Ekstraklasa: królestwo za napastnika. Niezgoda, Klimala i Buksa to już przeszłość. Kto będzie straszył wiosną?

2020-02-05, 09:39

Ekstraklasa: królestwo za napastnika. Niezgoda, Klimala i Buksa to już przeszłość. Kto będzie straszył wiosną?
U góry: Christian Gytkjaer (z lewej) i Igor Angulo (z prawej) U dołu: Jorge Felix (z lewej) i Cillian Sheridan (z prawej). Foto: shutterstock.com/Marcin Kadziolka; shutterstock.com/Dziurek; shutterstock.com/MediaPictures.pl

Polska Ekstraklasa tej zimy znowu straciła kilku czołowych strzelców. Mimo to, zarówno ligowi weterani, jak i debiutanci, będą się starali wyróżnić na tle reszty. Komu z nich jest do tego najbliżej? 

Polacy uciekają

W pierwszych dwudziestu kolejkach sezonu 2019/2020 pięciu piłkarzy potrafiło zdobyć dwucyfrową liczbę bramek. Niestety, najlepszy z nich, który jest jednocześnie jedynym w tym gronie Polakiem - Jarosław Niezgoda, odszedł do Portland Timbers.

Powiązany Artykuł

fornalik 1200.jpg
Ekstraklasa: Fornalik po raz trzeci trenerem roku. "To ukoronowanie dobrej gry Piasta"

Powodem do zastanowienia się nad stanem ligi jest fakt, że wśród dziesięciu najlepszych strzelców jesieni, jedynym Polakiem, który nie odszedł z polskiego klubu, jest niemal 37-letni Paweł Brożek. Wiosną nie zobaczymy już na naszych boiskach Patryka Klimali i Adama Buksy. 

>>>MLS: Jarosław Niezgoda opuścił Ekstraklasę. Zagra w Portland Timbers<<<

Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdy weźmiemy pod uwagę tych ligowych snajperów, którzy zdobyli co najmniej pięć bramek. W całej lidze było ich 25., w tym ledwie ośmiu Polaków, z czego czterech odeszło. Drogą Niezgody, Klimali i Buksy poszedł też autor sześciu goli dla Lechii Gdańsk, Artur Sobiech, który odszedł do tureckiego drugoligowca. Duet najlepszych polskich strzelców wiosną będą stanowić Paweł Brożek (8 bramek) i Piotr Parzyszek z Piasta Gliwice (6 bramek). O jedno "oczko" mniej zgromadził Maciej Jankowski z Arki, a także pomocnik Wisły Płock Dominik Furman.

Obcokrajowcy rządzą?

W kim należy szukać nadziei na gole? Oczywiście w obcokrajowcach, którzy wyrobili sobie w Polsce uznaną markę. Najlepsi z nich, Christian Gytkjaer (Lech Poznań) i Jesus Imaz (Jagiellonia Białystok), na jesieni 11 razy znaleźli drogę do bramki przeciwnika. O jedno trafienie mniej zgromadzili na swoim koncie Damjan Bohar (Zagłębie Lubin) i Jorge Felix (Piast Gliwice). 

Należy też wziąć pod uwagę skuteczny hiszpański duet z Górnika Zabrze - Igora Angulo (9) i Jesusa Gimeneza (8) czy innych obcokrajowców z Hiszpanii, Daniego Ramireza (6), który zmienił ŁKS na Lecha oraz Edu Exposito, pięciokrotnie strzelającego w Śląsku Wrocław. Cracovia i Lechia mogą też liczyć na Portugalczyków, Rafaela Lopesa i Flavio Paixao - oni do sześciu goli z pewnością dołączą kolejne. 

Odejście Niezgody jest wielką szansą dla Jose Kante - reprezentant Gwinei został pewniakiem w linii ataku, a jego Legia jest najskuteczniejszą drużyną ligi. Zdobyła aż 40 bramek w 20 meczach, drugi w tej klasyfikacji Lech zanotował siedem trafień mniej. 

Powiązany Artykuł

cracovia 1200 f.jpg
Ekstraklasa: poważne kłopoty Cracovii. PZPN wszczął postępowanie

To idzie młodość

Na swoją szansę od Aleksandara Vukovicia czeka także bohater jesiennego meczu z "Kolejorzem" - osiemnastoletni Maciej Rosołek. To nie jedyny młody talent, na który warto zwrócić uwagę. Kolejne szanse na pokazanie się będą mieli choćby Bartosz Bida z Jagiellonii czy Aleksander Buksa z Wisły Kraków. I choć trudno ich uznać za zawodników wyłącznie do wykańczania akcji, powinni oni dać swoim kibicom wiele powodów do radości.

Na to samo liczą fani w Poznaniu, gdzie słynący ze świetnego szkolenia młodzieży Lech Poznań znów pokaże efekty działania swojej akademii. Mimo że "na szpicy" pewniakiem pozostaje Gytkjaer, wspierać go będą Jakub Kamiński (17 lat) czy Michał Skóraś (19 lat), a z głębi pola wesprą go Juliusz Letniowski (21 lat) i największy talent Filip Marchwiński (18 lat).

Hit czy kit?

Nieodłącznym elementem każdego okna transferowego jest dołączenie do ekstraklasowych klubów nowych piłkarzy z lig zagranicznych. Nie inaczej jest tym razem. Jagiellonia Białystok nie zmieniła kierunków poszukiwań - do sprowadzonego latem z Bałkanów Ognjena Mudrinskiego dołączył Jakov Puljić z chorwackiej Rijeki. Lampka ostrzegawcza zapala się przy statystykach piłkarza z tego sezonu - osiem występów, zero bramek w lidze. Na plus działają zaś liczby w poprzednich rozgrywkach - 29 spotkań, 16 goli, 10 asyst. 

Wielką niewiadomą jest zatrudnienie przez ŁKS Samuela Corrala, występującego do tej pory na trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, który pokazał się z dobrej strony w okresie przygotowawczym. Innym tropem poszła Wisła Płock, decydując się na podpisanie kontraktu z doskonale znanym Cillianem Sheridanem, znanym z gry dla białostockiej Jagiellonii. Zawodnik zaawansowany technicznie, o dużej boiskowej inteligencji nie jest typowym napastnikiem z Wysp Brytyjskich, na co mógłby wskazywać jego słuszny wzrost. Gdy tylko zaaklimatyzuje się w zespole, może mu dać wiele powodów do radości.

>>>Ekstraklasa. Cillian Sheridan nowym napastnikiem Wisły Płock<<<

Nową gwiazdą ligi ma zostać Paweł Cibicki - reprezentant Szwecji o polskich korzeniach, doskonale znany polskim kibicom choćby z występu przeciwko biało-czerwonym podczas mistrzostw Europy U-21 w 2017 roku. Ma w swoim CV uznane marki, jak Leeds United, Malmoe, czy Molde FK, a został sprowadzony w celu zastąpienia Adama Buksy. Przed laty przepowiadano mu większą karierę, a teraz z resztą zagranicznego zaciągu Pogoni, między innymi Zvonimirem Kozuljem i Srdjanem Spiridonoviciem, powalczy o mistrzostwo Polski.

Z ziemi włoskiej do Polski 

Napastnika sprowadziła też Wisła Kraków, jest nim Lubomir Tupta wypożyczony z Hellasu Verona. We włoskiej Serie A dwukrotnie wszedł na boisko z ławki w sezonie 2017/2018, a w ubiegłym sezonie zdobył dwa gole w niższej klasie rozgrywkowej. Gdy drużyna Mariusza Stępińskiego i Pawła Dawidowicza wywalczyła awans, dla Tupty nie było już miejsca w zespole. Zagrał jedynie 105 minut w przegranym po dogrywce meczu Pucharu Włoch z Cremonese.

Doświadczenie zdobyte na włoskich boiskach postara się też wykorzystać wypożyczony z Livorno Filip Raicević, który wzmocnił na zasadzie wypożyczenia Śląsk Wrocław. To zawodnik z bardzo dużym doświadczeniem w Serie B - występuje w niej od 2015 roku, reprezentując kolejno Vicenzę, Bari, Pro Vercelli i Livorno. Nie można go jednak uznać za goleadora, bo zdobył zaledwie 23 gole w 141 występach. Jak opowiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", przed laty miał propozycję z samego Juventusu, a był o krok od zostania zawodnikiem Napoli.

Ostatniego dnia okienka transferowego Vicenza zgodziła się sprzedać mnie za chyba 2 miliony euro. Podpisałem kontrakt z Napoli. Była dziewiąta wieczorem. Pozostało jeszcze parę godzin do zamknięcia okienka, ale zacząłem małe party. Z moim agentem, prawnikiem. Był nawet szampan. Strzał życia! Nie minęło dwadzieścia minut, jak wpadł do pokoju prezydent Vicenzy i mówi „zmieniłem zdanie, nigdzie nie pójdziesz”. Zerwał kontrakt! Nawet dziś, po latach, wspominam to jak coś, co mogło się tylko przyśnić, a nie wydarzyć naprawdę. Przecież to mogło zmienić całe moje życie. Nawet gdybym odchodził z tego Napoli na wypożyczenia - wspominał dla "PS".

Liga obiecana?

Od kilku sezonów obserwujemy podobny scenariusz - co lepsi piłkarze niczym meteoryty przelatują przez Ekstraklasę i gdy tylko zgłosi się po nich klub z innej ligi, rozpoczynamy śledzenie ich dalszych karier poza Polską. Trudno mieć o to jakiekolwiek pretensje, skoro PKO BP Ekstraklasa jest dziś 32. ligą w Europie. 

Gorszy pieniądz wypiera lepszy - kolejny raz tracimy z radarów wielu dobrych zawodników, w ich miejsce sprowadzane są często słabsze zamienniki. To wszystko składa się na smutny los polskiego futbolu klubowego, który w sierpniu kończy przygodę z europejskimi pucharami. Czy tym razem będzie inaczej? Przekonamy się za kilka miesięcy.

Jakub Pogorzelski, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej