Doha 2019. Lewandowski zgarnia medal i dziękuje żonie. "Nie jestem łatwą osobą, ale który sportowiec jest normalny?"
- Rekord kraju w trzecim biegu to kosmos. Zawsze mówiłem, że jestem typem turniejowca i rozkręcam się z biegu na bieg. To nie były puste słowa - powiedział Marcin Lewandowski, który zdobył brązowy medal na 1500 m podczas lekkoatletycznych MŚ w Dosze. Poprawił również własny rekord Polski 3.31,46.
2019-10-07, 09:36
Posłuchaj
- To pierwszy medal Lewandowskiego na mistrzostwach świata na otwartym stadionie
- Biało-czerwoni w Dosze zdobyli sześć medali
Lewandowski: to nie były puste słowa
- Jestem przeszczęśliwy i cieszę się przede wszystkim z tego, że nie zdobyłem tego medalu boczną furtką i szczęściem, ale pokazałem na co mnie stać. Rekord kraju w trzecim biegu to kosmos. Zawsze mówiłem, że jestem typem turniejowca i rozkręcam się z biegu na bieg. To nie były puste słowa - podkreślił.
Lewandowski do Dauhy przyleciał bardzo pewny siebie. Skoncentrowany od pierwszych chwil, był - jak sam zapewniał - przygotowany na szybkie tempo, jak i to wolniejsze, gdzie o medalu mogła zadecydować dopiero ostatnia prosta.
Powiązany Artykuł
"Aniołki" pokazały klasę. Rekordowy bieg i srebrny medal
- Nie szarpałem się w biegu. Co 100 m kontrolowałem tempo, patrzyłem na międzyczasy i wiedziałem, że jest bardzo szybko i nie trzeba się wychylać. Wiedziałem, że nie każdy wytrzyma takie tempo, a jednak wytrzymali, bo naprawdę wynik kosmiczny. Najszybszy finał w historii - podkreślił.
Lider tegorocznej listy wyników Kenijczyk Timothy Cheruiyot postanowił sam poprowadzić ten bieg i do mety dobiegł jako pierwszy czasem 3.29,26.
- Obiecałem sobie przed biegiem, że bez znaczenia jaki on będzie, będę gryzł trawę. Po to, by nie pluć sobie później w twarz. Tak zrobiłem i kluczowy był mój ruch na 300 m do mety, kiedy zacząłem przyspieszać. To dzięki temu mam ten medal - uważa halowy wicemistrz świata na 1500 m.
- Czytaj więcej: Lewandowski dał radę. Rekordowy bieg i medal Polaka >>>
Dotychczas Lewandowski najlepsze wyniki osiągał na 800 m i mimo że był w finałach MŚ w tej konkurencji, medalu nigdy nie przywiózł. Dwa lata temu postanowił się przekwalifikować na 1500 m i coraz odważniej mówi o miejscu na podium na igrzyskach.
REKLAMA
"Nie jestem łatwą osobą, ale który sportowiec jest normalny?"
- Przed biegiem zastanawiałem się, co wam powiem. Czy to będzie kolejny test, jakaś próba od pana Boga, czy w końcu wezmę ten medal - powiedział.
Przy tej okazji chciał też podziękować swojej żonie. "Nie ma ze mną łatwego życia. 300 dni w roku jestem na zgrupowaniach, zawodach, testach, badaniach. Nie jestem łatwą osobą, ale który sportowiec jest normalny? Dziękuję Skarbie, że czekasz na mnie z dziećmi" - powiedział.
Powiązany Artykuł
Doha 2019
Jak dodał, że jeśli chce się być mistrzem, trzeba być trochę innym od pozostałych. Zdaje sobie sprawę z tego, że czasami jest samolubny.
- Ale jak wrócę do domu, to ten medal zawieszę na szyi mojej żony. Szkoda, że nie złoto, a tylko brąz. Jej należy się mistrzostwo świata - dodał.
Wspomniał także o swoim bracie i trenerze Tomaszu Lewandowskim. "To nasz wspólny sukces, on też poświęca rodzinę" - zaznaczył.
Lewandowski zapewnił, że rezerw żadnych nie zostawił. Do ostatnich metrów walczył bowiem o srebro z Algierczykiem Taoufikiem Makhloufim.
REKLAMA
Kierunek Tokio
Wprost o medalu igrzysk za rok nie chciał mówić.
- Przyjechałem na te mistrzostwa świata po doświadczenie, które ma zaprocentować w Tokio. To odegra kluczową rolę. Mam nadzieję, że wtedy doświadczenie będę miał już spore i będę mógł walczyć przynajmniej tak jak dzisiaj - przyznał.
Dwukrotny wicemistrz Europy w biegu na 800 m na razie nie myśli o zakończeniu kariery. "Poświęcenie na 110 procent do igrzysk w Tokio. Potem obrona tytułu mistrza Europy w hali w Toruniu. Na pewno tam będę, ale co będzie później? Życie pokaże. Jeśli będę zasuwał, to na pewno na innych zasadach" - zapowiedział.
W niedzielę zakończyły się mistrzostwa świata w Dausze. Polacy do kraju wracają z sześcioma medalami, w tym jednym złotym - Pawła Fajdka w rzucie młotem.
(mb)
REKLAMA