ubiegłym sezonie. 

REKLAMA

Ograniczenia budżetowe nie spędzają natomiast snu z powiek działaczom Stoczni Szczecin. Dzięki podpisaniu umowy z nowym sponsorem tytularnym mogli poszaleć na rynku transferowym. Szczecinian można smiało nazwać królami polowania. Kadra zespołu przeszła istną rewolucję. Dwa najważniejsze transfery to, oczywiście, MVP ostatnich mistrzostw świata Bartosz Kurek oraz słynny Bułgar Matej Kazijski, uważany przez lata za jednego z najlepszych siatkarzy globu. 

Nad wszystkim ma czuwać reprezentacyjny asystent Heynena - Michał Mieszko Gogol, który pozostał trenerem Stoczni. Zatrudniono też słynnego szkoleniowca Radostina Stojczewa na stanowisku dyrektora sportowego. Bułgar zapewne będzie także służył radą młodemu polskiemu trenerowi. Gogol zapewniał zresztą w przedsezonowych wywiadach, iż obaj panowie świetnie się dogadują i podobnie rozumieją siatkówkę.

To Stojczew odegrał niebagatelną rolę przy transferach klubu. Do zespołu z województwa zachodniopomorskiego dołączyli tacy zawodnicy, jak m.in. rozgrywający Łukasz Żygadło i Czech Lukas Tichacek, przyjmujący Kanadyjczyk Nicholas Hoag i Bułgar Nikołaj Penczew czy środkowy Belg Simon Van De Voorde. 

- Celujemy w medal - zaznacza prezes Jakub Markiewicz, dzięki którego zaangażowaniu odbudowano siatkówkę w Szczecinie. Na tydzień przed sezonem Stocznia okazała się najlepsza w Memoriale Arkadiusza Gołasia, pokonując ZAKSĘ oraz ONICO Warszawa. Niewykluczone więc, iż szczecinian będzie stać na wynik jeszcze lepszy niż ten, który zadowoli prezesa. 

REKLAMA

Medalowe aspiracje zgłaszają także w Rzeszowie. Dwa wcześniejsze sezony nie były udane dla Asseco Resovii. Klub, który w ostatnich latach trzykrotnie zostawał mistrzem kraju (2012-2013, 2015), a w 2015 roku grał w finale Ligi Mistrzów, nie znajdował miejsca na podium krajowych rozgrywek. Za cel postawiono sobie więc powrót do najlepszej trójki, o czym głośno mówił prezes Bartosz Górski.

Wobec medalowych planów ściągnięto trzech mistrzów świata: atakującego Damiana Schulza, który był w składzie ekipy Vitala Heynena oraz przyjmujących Mateusza Mikę i Rafała Buszka - bohaterów drużyny sprzed czterech lat. Schulz i Mika wcześniej występowali w Gdańsku, natomiast Buszek zdecydował się odejść z ZAKSY, gdzie nie zawsze wychodził w pierwszej szóstce. Co ciekawe, były przyjmujący kędzierzynian już po raz czwarty w karierze trafił do Rzeszowa. Kontrakty przedłużyli  m.in. mistrz świata z 2014 roku środkowy Marcin Możdżonek czy reprezentacyjny francuski przyjmujący Thibault Rossard. 

Ponadto trener Andrzej Kowal, który wrócił na ławkę rzeszowian w trakcie ubiegłego sezonu, będzie miał do dyspozycji uznanych siatkarzy z zagranicy, takich jak amerykański środkowy David Smith, australijski libero Luke Perry czy duet rozgrywających: Kawika Shoji z USA oraz Brazylijczyk z francuskim paszportem Rafael Redwitz. Ta międzynarodowa mieszanka powinna włączyć się do gry o największe ligowe laury. 

Podobne plany mają w Jastrzębiu. W poprzednich rozgrywkach Jastrzębski Węgiel nie obronił brązowego medalu z 2017 roku. Prezes Adam Gorol przeprowadził więc kilka odważnych transferów, jak sprowadzenie wspomnianego wcześniej Konarskiego czy duetu znakomitych przyjmujących: Niemca Christiana Fromma i Francuza Juliena Lyneela.

REKLAMA

Wspomniani siatkarze mają wspomóc dotychczasowych liderów, takich jak niemiecki rozgrywający Lukas Kampa, kubański przyjmujący Salvador Hidalgo Oliva oraz libero Jakub Popiwczak. Wzmocnienia wskazują, iż drużyna prowadzona przez Ferdinando di Giorgiego, mającego na koncie dwa tytuły mistrzowskie jako trener ZAKSY, wygląda na mocniejszą niż przed rokiem. Największe osłabienie to odejście atakującego Macieja Muzaja do Trefla Gdańsk.

Utrzymać zeszłoroczny poziom

Gdańszczanie, mimo przyjścia Muzaja czy niemieckiego przyjmującego, wicemistrza Europy sprzed roku Robina Schotta, kadrowo wyglądają słabiej niż przed rokiem. Wówczas podopieczni Andrei Anastasiego niespodziewanie zajęli trzecie miejsce w PlusLidze oraz zdobyli Puchar Polski, mimo, iż, ze względu na wycofanie się tuż przed sezonem głównego sponsora, mogli w ogóle nie przystąpić do rozgrywek. Tym razem o powtórzenie takich wyników będzie bardzo trudno. 

W składzie Trefla pozostali najlepszy środkowy MŚ Piotr Nowakowski oraz kapitan Wojciech Grzyb, ale klub opuściło pozostałych trzech polskich liderów: Schulz, Szalpuk i Mika. Odeszli także rozgrywający T.J. Sanders z Kanady oraz amerykański środkowy Daniel McDonnell. Prezes klubu Dariusz Gadomski zapowiada więc walkę o miejsce w czołowej szóstce. 

REKLAMA

O play offach marzą też olsztynianie. W ubiegłym sezonie siatkarze Indykpolu AZS-u byli prawdziwą rewelacją ligi, eliminując w barażu Asseco Resovię i docierając do półfinałów. Ostatecznie musieli zadowolić się czwartą lokatą. Teraz o tak dobry rezultat nie będzie łatwo.

Drużynę prowadzoną przez Roberto Santillego opuściło dwóch znakomitych środkowych. Kochanowski wybrał ofertę z Bełchatowa, natomiast karierę zakończył Daniel Pliński. Wicemistrz świata z 2006 roku oraz mistrz Europy z 2009 roku będzie się teraz realizował jako ekspert telewizyjny.

Podczas obozu przygotowawczego przed mundialem fatalnego złamania kości śródstopia doznał natomiast holenderski przyjmujący Robbert Andringa, który może nie wrócić na boisko do końca roku. Niewiadomą jest postawa ściągniętego jako zastępstwo Rosjanina Denisa Kalinina. Dużo będzie więc zależało od formy czeskiego atakującego Jana Hadravy i reprezentacyjnego libero Michała Żurka. Prezes Tomasz Jankowski zdaje sobie sprawę, że awans do play off będzie trudnym zadaniem. 

- Naszym marzeniem byłby awans do najlepszej szóstki i play off - przyznał działacz. 

REKLAMA

O szóstkę chce też walczyć ONICO Warszawa. W klubie przed sezonem doszło do małej rewolucji. Stanowisko dyrektora sportowego stracił legendarny Paweł Zagumny, a inny były wybitny reprezentant Piotr Gacek objął funkcję prezesa. W poprzednim sezonie warszawianie potrafili pokonać ZAKSĘ i zanotować serię 13 kolejnych wygranych, ale przez słabą końcówkę sezonu zasadniczego nie awansowali do play-offów. Następnie przegrali rywalizację o siódme miejsce z Cuprum Lubin.

Tym razem ma być inaczej. W składzie pozostali dwaj świeżo upieczeni mistrzowie świata przyjmujący Bartosz Kwolek i libero Damian Wojtaszek, podobnie jak francuski rozgrywający Antoine Brizzard i kanadyjski atakujący Sharone Vernon-Evans.

Przed sezonem do zespołu dowodzonego przez Stephane'a Antigę dołączył kolejny z jego podopiecznych z reprezentacji Kanady - Graham Vigrass, który wraz z Janem Nowakowskim i Andrzejem Wroną ma zapewnić wysoki poziom na środku siatki. Takie zestawienie personalne daje warszawianom podstawy do rozmyślania o upragnionych play-offach.  

Kluby z ambicjami 

Duże ambicje mają też w Radomiu. Przez ostatnie lata Cerrad Czarni byli typowym ligowym średniakiem, choć groźnym dla każdego. Tym razem trener Robert Prygiel (były znakomity reprezentant Polski) będzie miał do dyspozycji zespół, który realnie może walczyć o play off. Podczas okna transferowego do klubu trafiło kilku bardzo rutynowanych zawodników mających wesprzeć pukających już do drzwi reprezentacji mistrzów świata juniorów: przyjmującego Tomasza Fornala oraz środkowego Norberta Hubera.

REKLAMA

Zawodnikami radomskiej drużyny zostali m.in. atakujący reprezentacji Rosji Maksym Żygałow (ubiegłoroczny mistrz świata), rutynowany słoweński środkowy Alen Pajenk czy weteran Michał Ruciak. Ten ostatni, mający na koncie m.in. zwycięstwo w Lidze Światowej w 2012 roku, zagra na nowej dla siebie pozycji libero. Radomska mieszanka rutyny z młodością wygląda bardzo ciekawie. Mimo dużej konkurencji ze strony rywali, awans do najlepszej szóstki wcale nie musi być marzeniem ściętej głowy.

Ciekawe ruchy transferowe przeprowadziło także siódme w poprzednich rozgrywkach Cuprum Lubin. Klub stracił swego lidera i największą gwiazdę - Łukasza Kaczmarka, ale pozyskał kapitana reprezentacji Japonii Masahiro Yanagidę, rutynowanego Estończyka Kerta Toobala, belgijskiego przyjmującego Igora Grobelnego czy kolejnego z mistrzów świata juniorów - libero Jędrzeja Gruszczyńskiego. Tak prezentujący się zespół pod wodzą nowego szkoleniowca  Brazylijczyka Marcelo Fronckowiaka wygląda na mocniejszy kadrowo niż przed rokiem. Lubinianie na pewno będą w stanie urywać punkty faworytom.

Podobnie można scharakteryzować Aluron Virtu Wartę Zawiercie. Ubiegłoroczny beniaminek poradził sobie wówczas bardzo dobrze, zajmując dziewiąte miejsce. Teraz, pod wodzą nowego trenera Australijczyka Marka Lebedew, w Zawierciu myślą o poprawie tego wyniku. Służyła temu aktywność na rynku transferowym. Pozyskano tak rutynowanych graczy jak środkowy Bartosz Gawryszewski, słowacki rozgrywający Michal Masny czy białoruski przyjmujący z polskim paszportem Oleg Achrem. Zawiercianie, podobnie jak Cuprum czy Cerrad Czarni, niewątpliwie będą groźni dla każdego. 

O czołową ósemkę w swoim trzecim sezonie w PlusLidze chce powalczyć też GKS Katowice. Na ławce trenerskiej znowu zobaczymy legendę polskiej siatkówki Piotra Gruszkę. Zespół opuścił natomiast kapitan Dominik Witczak, który zakończył karierę. W jego miejsce ściągnięto atakującego I-ligowego AZS-u Częstochowa Bartosza Krzyśka.

REKLAMA

Z Olsztyna do Katowic trafił przyjmujący reprezentacji Belgii Tomas Rousseaux, z kolei z Jastrzębia pozyskano środkowego Wojciecha Sobalę. Grę katowiczan nadal będzie prowadził rozgrywający Marcin Komenda, który podczas Ligi Narodów zadebiutował w barwach reprezentacji Polski. Patrząc na kadry innych drużyn, trzeba jednak przyznać, iż awans do najlepszej ósemki może okazać się zbyt ambitnym zadaniem dla obecnego składu "Gieksy". 

Utrzymanie priorytetem 

Bezpieczne utrzymanie będzie głównym celem zespołów z Będzina i Bydgoszczy. Będziński MKS, z selekcjonerem rewelacyjnej na mundialu reprezentacji Holandii Guido Vermaelenem, w ubiegłych rozgrywkach został sklasyfikowany na 13. miejscu. Teraz nie będzie łatwo o poprawienie tej lokaty, mimo ściągnięcia dwóch reprezentantów swoich krajów: Amerykanina Jake'a Langlois oraz Australijczyka Lincolna Alexandra Williamsa. 

W poprzedniej kampanii dopiero wygrana w barażu pozwoliła utrzymać się w lidze siatkarzom z Bydgoszczy. W nowym sezonie prowadzona przez trenera Jakuba Bednaruka drużyna wraca do swej historycznej nazwy - Chemik i w roku swojego 70-lecia chce wywalczyć spokojne utrzymanie. W tym celu ściągnięto byłego reprezentanta Serbii 35-letniego przyjmującego Nikolę Kovacevicia czy rutynowanego brazylijskiego rozgrywającego Raphaela Margarido. Mimo tych wzmocnień, wydaje się, że bydgoszczanie, obok MKS-u, wyglądają kadrowo najsłabiej z całej stawki. 

Mniejsza liczba drużyn

W porównaniu z ubiegłym rokiem PlusLiga zmniejszyła się o dwa zespoły. Nieznacznie zmieniono też system rozgrywek. Podobnie jak przed rokiem, do fazy play off promocję uzyska sześć najwyżej sklasyfikowanych po fazie zasadniczej ekip. Dwa najlepsze zespoły awansują od razu do półfinału, a kolejne cztery będą walczyły w parach o pozostałe dwa miejsca w najlepszej czwórce.

REKLAMA

W tej części play off rywalizacja toczyć się będzie wciąż do dwóch wygranych, a po każdym ze spotkań nastąpi zmiana gospodarza. Takie same zasady będą obowiązywać w półfinałach oraz w rywalizacji o piątą pozycję. Wrócono zaś do zasady, że w rywalizacji o złoty i brązowy medal trzeba wygrać trzy mecze, również ze zmianą gospodarza po każdym z pojedynków.

Nie przewidziano bezpośredniego spadku z ligi, ale zespoły zajmujące dwa ostatnie miejsca po fazie zasadniczej zmierzą się ze sobą (do dwóch wygranych). Przegranego w tej rywalizacji czeka baraż o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej z mistrzem pierwszej ligi.

Sezon rozpocznie się dwoma piątkowymi meczami - Cerrad Czarni Radom podejmą Jastrzębski Węgiel, a ONICO Warszawa zagra u siebie z Cuprum Lubin. 

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl, PAP, IAR 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej