PlusLiga: Stocznię Szczecin opuszczają kolejni siatkarze. Czy w Szczecinie na dobre trzeba będzie zgasić światło?
Siatkarze Stoczni Szczecin rozegrali zaległy mecz pierwszej kolejki PlusLigi z Treflem Gdańsk. Spotkaniu towarzyszyły specyficzne okoliczności, do starcia nie przystąpiło bowiem czterech graczy, którzy wcześniej rozwiązali kontakty ze zmagającym się z problemami finansowymi klubem. Z tonącego statku ewakuują się jednak kolejni.
2018-11-30, 10:53
Siatkarze ze stolicy Pomorza Zachodniego przegrali ostatnie spotkanie 0:3 (23:25, 20:25, 21:25). Mecz trwał niespełna półtorej godziny i towarzyszyło mu wiele dodatkowych emocji. Przed starciem nie do końca było wiadomo, czy siatkarze ze Szczecina w ogóle podejmą wyzwanie i do meczu przystąpią.
Klub sezon zaczął z dużym impetem i ambicjami. W ubiegłym roku Stocznia zajęła dopiero 12. miejsce w tabeli siatkarskiej ekstraklasy, jednak działaniami na rynku transferowym przed startem tegorocznych rozgrywek włodarze pokazali, że cele drużyny sięgają walki o medale. Zakontraktowano m.in. Bartosza Kurka, Łukasza Żygadło czy Bułgara Mateja Kazijskiego.
Łukasz Żygadło Jak to jest możliwe, że w kraju mistrzów świata nie da się utrzymać takiego projektu
Dyrektorem sportowym został legendarny Bułgar Radostin Stojczew, twórca wielkich sukcesów Itasu Trentino. Mówiono o budowie klubu, którego celem będzie walka o najwyższe laury w Lidze Mistrzów. Szybko pojawiły się jednak spekulacje o problemach finansowych i ofertach, jakie szczecińscy siatkarze mieli otrzymywać z innych klubów.
Okazało się, że klub zalega zawodnikom z wypłatami pensji za dwa miesiące. Prezes KPS Stocznia Jakub Markiewicz przyznał, że na obecną sytuację wpływ miały zerwane w ostatniej chwili rozmowy z dużym sponsorem, który miał wesprzeć szczecinian.
REKLAMA
W efekcie 29 listopada kontrakty z klubem rozwiązało za porozumieniem stron czterech graczy: Bartosz Kurek, Aleksander Maziarz, Nicholas Hoag oraz Lukas Tichacek.
Do meczu z Treflem została więc zgłoszona pozostała dziesiątka. W wyjściowym zestawieniu Stoczni znaleźli się Matej Kazijski, Bartłomiej Kluth, Simon Van de Voorde, Janusz Gałązka, Łukasz Żygadło oraz Nikołaj Penczew. Pozycję libero, do czego stoczniowcy już przyzwyczaili, dzielili między siebie Adrian Mihułka oraz Nicolas Rossard. W spotkaniu zadaniowo wchodzili także Marcin Wika oraz Asparuh Asparuhov.
Mimo zawirowań i niepewności co do przyszłości drużyny, mecz przyciągnął na trybuny liczne grono kibiców, którzy zobaczyli Stocznię zdeterminowaną i walczącą. Fanom dziękował po meczu trener Michał Mieszko Gogol, który podkreślał, że drużyna zagrała właśnie dla nich - kibiców, którzy wspierają siatkarzy od pamiętnego meczu na inaugurację sezonu. Wówczas przez trzy godziny trybuny cierpliwie czekały na mecz, bo zgasło światło w hali i nie można było grać.
- Byłem w tym klubie w lepszych i gorszych chwilach i będę do końca. Nie wyobrażam sobie, by Szczecin na kolejne kilkadziesiąt lat zniknął z siatkarskiej mapy Polski - mówił łamiącym się głosem trener Michał Mieszko Gogol.
REKLAMA
Czy czwartkowy mecz z Treflem był ostatnim dla Stoczni? Na to pytanie nie ma jeszcze odpowiedzi, bo prezes klubu Jakub Markiewicz nie wyjaśnia oficjalnie sytuacji. A ta jest bardzo dynamiczna. Jak podaje Jerzy Mielewski, dziennikarz zajmujący się siatkówką Matej Kazijski i Asparuh Asparuhov również opuszczają Stocznie Szczecin - kontrakty mieli rozwiązać w piątek 30 listopada. A to oznacza, że na statku pozostało ośmiu graczy i trener.
Kapitan zespołu Łukasz Żygadło, jeden z architektów drużyny gwiazd tworzonej w Szczecinie ciagle wierzy, że jeszcze da się tu uratować projekt. - Dzwonią do mnie ludzie z całej Europy, z Korei czy Japonii i pytają co się dzieje. Czy dalej gramy? Te telefony świadczą, jakiej skali był to projekt. To, że się nie udał w kraju mistrzów świata jest nieprawdopodobne – opowiadał po ostatnim meczu Żygadło.
- Mam nadzieję, że pojedziemy na następny mecz i jeszcze uratujemy ten klub. Jestem wzruszony, gdy widzę, że połowa ludzi w zespole płacze. Będziemy walczyć do samego końca – zapewnił z kolei prezes Markiewicz.
Zgodnie z terminarzem następny mecz Stocznia powinna zagrać 8 grudnia z Chemikiem w Bydgoszczy.
Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA