Lucjan Błaszczyk nie próżnuje na sportowej emeryturze. "Teraz trenuję innych"
Lucjan Błaszczyk to jeden z najwybitniejszych tenisistów stołowych w Polsce. We wrześniu 2018 roku oficjalnie zakończył sportową karierę, jednak "na emeryturze" wciąż zajmuje się ukochaną dyscypliną. - Cały czas jestem "czynny", choć teraz trenuję innych - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl
2019-01-25, 11:00
2018 rok był ostatnim w karierze zawodniczej Lucjana Błaszczyka. Nasz rozmówca zapewnia, że nie nudzi się na sportowej emeryturze.
- Dalej jestem związany z tenisem stołowym. Jestem trenerem w Palmiarni Zielona Góra. Gram również w turniejach pokazowych, cały czas jestem więc „czynny”, chociaż trenuję innych - zaznaczył.
Uroczyste pożegnanie dwunastokrotnego medalisty mistrzostw Europy odbyło się 1 września ubiegłego roku. W pokazowych zawodach na Stadionie Narodowym wystąpili tacy mistrzowie, jak Szwed Joergen Persson, Austriak Werner Schlager i Białorusin Władimir Samsonow. Błaszczyk przyznał, że nie musiał długo namawiać wieloletnich rywali na przyjazd do Warszawy.
- To moi bliscy koledzy, z którymi wiele razy widuję się w ciągu roku. Bardzo się szanujemy i lubimy, więc chętnie stawili się, gdy zadzwoniłem mówiąc, że kończę karierę - wspominał.
REKLAMA
Jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego tenisa stołowego uważa, iż imprezy takie jak "Pingpongowy Stadion Narodowy" mogą zachęcić do uprawiania tej dyscypliny wiele osób, zwłaszcza dzieci i młodzież.
- To bardzo fajne uczucie, móc zagrać na tak dużym obiekcie. Wśród dzieci tenis stołowy jest propagowany w szkołach, w małych klubach - przypomniał - Mamy bardzo dużo licencjonowanych zawodników, jednak dyscyplina nie jest tak popularna jak sporty na co dzień pokazywane w telewizji. Medialnie jest tutaj dużo do zrobienia. Tenis stołowy uprawia w Polsce ponad 50 tysięcy ludzi – mało która dyscyplina może się tym pochwalić - zaznaczył Błaszczyk.
Lucjan Błaszczyk swoją wielką karierę rozpoczynał w latach 80. XX wieku. Jak porówna ówczesne warunki do uprawiania tenisa stołowego z tymi, które mają dzisiejsi kadrowicze?
- Wówczas była zupełnie inna sytuacja polityczna i gospodarcza. W naszych czasach brakowało piłek, okładzin na rakietki… Dzisiaj młodzi zawodnicy mają wszystko od najmłodszych lat. Nasza generacja chciała wyrwać się z biednego kraju, miała motywację, by wyjechać grać w najlepszych europejskich ligach - wspominał, dając do zrozumienia, jak wiele w tej kwestii się zmieniło - Teraz polska liga jest jedną z najsilniejszych. Gra w niej bardzo dużo Azjatów. Nasi młodzi zawodnicy nie muszą już szukać mocniejszych lig - zaznaczył.
REKLAMA
Młodym brakuje motywacji?
Mistrz Europy w mikście z 2002 roku widzi jednak pewne mankamenty w podejściu młodych polskich pingpongistów.
- Jeśli spojrzy się na szeroką grupę młodych zawodników, to brakuje im motywacji, chęci sięgania po najważniejsze trofea. Niektórzy oczywiście to mają, ale jako grupie brakuje im takiej postawy - zauważył.
Powiązany Artykuł
Tenis stołowy w Polsce wychodzi z cienia? "To był obiecujący rok"
Mimo tych uwag, Błaszczyk widzi w Polsce zdolnych zawodników, których stać na wejście na wysoki poziom. Z obecnych reprezentantów dużą karierę wróży Jakubowi Dyjasowi.
- Widzę wielu zawodników w wieku 12-13 lat, którzy mają długie kariery przed sobą. Widać w nich potencjał. Obecnie w kadrze seniorów mamy Jakuba Dyjasa, który ma potencjał na bycie w najlepszej „50’ świata, jeśli ustabilizuje formę i nie będzie miał problemów z kontuzjami. Młodsi zawodnicy dobijają się i życzę im jak najlepiej - zapewnił.
REKLAMA
Lucjan Błaszczyk, mimo wielu medali mistrzostw Europy czy zwycięskich turniejów z cyklu Pro Tour, nie stanął nigdy na podium igrzysk olimpijskich. Dwukrotnie: w 2000 i 2004 roku był bliski upragnionego krążka, grając w deblu z Tomaszem Krzeszewskim.
"Jestem spełniony"
34-krotny mistrz Polski zapewnia jednak, że brak olimpijskiego medalu nie wpływa na ocenę własnej kariery.
- Jako zawodnik jestem spełniony. Kariera była długa, a ja osiągnąłem bardzo wiele. Nadal jestem zdrowy i mam ochotę na nowe rzeczy - przyznał - Z drugiej strony, gdy czasami myślę jak blisko byłem medalu na mistrzostwach świata w singlu czy na igrzyskach w deblu z Tomkiem, to wiem, że te medale były w moim zasięgu - stwierdził.
REKLAMA
Dawny lider polskiej reprezentacji przypomniał, że potrafił wygrywać z najlepszymi na świecie.
- Wielu medalistów ograłem w swoim życiu. Pamiętam mecz w Zagrzebiu przeciwko Ryu Seung-Minowi (mistrz olimpijski w singlu z 2004 r. - przyp. red.), z którym wygrałem, a on dwa miesiące później został mistrzem olimpijskim. Byli więc to zawodnicy na moim poziomie. Zabrakło trochę szczęścia… - podsumował.
Błaszczyk zdradził też, że w osiąganiu sukcesów czasami przeszkadzały finansowe ograniczenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego.
REKLAMA
- W tamtych latach Związek nie był tak profesjonalny jak dzisiaj. Zdarzały się sytuacje, że awansując do 16-tki mistrzostw świata zostawałem sam, a inni reprezentanci wylatywali. Finanse Związku nie pozwalały, by moi koledzy zostali, aby wspomagać mnie jako sparingpartnerzy - wspominał.
Były reprezentant Polski jest zadowolony z tego, co osiągnął podczas wieloletniej kariery.
- Ten medal był w moim zasięgu. Dwukrotnie byłem w ćwierćfinale. Mimo to, czuję się spełnionym sportowcem. To był odpowiedni czas na skończenie tej długiej kariery - zakończył.
Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA