Korea zainspiruje Premier League, La Liga i Serie A? K League wzorem dla piłkarskiego świata

Niektóre ligi europejskie zdecydowały się zakończyć rozgrywki, inne dopiero obmyślają plany powrotu piłkarzy na boiska, część stara się dotrzymać terminu restartu tego fatalnego sezonu. W piątek do gry wróci koreańska K League, a niektóre tamtejsze rozwiązania mogą być inspirujące dla futbolowego świata w czasie walki z pandemią koronawirusa.

2020-05-07, 12:56

Korea zainspiruje Premier League, La Liga i Serie A? K League wzorem dla piłkarskiego świata
Piłkarze K League. Foto: Printscreen z Twitter

We wtorek władze Korei Południowej poinformowały o trzech nowych zakażeniach koronawirusem wśród osób, które wróciły lub przybyły z zagranicy. Był to najniższy dobowy wynik od 18 lutego. Jest to również kolejny dzień bez wykrycia nowych infekcji lokalnych. Pierwszy przypadek koronawirusa zdiagnozowano tam tego samego dnia, co w USA. Ale jego rozprzestrzenianie się potoczyło się w obu tych krajach zupełnie inaczej. 

Przykład tego, jak walczyć z koronawirusem

W Stanach Zjednoczonych odnotowano w ciągu minionej doby 2073 zgony osób zakażonych - to drugi dzień z rzędu, gdy bilans wzrasta o ponad 2 tysiące. Od początku epidemii zmarło już 73 095 Amerykanów. 

Korei Południowej udało się opanować lawinowy wzrost liczby zachorowań bez stosowania odgórnych, powszechnych zakazów wychodzenia z domów czy przemieszczania się. Jeszcze na przełomie lutego i marca w kraju notowano codziennie po kilkaset nowych zakażeń.

REKLAMA

Dzięki szybkim i celnym reakcjom, a także dzięki zdyscyplinowanemu społeczeństwu, udało się uniknąć zamykania całych miast i zamrożenia gospodarki. 15 kwietnia zdołano bez większych problemów przeprowadzić wybory, w których zagłosowało 66% z 44 milionów uprawnionych do głosowania.

Cała operacja przebiegła pomyślnie z wielu powodów. Jednym z nich było stosowanie ogromnej liczby testów (Korea eksportuje je też do innych krajów) w całym społeczeństwie i szybka izolacja zakażonych, co poskutkowało niską śmiertelnością i błyskawicznym zdławieniem wirusa.

W 51-milionowym kraju na koronawirusa przebadano dotychczas ponad 640 tys. osób, z czego u ponad 96 procent testy dały wynik negatywny. Bez większych wątpliwości można powiedzieć, że Korea Południowa była jednym z tych państw, które dały świetny przykład tego, jak walczyć z chorobą. Być może okaże się, że podobnie będzie z przywracaniem do życia sportu.

REKLAMA

We wtorek z ponad miesięcznym opóźnieniem rozpoczął się w Korei Południowej sezon ligi bejsbolowej KBO. Pięć pierwszych spotkań rozegrano bez udziału widzów, a stadiony pozostaną zamknięte dla publiczności do odwołania. "Odmrażanie" sportu jednak ruszyło.

Jak będzie z piłką nożną?

W centrum zainteresowania

W piątek na boiska wrócą piłkarze K League. To pierwszy taki sezon w 37-letniej historii ligi, kiedy musi zmierzyć się z podobnymi problemami. Zarazem będzie to także pierwszy, w którym będzie jej towarzyszyło tak duże zainteresowanie ze strony kibiców na całym świecie.

REKLAMA

Początek roku mógł być frustrujący dla tamtejszych fanów piłki. Prawa marketingowe do ligi zakupiła firma Sportradar i towarzyszyły temu szumne zapowiedzi. Z powodu pandemii nikt nie wierzył, że uda się je spełnić, zwłaszcza wobec faktu, że tuż przed startem ligi nie dogadano się z żadnym nadawcą spoza kraju. Teraz jednak, w momencie gdy fani futbolu są spragnieni meczów na żywo, Korea Południowa znalazła się w centrum zainteresowania.

Zostało podpisanych już dziesięć umów dotyczących transmisji meczów, z nadawcami m.in z Chin i Chorwacji. Negocjować mają także Amerykanie, Francuzi i Włosi. Co prawda w piłkę grają w tym momencie na Białorusi, Tajwanie czy Turkmenistanie, ale Korea w porównaniu z nimi to w tym momencie inny poziom.

Liga miała rozpocząć się 29 lutego, ale był to dzień, w którym w Korei odnotowano 909 przypadków zakażenia koronawirusem, najwięcej od czasu wybuchu pandemii. Nieco ponad dwa miesiące później można mówić o tym, że opanowano zagrożenie na tyle, żeby wracać do normalnego życia.

REKLAMA

Zakaz rozmów, podpisane butelki

Przygotowania do wznowienia ligi trwały już od dłuższego czasu. Po obowiązkowej izolacji w ubiegłym tygodniu zbadano 1100 osób, piłkarzy i członków sztabów szkoleniowych, także ludzi, którzy będą brać udział przy organizacji meczów. Wszyscy uzyskali wynik negatywny.

Nikt jednak zamierza twierdzić, że koronawirus został już pokonany, a zagrożenie minęło. Rozgrywki K League zostały skrócone do 27 spotkań, a wyniki będą wiążące od 22. kolejki. Krótko mówiąc, jeśli wtedy nastąpi druga fala zachorowań, a liga przestanie grać, pod uwagę będzie brany punktowy dorobek z ostatniej rozegranej kolejki.

Nikt też nie zamierza traktować piłkarzy ulgowo - w przypadku jakiegokolwiek przypadku choroby, drużyna z zakażonym zawodnikiem nie zagra przez dwa tygodnie, podobnie jak jej ostatni rywal.

REKLAMA

Nie wiadomo dokładnie, kiedy wrócą kibice, ale można spodziewać się, że każdy z nich będzie musiał nosić maskę, dodatkowo stewardzi będą mierzyć im temperaturę przed wejściem na stadion - tak jak miało to miejsce w ostatnich meczach Azjatyckiej Ligi Mistrzów.

- Byłoby wspaniale grać przy naszych fanach, ale jeśli wszyscy odegramy swoją rolę w zatrzymaniu szerzenia się koronawirusa, wkrótce wrócą na stadiony - powiedział kapitan zespołu Incheon United Kim Do-hyeok.

Kibice mają wracać stopniowo, zaczynając od wypełnienia stadionów na 20-25 procent i stopniowo zwiększając liczbę widzów.

REKLAMA

Jak będą wyglądały środki bezpieczeństwa, które zastosują władze K League? Przykładowo - pomeczowe wywiady będą odbywały się na boisku przy zachowaniu odpowiedniego dystansu między piłkarzem a dziennikarzem. Nie będzie powitań przed meczem, trenerzy będą zmuszeni nosić maski.

Zawodnicy nie będą mogli rozmawiać między sobą, zakazane będzie plucie na murawę. Przed spotkaniem także będzie się sprawdzać ich temperaturę. Każdy z piłkarzy będzie miał butelki z wodą podpisane swoim nazwiskiem.

"Nie czujemy większej presji niż normalnie"

Zawodnicy mają też korzystać z aplikacji na smarfony, którą będą składać raporty o stanie swojego zdrowia

REKLAMA

- Myślę, że zachowanie ludzi i władz było tutaj wyjątkowo sprzyjające temu, by ludzie czuli się bezpiecznie. Jako piłkarze byliśmy w stosunkowo bezpiecznym środowisku, ponieważ dysponujemy dobrą infrastrukturą i niewiele osób ma tu wstęp do naszego ośrodka. Przez ostatnie tygodnie właściwie cały czas trenowaliśmy - powiedział Jose Morais, były asystent Jose Mourinho, obecnie szkoleniowiec Jeonbuk Motors.

Już w piątek o godzinie 12 zmierzą się zespoły Jeonbuk Motors, mistrza najlepszej drużyny trzech sezonów i Suwon Bluewings, zwycięzca ostatniego Pucharu Korei. Wydarzenie ma być transmitowane na kanale K League na YouTube. 

- Mamy dobrą piłkarską jakość, więc powinniśmy być zadowoleni, że możemy pokazać ją światu i grać tak, żeby spełniać nasze cele. Nie czujemy większej presji niż normalnie. Oczywiście chodzi też o coś więcej niż to, co pokazujemy ludziom. Uważam, że cały świat powinien być zainteresowany znalezieniem sposobu na to, jak przejść przez tę pandemię - mówił Morais.

REKLAMA

- Co stanie się, kiedy piłkarze będą bez masek? Jak wypadną transmisje bez kibiców? Jakie wrażenia będą mieć ludzie przed telewizorami? Jest dużo interesujących kwestii. Jestem ciekawy i podekscytowany tym, co może się wydarzyć, ale liczę na pozytywne efekty - zakończył.

Choć K League może wydawać się egzotyczna, a jej poziom z pewnością odbiega od czołowych lig europejskich, to można spodziewać się, że większość środków bezpieczeństwa zostanie zastosowanych właśnie wśród elity piłkarskiego świata.

W tym momencie jest wiele pytań odnośnie tego, jak będzie wyglądała piłka po powrocie do gry i jak sprawdzą się zabezpieczenia. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Korea Południowa będzie mogła jako pierwsza udzielić na nie odpowiedzi. 

>>> CZYTAJ WIĘCEJ >>> Europejskie ligi chcą wrócić do gry. Kto walczy, a kto już zrezygnował?

REKLAMA

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej