Caster Semenya - oszustka czy ofiara biologicznej pułapki? Zawodniczka i rywalki czekają na jedną z najtrudniejszych decyzji w dziejach sportu

2019-02-18, 20:08

Caster Semenya - oszustka czy ofiara biologicznej pułapki? Zawodniczka i rywalki czekają na jedną z najtrudniejszych decyzji w dziejach sportu
Caster Semenya podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio. Foto: shutterstock.com/CP DC Press

Testosteron znów staje się "bohaterem" medialnych doniesień. Wszystko za sprawą Caster Semenyi, biegaczki specjalizującej się w biegu na 800 m, u której zdiagnozowano hiperandrogenizm, czyli nadmiar męskich hormonów, i która walczy "o prawo do biegania bez konieczności interwencji medycznej".  

Posłuchaj

Joanna Jóźwik o medalistach biegu finałowego na 800 m podczas igrzysk w Rio (PR3)
+
Dodaj do playlisty

Semenya to podwójna mistrzyni olimpijska i trzykrotna mistrzyni świata na swoim koronnym dystansie 800 m. Zawodniczka, która od lat budzi kontrowersje może zostać zmuszona do sztucznego obniżenia poziomu testosteronu, jeśli nadal będzie chciała startować w zawodach z kobietami. Decyzję podejmie Trybunał Arbitrażowy ds. sportu w Lozannie. 

Przed Trybunałem rozpoczynają się bowiem przesłuchania w postępowaniu Caster Semenyi przeciwko międzynarodowemu stowarzyszeniu lekkoatletycznemu (IAAF). Mają one potrwać nawet pięć dni. Mogą być jednymi z najważniejszych i najdłuższych przesłuchań w dziejach sportu. 

"

IAAF Jeśli biegaczka z zaburzeniami w rozwoju seksualnym ma jądra i testosteron na poziomie tego, jaki występuje u mężczyzn, to uzyskuje rozwój kości, mięśni i hemoglobiny cechujący mężczyznę w czasie dojrzewania

W przesłuchaniach swoje stanowisko przedstawi federacja lekkoatletyczna, która chce wprowadzić przepisy zmuszające zawodniczki z podwyższonym poziomem testosteronu do zmniejszania go w sposób farmakologiczny. 

Już się mówi, że orzeczenie trybunału może mieć ogromny wpływ na przyszłość sportu. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych, które chce zmusić Semenyę do farmakologicznego zmniejszenia poziomu testosteronu w organizmie, argumentuje, że chce wyrównać szanse pań rywalizujących na lekkoatletycznych stadionach, w tym tych, które ścigają się w biegach na dystansach od 400 do 1500 metrów.

Zdaniem Federacji, podwyższony poziom testosteronu - nawet jeśli jest to naturalne - powinno traktować się jak doping.

"Jeśli biegaczka z zaburzeniami w rozwoju seksualnym ma jądra i testosteron na poziomie tego, jaki występuje u mężczyzn, to uzyskuje rozwój kości, mięśni i hemoglobiny cechujący mężczyznę w czasie dojrzewania" – oświadczyła IAAF w stanowisku, które w ubiegłym tygodniu zacytował "The Guardian".

Semenya się z tym stanowiskiem nie zgadza. Jej przedstawiciele w swoich wypowiedziach używają nawet stwierdzeń, że IAAF chce "sklasyfikować Semenyę jako mężczyznę". 

"Nie negujemy tego, że Semenya jest kobietą. Ale ze względu na różnice w rozwoju i jej obecny poziom testosteronu nie możemy pozwolić na rywalizację w kategorii pań" - czytamy w oświadczeniu IAAF. 

Przedstawiciele IAAF zdecydowanie podkreślają, że nie zamierzają klasyfikować zawodniczek z zaburzeniami rozwoju seksualnego jako mężczyzn. Federacja chce przekonać Trybunał Arbitrażowy, by biegaczki takie jak Semenya musiały jednak zredukować swój poziom testosteronu do poziomu określanego jako "kobiecy", tak by walka z innymi paniami była równa i uczciwa.

Ogromne kontrowersje podczas igrzysk w Rio 

- Trzy zawodniczki, które były na podium wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Nie ukrywam, że dla mnie to też jest trochę dziwne, że władze nic z tym nie robią. Koleżanki mają po prostu bardzo wysoki poziom testosteronu, podobny do męskiego, dlatego wyglądają jak wyglądają i biegają tak jak biegają. Semenya (Caster Semenya z RPA, wygrała) jest nie do pobicia w tym sezonie i myślę, że jeśli nic z tym światowe władze nie zrobią, będzie do końca nie do pobicia – mówiła Joanna Jóźwik, która na igrzyskach w Brazylii zajęła piąte miejsce w biegu na 800 m. Polka przyznała, że czuje się jak wicemistrzyni olimpijska.

Joanna Jóźwik nie miała zamiaru w ten sposób tłumaczyć się z porażki z Semenyą, została zapytana o to jakie ma zdanie w tej kontrowersyjnej sprawie. Niektórzy źle je odczytali i Polka wyjaśniła po raz kolejny co miała na myśli. 

"Przede wszystkim moje rywalki, Semenya, Niyonsaba i Wambui uczestniczyły w Igrzyskach Olimpijskich zgodnie z obowiązującymi zasadami i regułami i zgodnie z nimi zdobyły medale olimpijskie. To, że są to zasady wzbudzające kontrowersje i powinny zostać poddane weryfikacji – pozwoliłam sobie wyrazić zdanie" - wyjaśniała wówczas Polka.

Mija kilka lat, a sprawa nadal budzi zainteresowanie i jest bardzo skomplikowana.

Zdaniem lekarzy wysoki poziom testosteronu powoduje lepszą pracę mięśni, układu oddechowo-krążeniowego. Podawanie go kobietom powoduje, że są bardziej wydolne w sensie sportowym.

W nieoficjalnych doniesieniach pojawiły się informacje, że przedstawiciele IAAF w przesłuchaniach przed CAS będą chcieli dowieść, że "zawodniczki z zaburzeniami rozwoju seksualnego urodziły się z męskimi chromosomami i choć ich zewnętrzne genitalia się nie rozwijają, to posiadają one wewnętrzne jądra produkujące testosteron na męskim poziomie". 

- Są jednak kobiety, mające naturalnie wysoki poziom tego hormonu - uważa dr Jacek Magnucki, ginekolog z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach. 

"

dr Jacek Magnucki Są kobiety, mające naturalnie wysoki poziom tego hormonu


Doktor Magnucki podkreśla, że testosteron dominuje u mężczyzn i odpowiada za typowo męskie cechy. - Być może niewiele osób wie, że jest też produkowany przed nadnercza i jajniki kobiet - zaznacza.

Jak wyjaśnia lekarz chemicznie wytworzony hormon działa i "pomaga" sportsmenkom, to nadmiar tego endogennego, naturalnie wytwarzanego przez organizm, wywołuje raczej patologiczne zmiany.

- Trudno to rozgraniczyć, bo są kobiety o takim układzie androgenów, że nie mają typowo kobiecej budowy ciała. Sztuczny testosteron można wykrywać pewnymi testami, ale to też jest obarczone granicą błędu, bo zawodniczka mogła na przykład masę mięśniową testosteronem wcześniej zbudować. Wykrywanie nie jest takie proste, łatwo jest go ukryć. Istnieje grupa kobiet mająca budowę męską, co może ułatwiać osiąganie im lepszych wyników i jest naturalne. I zapewne dlatego federacjom lekkoatletycznym trudno się do tego odnieść. A trudno kogoś wyeliminować za sam wygląd - mówi.

Dr Jacek Magnucki uważa, że podawanie chemicznego hormonu (domięśniowo lub w tabletkach) wymaga dłuższego czasu potrzebnego do przyrostu masy mięśniowej. Jego zdaniem, na przykład w biegach, różnica wynikająca z poziomów testosteronu może być dla kobiet mających go mniej nie do przeskoczenia w rywalizacji z rywalkami.

- Ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego "worka". Były przecież biegaczki o kobiecej budowie ciała, które wygrywały - ocenia lekarz i dodaje, że problem "męskiego" wyglądu zawodniczek nie odnosi się tylko do Afrykanek, dotyczył też Europejek.

Dyskusja nie jest nowa

Kontrowersje dotyczące poziomu testosteronu w rywalizacji zawodniczek pojawiły się w 2009 roku, gdy pochodząca z RPA 18-letnia wówczas Caster Semenya odniosła pierwsze zwycięstwo w Mistrzostwach Świata. Po tym triumfie do IAAF (Światowa Federacja Lekkoatletyczna) został złożony wniosek o inwazyjne badanie płci zawodniczki.

Zdecydowano, że kobiety z wyższym poziomem testosteronu niż dopuszczalny próg (wówczas arbitralnie ustalono go na 10 nmol/l), mogą konkurować z rywalkami, ale po zastosowaniu terapii hormonalnej.

W 2015 roku Sportowy Sąd Arbitrażowy zawiesił te reguły po tym jak
Dutee Chand, pochodząca z Indii lekkoatletka zakwestionowała poprzednią zasadę, że zawodniczki z naturalnie wyższym poziomem testosteronu nie zostały dopuszczone do wyścigu bez interwencji medycznych w celu obniżenia poziomu testosteronu. Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu (CAS) orzekł na jej korzyść i dał Międzynarodowemu Stowarzyszeniu Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) dwa kolejne lata, aby znaleźć dowody na to w jakim stopniu (i czy) rośnie wydajność dzięki wyższemu poziomowi testosteronu.

 Prawnicy przekonywali, że wysoki poziom tego hormonu to element talentu zawodniczki.

- Jest to skomplikowany problem medyczny, ale uważam, że jest to rzeczywiście skomplikowana procedura - powiedział 
Sebastian Coe, prezydent IAAF. Władze IAAF zapowiedziały wówczas dalszą walkę. - W przyszłym roku musimy powrócić do tematu. Mamy odpowiednich ludzi w odpowiednim miejscu i z odpowiednim myśleniem na ten temat - dodał.

Federacja opracowała i planowała wprowadzić nowe zasady jesienią 2018 roku. Jednak Trybunał nie wyraził na nie zgody. IAAF chciał wyznaczyć granicę dopuszczalnego poziomu testosternu: dla kobiet miałoby to być do 5 nanomoli na litr (przeciętna kobieta ma 0,12-1,79 nm/l, przeciętny mężczyzna 7,7-29,4 nm/l). 

Zdaniem Caster Semenyi zamieszanie jakie towarzyszy jej występom na bieżni jest przesadą

- Gdy wychodzisz z mieszkania, powinieneś myśleć o swoim występie, a nie o wyglądzie przeciwnika. Powinieneś tylko chcieć spisać się lepiej od innych. Skupiamy się na wynikach, a nie na decyzjach federacji czy spekulacjach - powiedziała zawodniczka i podkreśliła, że z sytuacją radzi sobie dzięki najbliższej rodzinie, żonie i przyjaciołom.

Zawodniczce nikt nie odbiera tego, że jest niezwykle silna i pracowita. Jej rywalkom trudno jednak zaakceptować taką sytuację, często pojawiały się też pytania, czy aby na pewno efekty tej pracy są naturalne. Czy za jej wynikami rzeczywiście stoi naturalnie wytwarzany testosteron - aczkolwiek na nienaturalnym jak na kobietę wysokim poziomie?

W przypadku Caster Semenyi pojawiają się także przypuszczenia, że ma ona tak zwane wewnętrzne jądra produkujące testosteron na męskim poziomie. 

Kim zatem jest Caster Semenya? Czy ma prawo startować z kobietami? Czy powinna obniżać swój poziom testosteronu? To pytania, które póki co pozostają bez odpowiedzi. Sprawa jednak wraca na wokandę i być może jeden z najtrudniejszych i powracających co jakiś czas dylematów w historii sportu zostanie rozwiązany.

Kłopoty Semenyi to w sporcie nic nowego

Obecnie obserwujemy powtórkę sytuacji, w jakiej znalazła się w 1967 roku rekordzistka świata w biegu na 100 metrów Ewa Kłobukowska, której płeć uznano za "nieokreśloną". Nie podano oficjalnie powodu dlaczego poddano w wątpliwość płeć Polki. Kłobukowska została wykluczona z grona sportsmenek. IAAF anulowało jej rekord świata na 100 metrów (11.1 s) oraz rekordy polskiej sztafety z udziałem Polki.

Jak później przypuszczano podstawą wykluczenia była męska konfiguracja chromosomów, bo to właśnie - za sprawą Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - przyjęto w latach sześćdziesiątych jako kryterium rozróżniania płci. Wtedy większość specjalistów uważała, że chromosomowy zestaw XX występuje wyłącznie u kobiet, zaś XY u mężczyzn. W wypadku Kłobukowskiej stwierdzono akurat nietypową konfigurację XXY.

Czy Kłobukowską słusznie zdyskwalifikowano?
- Jeśli wykluczono ją ze sportu tylko dlatego, że ma męskie chromosomy, to popełniono wielki błąd, bo takiej osoby nie można nie nazwać kobietą, nawet jeśli nie ma jajników. Rzecz w tym, że chromosomy nie decydują o tym, co w sporcie odgrywa najistotniejszą rolę, a przede wszystkim nie mają wpływu na masę mięśniową - podkreślała prof. Jadwiga Jaruzelska z Instytutu Genetyki Człowieka w Poznaniu w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" którego udzieliła w 2010 roku.

Przed laty wiele mówiło się także o przypadku Stanisławy Walasiewicz, która w latach 1929-1950 była 24-krotną mistrzynią Polski, 51-krotną rekordzistką Polski, 7-krotną reprezentantką Polski w meczach międzypaństwowych (w 33 konkurencjach). Była też 8-krotną rekordzistką Europy, 40-krotną mistrzynią Stanów Zjednoczonych i 18-krotną rekordzistką świata.

Kilka lat po jej tragicznej śmierci Walasiewicz, zrodziły się wątpliwości dotyczące płci lekkoatletki. Pojawiło się kilka publikacji, w których mówiono, że słynna Stella była mężczyzną. Stwierdził to rzekomo amerykański koroner podczas sekcji zwłok Walasiewiczówny. W wielu publikacjach podkreślano, że te rewelacje należy traktować jednak niezwykle ostrożnie, bo w sprawach tego rodzaju bardzo łatwo o pochopne i niesprawiedliwe opinie. 

Mijają lata, mamy testy, badania i analizy - temat jest jednak niezwykle delikatny czego najlepszym przykładem jest przypadek Caster Semenyi i innych pań z lekkoatletycznego stadionu.

Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl24


Polecane

Wróć do strony głównej