Skandalista, ekscentryk, wielki bramkarz - Artur Boruc kończy 40 lat
Kontrowersyjny, pozostający w centrum uwagi, lubiący prowokować, a przy tym mający umiejętności na najwyższym światowym poziomie. Artur Boruc, który w ostatnim czasie zszedł na dalszy plan wielkiego futbolu, obchodzi dziś 40. urodziny.
2020-02-20, 09:09
Stara piłkarska prawda głosi, że w drużynie najbardziej nieobliczalnymi zawodnikami są bramkarz i lewoskrzydłowy. Obecnie trudno powiedzieć, ile w tym prawdy. Były już golkiper polskiej kadry przez lata walczył o to, by podtrzymywać tę opinię, będąc przykładem na to, że bramkarz wręcz musi mieć w sobie element szaleństwa.
"Popełniasz jeden błąd i wszystko wylatuje w powietrze"
Na barkach bramkarza spoczywa ogromne ryzyko, bo nikt z pola nie ma takiego przełożenia na końcowy wynik. Jedna kluczowa interwencja może uratować zwycięstwo, jeden kiks zaprzepaścić wysiłek całej drużyny. Psychika to coś absolutnie kluczowego, dlatego też pewność siebie jest w tym fachu czymś niezbędnym. Na żadnej innej pozycji nie jest tak łatwo stać się bohaterem. I nigdzie nie jest tak łatwo spaść z piedestału.
REKLAMA
- Bycie bramkarzem to jak bycie saperem. Popełniasz jeden błąd i wszystko wylatuje w powietrze - w ten sposób określał swoją pracę Artur Boruc. Nie jako pierwszy, ale wydawał się być kimś, kto obrazował specyfikę tej profesji. On, który nieraz ratował sytuację, miał mecze genialne, ale też popełniał błędy, które skutkowały potężnymi eksplozjami.
Źródło: YouTube
Idol trybun
Boruca w reprezentacji będziemy pamiętać go przede wszystkim z dwóch świetnych dla niego, ale słabych dla biało-czerwonych turniejów - mistrzostw świata z 2006 roku i Euro 2008.
Zadebiutował w kadrze w 2004 roku, pierwszy plac wywalczył sobie w momencie kontuzji Jerzego Dudka w eliminacjach do mundialu w Niemczech.
>>>Uwielbiany przez kibiców, mniej przez niektórych trenerów. Był Boruc, były momenty
REKLAMA
Kiedy grał na wielkich imprezach, był jednym z niewielu, do których nie można było mieć pretensji. Gdyby zespołowi Pawła Janasa lub Leo Beenhakkera udało się wyjść z grupy, to byłaby to w dużej mierze zasługa bramkarza.
W 2006 roku przez 90 minut utrzymywał Polaków w grze w meczu z Niemcami, kapitulując dopiero w doliczonym czasie gry. Jakie byłyby rozmiary porażki, gdyby nie on? Prawdopodobnie skończyłoby się deklasacją. Licznik gier Boruca zatrzymuje się na 64 występach, co daje mu miejsce w klubie wybitnych reprezentantów. Żaden inny bramkarz nie rozegrał tylu spotkań z orzełkiem na piersi.
A klubowa kariera Boruca? Choć obecnie jest związany umową z Bournemouth (jest w tym klubie od 2015 roku), to nie może liczyć na regularną grę, w kolejce do miejsca między słupkami są przed nim Aaron Ramsdale i Mark Travers. Polak jest starszy od każdego z nich o dwie dekady. W bramce pojawi się jedynie w sytuacji awaryjnej.
REKLAMA
W swojej klubowej karierze Boruc bronił w każdej drużynie, w której się znajdował. Zawsze prędzej czy później był w stanie wywalczyć sobie miejsce w bramce i "kupić" kibiców. Wszędzie dawał o sobie znać jego specyficzny styl bycia, za który przez jednych był nienawidzony, a przez innych uwielbiany. Patrząc na kibiców Legii, Celtiku, Fiorentiny, Southampton i Bournemouth, znacznie częściej można mówić o sympatii i szacunku.
Czy były już golkiper biało-czerwonych mógł "wycisnąć" ze swojej kariery więcej? Wydaje się, że w latach swojej najwyższej formy sprawdziłby się w każdym klubie świata. Jeśli chodzi o umiejętności, nie musiał czuć kompleksów względem żadnego z golkiperów z najwyższej półki.
Źródło: YouTube/FO2IAmAshh
Teraz, w wieku 40 lat, Artur Boruc nie musi już nikomu niczego udowadniać. Jego umowa z "Wisienkami", które walczą o utrzymanie w Premier League, wygaśnie w czerwcu tego roku. Czy "Holy Goalie", jak nazywali go kibice Celtiku, zdecyduje się latem na to, by zawiesić buty na kołku? Trudno wykluczyć taką ewentualność, zwłaszcza że ostatni czas jest dla niego stopniowym usuwaniem się ze światła reflektorów.
REKLAMA
ps
REKLAMA