Konferencja polskich hokeistów: chcemy być traktowani poważnie, z godnością i profesjonalnie
- Robimy to dla dobra polskiego hokeja – tak przewodniczący Stowarzyszenia Zawodników Hokeja na Lodzie Krystian Dziubiński uzasadnił fakt, że grupa czołowych kadrowiczów odmówiła gry w gdańskim turnieju EIHC o Puchar z Okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości.
2018-11-09, 16:42
Posłuchaj
Do bojkotu gdańskiego turnieju przyłączyło się 15 powołanych graczy, których trener kadry Tomasz Valtonen widział w kadrze. Domagają się oni uregulowania zaległości w wypłatach za pobyt na zgrupowaniach. Stawka wynosiła 300 zł za dzień i miała rekompensować hokeistom koszty związane z dojazdem oraz ryzyko kontuzji.
Pisemna umowa w tej sprawie, podpisana przez ówczesnego prezesa PZHL Piotra Hałasika, obowiązywała do 30 czerwca 2014 roku, ale przez następne dwa lata władze związku wciąż wypłacały kadrowiczom takie kwoty. Problem zaczął się w 2016 roku, gdy takich wypłat zaprzestano.
- Dniówki to była dobra wola i widzimisię prezesów, które skończyły się katastrofą. Musimy naprawiać działania poprzedników, bo prezesi Piotr Hałasik i Dawid Chwałka wypłacali pieniądze bez konsultacji z zarządem – tłumaczył w czwartek na konferencji prasowej w Gdańsku wiceprezes PZHL Mirosław Minkina, który przyznał też, że długi związku sięgają około 16 milionów zł.
Zdaniem zawodników i reprezentującego ich adwokata Stanisław Drozda, to że warunki umowy nie zostały ponownie spisane nie ma znaczenia, bo jego zdaniem "wszystkie umowy, nawet te ustne, muszą być dotrzymywane".
Dotychczasowy kapitan reprezentacji Marcin Kolusz podkreślił na piątkowej konferencji prasowej w Krakowie, że w sporze z PZHL chodzi przede wszystkim o godne traktowanie zawodników i przestrzeganie pewnych zasad, na które się umówiono.
Powiązany Artykuł

PZHL "gotowy na rozmowy" z hokeistami. Będzie porozumienie?
- Pewne rzeczy trzeba naprawić. A jeśli dziś wizerunek dyscypliny cierpi, to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna - nie miał wątpliwości napastnik TatrySki Podhale Nowy Targ.
Z kolei Dziubiński wyraził żal, że wraz z kolegami nie ma go teraz w Gdańsku i nie może reprezentować Polski w turnieju z okazji odzyskania niepodległości, ale jego zdaniem tak drastyczne kroki były konieczne.
- Wiemy, co działo się przed ostatnimi mistrzostwami świata Dywizji 1A w Budapeszcie. Było wtedy bardzo dużo chaosu. Dlatego chcieliśmy zaalarmować o naszej sytuacji na tyle wcześnie, żeby na najbliższe mistrzostwa świata do Estonii kadra mogła pojechać w pełnym składzie, z czystymi głowami, żebyśmy nie musieli się martwić o opiekę medyczną czy ubezpieczenia – powiedział Dziubiński, który zaznaczył, że ma świadomość trudnej sytuacji finansowej PZHL.
REKLAMA
- Nie oczekujemy, że PZHL przeleje nam zaległe pieniądze dzisiaj czy jutro. Jedynie o co prosimy, to o pisemną deklarację, jakie związek ma zobowiązania finansowe wobec zawodników. Pieniądze w tym sporze są sprawą drugorzędną. Dla nas liczy się to, żebyśmy byli traktowani poważnie, z godnością i profesjonalnie - zapewnił.
Aby skuteczniej bronić swoich interesów, hokeiści założyli Stowarzyszenie Zawodników Hokeja na Lodzie. Jego prezesem został Dziubiński, obecnie gracz TatrySki Podhale Nowy Targ, a akces zgłosiło już ponad 40 hokeistów.
- Pomysł powołania takiej organizacji powstał już cztery lata temu, ale obecna sytuacja zmusiła nas, by zintensyfikować działania. Chcemy pomagać zawodnikom, walczyć o ich prawa, pomagać im w sporach prawnych, a także promować naszą dyscyplinę – zapowiedział Dziubiński.
O godz. 17.30 w gdańskiej hali Olivia Polacy rozpoczną pierwszy mecz w turnieju EIHC, a ich rywalem będą Duńczycy.
(mb)
REKLAMA