Bezdomny Szachtar wciąż na walizkach. Kibice zobaczą jeszcze w Doniecku swoją drużynę? [WYWIAD]
Szachtar Donieck to fenomen piłkarski na arenie europejskiej. Ukraiński gigant, któremu zabrano wszystko, który od ponad sześciu lat krąży między Lwowem, Charkowem, a oddalonym o 700 km od Donbasu Kijowem. O aktualnej sytuacji "Górników" portal PolskieRadio24.pl porozmawiał z Kamilem Rogólskim, pasjonatem wschodniego futbolu.
2018-12-26, 21:00
Szachtar Donieck kolejny raz przypomniał o sobie przy okazji ostatniej kolejki grupowej Ligi Mistrzów. Nikt nie ma wątpliwości, że to jeden z największych zespołów w tej części Europy. Ile trwa już ta banicja mistrza Ukrainy?
Kamil Rogólski: tułaczka Szachtara Donieck trwa dokładnie od początku maja 2014 roku, kiedy zagrali mecz z Mariupolem. Spotkanie odbyło się na Donbas Arenie. Były już takie puste trybuny, bo już było czuć to napięcie wcześniej związane z Krymem, a później z Donbasem. Już się rozeszło, że na granicy czekają czołgi i można powiedzieć, że wszyscy wtedy „siedzieli na walizkach”. Do końca sezonu zostały dwie kolejki i okazało się, że po tym spotkaniu, następne mecze trzeba rozegrać już poza Donieckiem. I tak się stało.
Jak zmieniło się „życie” Szachtara od początku wojny?
K.R.: od początku jak Rinat Achmetow (właściciel Szachtara Donieck – przyp. red.) przejął klub, stwierdził że młodzież musi mieć jak najlepsze warunki do szkolenia oraz infrastrukturę na najwyższym poziomie. Postanowił wybudować kompleks sportowy, który miał być w światowej czołówce. Zespół od początku przebywał w Kirszy – to była taka niecka ekologiczna, gdzie panowały luksusowe warunki do pracy. Kirsza robiła wrażenie, to był najnowocześniejszy kompleks w Europie Wschodniej. Niestety trzeba było się stamtąd wynieść. Baza jest już spalona, zresztą w drugie piętro uderzył jakiś pocisk. Jeszcze na wcześniejszych filmach m.in. z przyjęcia Bernarda (w 2013 roku – przyp. red.) można zobaczyć przepych tego miejsca. Dzisiaj nic już z tego budynku nie zostało – on dalej stoi – ale wszystko strawił ogień.
W takim razie gdzie zmuszony był przenieść się zespół „Górników”?
K.R.: musieli się zagospodarować w jakimś miejscu. Kolejny sezon grali już na przemian – we Lwowie, albo w Kijowie na takim małym stadionie z trybuną na pięć tysięcy kibiców. Z czasem Brazylijczycy poprosili szefostwo klubu by już zostali w stolicy Ukrainy i tam zamieszkali. Wcześniej był taki pomysł żeby zostać we Lwowie. Szachtar przeniósł się do Kijowa i do dzisiaj mieszka w pięciogwiazdkowym hotelu. Drużyna trenuje w dzielnicy Nowopeczerskie Lipki, gdzie znajduje się całkiem przyzwoita baza treningowa. Teraz najnowszy kompleks w Europie Wschodniej należy do Dynama Kijów, które przygotowuje się w innej części miasta - Konczej-Zaspie.
REKLAMA
Klub z Doniecka trafił do oddalonej o 700 km stolicy kraju Kijowa, gdzie jakby nie patrzeć siedzibę ma główny rywal Dynamo. Co w takim razie z kibicami „Pomarańczowo-czarnych”?
K.R.: Szachtar Donieck przyjął taktykę, że chcą być klubem wszystkich Ukraińców. Zrobili się takim trochę „objazdowym” zespołem, który gra fajną piłkę na wysokim, europejskim poziomie. Oni mają teraz nawet taki zwyczaj, że przed meczami robią spacer po każdym mieście - nawet w Donbasie - i to jest takie spotkanie z fanami. Można sobie wtedy zrobić zdjęcie z piłkarzami czy nawet porozmawiać. Każdy może podejść i spędzić czas z zawodnikami.
Kibice z Kijowa nie mają z tym problemów?
K.R: nie było żadnych negatywnych aspektów. Oczywiście patrząc na wątki kibicowskie w Polsce jest to dla nas dziwne, ale na Ukrainie musieli się z tym zderzyć. Cały czas panuje atmosfera wojny, więc w Kijowie wiedzą z czym musiał się zmierzyć Szachtar.
Powiązany Artykuł
"From Bosfor with love": na początku była to miłość trudna [WYWIAD - cz. 1]
Jeszcze było takie pamiętne spięcie dwóch reprezentantów Ukrainy.
K.R.: tak, przed Euro 2016 doszło do bójki między Jarmołenką i Stepanenką. To była w ogóle straszna afera. Wtedy legenda ukraińskiej piłki, były bramkarz Dynama Kijów Ołeksandr Szowkowski napisał na Facebooku - „Niech teraz Stepanenko uważa, bo on mieszka w Kijowie i tam też mieszka jego rodzina”. Zobaczmy jak to w ogóle brzmi. Ostatnio kibice w Kijowie dali upust swoim emocjom, wywieszając baner, że nie podoba im się, że Szachtar rozgrywa mecze na Stadionie Olimpijskim. Spotkanie rozpoczęło się od rzucenia na boisko racy i sędzia musiał przerwać grę. To oczywiście budziło kontrowersje, ale prezes „Górników” Siergiej Pałkin powiedział kiedyś, że Stadion Olimpijski to nie jest obiekt Dynama, tylko wszystkich Ukraińców, ponieważ został wybudowany za ich podatki. Szachtar Donieck ma prawo tam grać, jak każda inna drużyna.
REKLAMA
Jest wojna, Szachtar został zmuszony znaleźć sobie miejsce na piłkarskiej mapie Ukrainy. Ostatecznie drużyna z Doniecka trafiła do stolicy kraju. Dynamo to też chyba największy rywal ekipy z Donbasu?
K.R.: tak, spotkania między Dynamem i Szachtarem to tzw. „Wielkie Derby Ukrainy”. To tak jak w przypadku „El Clasico” między Barceloną i Realem. Mecz wymyka się poza boisko i przesiąka w struktury społeczne. Rinat Achmetow ocenił kiedyś ukraińskie derby tak – „W Dynamie mówią, że Kijów to jest stolica, a z kolei Donieck to taka prowincja, już prawie Rosja. Czekajcie, czekajcie, my wam zrobimy taką komandę, że zobaczycie”. Na tym właśnie polegają te derby.
Wcześniej prym wiodło Dynamo, teraz przewaga wydaje się być po stronie Szachtara.
K.R.: z początku w ogóle nie wierzono w projekt, który rodził się w Doniecku. Kiedy Szachtar rósł w siłę, to Dynamo Kijów było w półfinale Ligi Mistrzów. Po raz pierwszy „Górnicy” awansowali do Champions League w 2000 roku. Cały czas mówiono, że co ten Szachtar musi zrobić, żeby być na poziomie Dynama. W 2002 roku świętowano już pierwsze mistrzostwo Premier-Lihi. Dynamo było taką drużyną, która miała sobie pograć w LM. Ostatecznie popadli w przeciętność. Co by nie mówić, przejmowanie tego prymatu na Ukrainie odbyło się dość szybko.
Jakieś inne spotkania ukraińskiej Premier-Lihi budzą podobne emocje?
K.R.: muszę szczerze powiedzieć, że mecze Szachtara Donieck z Dnipro Dniepropietrowsk wcale nie ustępowały tym z drużyną „Biało-niebieskich”.
REKLAMA
Można powiedzieć, że Szachtar na dobre wpisał się w historię ukraińskiej piłki i nie tylko. Banicja klubu zaczęła się jeszcze, gdy trenerem był Rumun Mircea Lucescu. Od 2016 roku zespół prowadzi Portugalczyk Paulo Fonseca. Godna podziwu jest cierpliwość Rinata Achmetowa.
K.R.: to jest właśnie zaskakujące. Gdybyś teraz rozmawiał z Achmetowem, to pewnie powiedziałby Ci tak: Szachtar Donieck jest na zawsze w moim sercu i nigdy nie zginie. Zespół będzie rósł w siłę i będziemy dalej wygrywać. Głowa do góry!
Nie wierzę…
K.R.: dla mnie to jest tak szokujące, że to się wymyka z jakichkolwiek porównań. Taką narrację przyjął Achmetow. On stracił ponad dwie trzecie swojego majątku, a mimo to cały czas inwestuje w futbol. Donbas Arena czy kompleks sportowy Szachtara został wybudowany z jego własnych pieniędzy. Wszystko mu zabrali, a stadion jeszcze do 2017 roku oficjalnie należał do niego. W lutym wtargnęli tam ludzie z bronią i przegonili personel. Nie ma się co oszukiwać, to wszystko uderzyło w klub. To może zabrzmi banalnie, ale wszystkim wydawało się, że zawsze będą grać w Doniecku, że będą na tym stadionie. Niestety, nagle trzeba było się od tego odciąć i o wszystkim zapomnieć.
Były takie momenty, że sytuacja na Ukrainie wymykała się spod kontroli.
K.R.: 17 lipca 2014 roku. Do klubu dotarła informacja o zestrzeleniu samolotu Malaysia Airlines. Drużyna była wtedy na zgrupowaniu w Rodanie. W Szachtarze zapanował niesamowity chaos. Część piłkarzy uciekła z hotelu, inni nie chcieli w ogóle wracać na Ukrainę, a niektórzy poprosili o rozwiązanie kontraktów. Wtedy Achmetow wyznaczył Pałkina, który zakomunikował, że sytuacja rzeczywiście zrobiła się nieciekawa, ale z punktu widzenia kontraktu piłkarze nadal grają dla Szachtara. Będziemy mieszkać we Lwowie albo w Kijowie, ale „Górnicy” nie będą supermarketem dla innych klubów, które będą kupować największe gwiazdy - mówił wtedy prezes Pałkin. Katastrofa malezyjskiego samolotu to był chyba najbardziej newralgiczny moment dla drużyny z Doniecka. To rzeczywiście zadziałało na wyobraźnię piłkarzy, którzy przecież niejednokrotnie latali tym korytarzem powietrznym.
Wojna, katastrofa samolotu, wygnanie – to wszystko odbiło się na Szachtarze. Jak długo ten zespół jest w stanie rywalizować w Europie na najwyższym poziomie?
K.R.: ma być zachowana ciągłość. Też należy pamiętać o tym co było wcześniej, kiedy w sezonie 2008/09 Szachtar wygrywał Puchar UEFA. „Górnicy” zawsze grali dobrze co drugi sezon. To nie jest tak, że oni zawsze byli na topowym poziomie. Czołowi piłkarze odchodzili, ale w ich miejsce przychodzili nowi. Szachtar Donieck grał dalej i tak jest właśnie dzisiaj. Kiedyś w wywiadzie dla „Kickera” Fonseca powiedział, że jego zespół potrzebuje dwa, trzy sezony by wrócić do poziomu z sezonu 2017/18. To jest trochę jak z Ajaxem Amsterdam - mają dobrych piłkarzy, później jest exodus i znowu trzeba wszystko zgrać od nowa. Pod tym względem wojna niczego nie zmieniła. Oczywiście otoczka już nie jest ta sama, jest mniej kibiców oraz nie ma stadionu. Ogólnie liga ukraińska mocno podupadła.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Piłkarski kocioł. "Z temperamentem Turków nie ma żartów" [WYWIAD - cz. 2]
Rinat Achmetow został przy klubie. Podzielił los zespołu i zamieszkał w Kijowie?
K.R.: tak mieszka w stolicy kraju, aczkolwiek pojawiło się wiele plotek, że m.in. uciekł i ukrywa się w Brazylii. Co ciekawe odkąd wybuchła wojna nie było go na żadnym meczu Szachtara. Pojawił się w Kijowie kiedy świętował z drużyną dwa ostatnie mistrzostwa - 10. w 2017 i 11. w 2018. Było przemówienie, ale co najważniejsze Achmetow mimo całej tej negatywnej otoczki, wciąż myśli o szkoleniu młodzieży. Sam ogląda mecze ligi brazylijskiej i czasami sugeruje, jakich piłkarzy warto byłoby kupić. Na dwudziestolecie prezydentury przyznał, że Szachtar w 2009 roku proponował 25 milionów euro za Neymara, ale Santos zerwał negocjacje. Zresztą szefem skautingu od 2018 jest jeden z najlepszych w tej branży - Jose Boto. Przez ponad 10 lat odpowiadał za skauting Benfiki Lizbona.
Szachtar jest na tym samym kursie co Qarabag Agdam (klub z Azerbejdżanu). Można chyba tylko spekulować, czy Donieck poczuje jeszcze smak futbolu.
K.R.: dzisiaj nie ma kompletnie żadnych szans na to żeby tam zagrać. Nie ma po prostu nadziei na to, że wojna ukraińsko-rosyjska szybko się skończy. W perspektywie najbliższych 10-15 lat nie ma takiej opcji. To właśnie taka legenda jak w przypadku Qarabagu, która już chyba zostanie tylko legendą..
Donieck „fizycznie” stracił klub. Zostali jeszcze jacyś miejscowi kibice „Pomarańczowo-czarnych”?
K.R.: słyszałem, że ludzie w Donbasie dalej kibicują Szachtarowi, mimo że gra w lidze ukraińskiej. Środowisko kibicowskie na Ukrainie jest dość podzielone. Fanatycy Dynama Kijów w jednym z meczów przeciwko Szachtarowi byli ubrani w białe kaptury niczym Ku Klux Klan. Z kolei kiedy był dzień „Bohatera Ukrainy” wszystkie social media Szachtara milczały. To jest właśnie jeden z przykładów tego, że Donbas nigdy nie chciał uznać tych wszystkich ukraińskich zbrodniarzy jak Bandera czy Szuchewycz. Szachtar nie utożsamia się z tymi prawicowymi kibicami z centrum Ukrainy, bo im jest właśnie bliżej do tych wszystkich totalitaryzmów „Górnicy” chcą być klubem wszystkich Ukraińców.
REKLAMA
Fanatyczna grupa kibiców Dynama Kijów przebrana na wzór Ku Klux Klanu (Źródło: Tribuna UA)
Fanatycy Dynama Kijów przebrani za Ku Klux Klan (Źródło: Tribuna UA)
Wiemy jak jest na Ukrainie, ale w takim razie jak po tych sześciu latach odbierany w Europie jest Szachtar Donieck?
K.R.: ja mam wrażenie, że całkiem po macoszemu. Szachtar jest w zestawieniu piętnastu najlepszych klubów Starego Kontynentu. Gdy przykładowo mówi się, że Napoli gra z kimś w Lidze Mistrzów, to będzie wielki hit itd. W momencie, gdy jest mecz mistrza Ukrainy, to padają określenia – „co ten Szachtar”, „co to jest?”. Tymczasem „Górnicy” osiągnęli znacznie więcej na arenie europejskiej niż zespół z Neapolu..
Dobra to może coś optymistycznego na koniec.
K.R.: Rinat Achmetow często powtarza - "Jeśli nie myślimy o swoich dzieciach, co z nas za rodzice?". Z tego powodu Szachtar zainicjował szereg projektów takie jak "Come on, let's play", który ma za zadanie promowanie piłki nożnej wśród dzieci, nawet w obwodzie Ługańskim. Buduje tam coś na wzór polskich orlików. Klub zasponsorował sprzęt dla szpitala dziecięcego w Charkowie na wydziale onkologii dziecięcej i robi tak co roku. Szachtar ufundował halę dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Są takie momenty, kiedy zawodowy futbol schodzi na dalszy plan. Szachtar Donieck dba o ludzi, mimo że sam ma problemy. To jest najpiękniejsze.
Dziękuję bardzo.
Powiązany Artykuł
Superclasico i inne wielkie derby. Walka o prymat w mieście rozpala fanów na całym świecie
K.R.: Dzięki.
REKLAMA
***
Rozmawiał Mateusz Brożyna, PolskieRadio24.pl
REKLAMA