Polski kolarz świadkiem wypadku Lambrechta. "Nie miał szans ucieczki"
- Bjorg jechał dosłownie osiem pozycji przede mną. Nagle widziałem, jak stracił panowanie nad rowerem - opisuje Marek Rutkiewicz, kolarz reprezentacji Polski, tragiczny w skutkach wypadek belgijskiego kolarza Bjorga Lambrechta, do którego doszło na trzecim etapie 76. Tour de Pologne.
2019-08-07, 10:54
Posłuchaj
- Do wypadku doszło w pierwszej części trzeciego etapu w okolicach Żor, na 48. kilometrze
- 22-letni zawodnik uderzył w betonowy przepust na drodze i na miejscu był reanimowany, a następnie przewieziony do szpitala w Rybniku. Zmarł na stole operacyjnym w wyniku "mnogich obrażeń"
- To pierwszy śmiertelny wypadek kolarza w Tour de Pologne, odkąd w 1993 roku dyrektorem wyścigu został Czesław Lang
O zmaganiach kolarzy można posłuchać w audycjach sportowych na antenach Polskiego Radia - w jedynkowej "Kronice Sportowej" i "Trzeciej Stronie Medalu" w Programie Trzecim PR.
Powiązany Artykuł
76. Tour de Pologne - SERWIS SPECJALNY
- Widziałem to, co się stało. Akurat tam był wiatr z prawej strony, dlatego wszyscy jechaliśmy lewą stroną drogi. Bjorg jechał dosłownie osiem pozycji przede mną. Nagle widziałem, jak stracił panowanie nad rowerem i od razu skręcił w lewo, w rów. Nieszczęśliwie, że akurat w tym miejscu był ten betonowy przejazd, w który on centralnie... Nie miał szans ucieczki, stracił panowanie nad rowerem i prosto w to uderzył. Widziałem tylko jak był skulony w rowie. Wyścig trwał, myśleliśmy, że nic poważnego się nie stało, a później na mecie ta tragiczna wiadomość... - powiedział w rozmowie z TVP Sport 38-letni Marek Rutkiewicz.
- Czytaj więcej: Bjorg Lambrecht - "Mały król nie żyje" [SYLWETKA] >>>
- To była potężna siła. Urwana śledziona, strzaskana wątroba. Mimo że krew była przygotowana, nic już nie pomogło. To był drobny kolarz, niziutki, nie miał poduszki ochronnej w postaci tkanki tłuszczowej – mówił po wypadku lekarz wyścigu dr Ryszard Wiśniewski.
REKLAMA
22-letni Lambrecht zmarł w poniedziałek późnym popołudniem w szpitalu w Rybniku w wyniku poważnych obrażeń klatki piersiowej i jamy brzusznej.
Na wtorkowym, czwartym etapie z Jaworzna do Kocierza kolarze się nie ścigali. Powoli jadący peleton zatrzymał na 48. kilometrze, feralnym, na którym w poniedziałek doszło do wypadku Lambrechta. Na mecie, podobnie jak na starcie, Jego pamięć została uczczona minutą ciszy.
Powiązany Artykuł
Kolejna tragedia na trasie. Śmiertelne wypadki kolarzy
We środę kolarze wracają do ścigania
Piąty etap rozpocznie się o godz. 12.40 w Wieliczce. Peleton będzie miał do pokonania dystans 154 km. Po drodze będą dwie lotne premie - w Międzybrodziu Bialskim (112 km) i w Bielsku-Białej (126 km), a także trzy górskie - w Hucisku (78 km), Rychwałdzie (94 km) i na Przegibku (118 km).
W żółtej koszulce lidera pojedzie Pascal Ackermann (Bora-Hansgrohe). Niemiec wygrał pierwszy etap w Krakowie, a także trzeci z metą w Zabrzu, podczas którego tragicznemu wypadkowi uległ 22-letni Belg.
REKLAMA
- czytaj więcej: Amatorski film z wypadku Bjorga Lambrechta [wideo]
Wciąż nie jest pewne, czy zawodnicy z grupy tragicznie zmarłego kolarza dalej będą rywalizować. We wtorek wieczorem grupa Lambrechta – Lotto Soudal wydała oświadczenie.
"Po intensywnych konsultacjach i rozważaniach kolarzy oraz obsługi, przy wsparciu psychologa, który podkreślał znaczenie wspólnego przeżywania żałoby, zawodnicy otrzymali wolny wybór w kwestii kontynuowania wyścigu.
Większość z nich chce stanąć na starcie do piątego etapu, ale mogą o tym zdecydować jutro rano" - napisano w komunikacie.
REKLAMA
Więcej informacji o TdP w specjalnym serwisie >>> 76. Tour de Pologne od startu do mety w Polskim Radiu [SERWIS SPECJALNY]
(ah)
REKLAMA