Gareth Bale kończy 31 lat. Czy kibice jeszcze zobaczą jego błysk?

W czwartek Gareth Bale kończy 31 lat. Od dłuższego czasu zawodnik Realu Madryt zamiast zachwycać na boisku, zbiera krytykę za swoje nieprofesjonalne podejście. Wszystko wskazuje na to, że jego przygoda z "Królewskimi" dobiega końca. Jak zostanie zapamiętany na Santiago Bernabeu?

2020-07-16, 12:30

Gareth Bale kończy 31 lat. Czy kibice jeszcze zobaczą jego błysk?
Gareth Bale . Foto: Shutterstock

Jeśli Gareth Bale w dniu swoich 31. urodzin będzie chciał uczynić coś w rodzaju rachunku sumienia, to będzie mógł stwierdzić, że ma wszystko, by uważać się za piłkarza spełnionego.

Może pochwalić się całym szeregiem trofeów, indywidualnych wyróżnień, zdobywał przepiękne i bardzo ważne gole, i to zarówno w barwach "Królewskich", jak i reprezentacji Walii, której był najważniejszym piłkarzem.

Nikt nie chce podjąć ryzyka

Ale mimo znaczących i wartych uznania sukcesów Bale od dłuższego czasu jest w Madrycie zbędny, plotki o jego odejściu przybierają na sile podczas każdego transferowego okienka. To, że jest wręcz wypychany z Santiago Bernabeu, nie jest przesadnym określeniem.

REKLAMA

Na przeszkodzie stawała jednak cały czas wysoka tygodniówka i wątpliwości co do tego, czy Walijczyk jest w stanie wkładać w grę sto procent zaangażowania i serca - żaden ze światowych gigantów nie mógł pozwolić sobie na to, by wyłożyć olbrzymie pieniądze po to, by sprowadzić do siebie znudzonego rezerwowego, który bardziej niż piłką interesuje się golfem i otwarcie manifestuje brak zainteresowania zespołem, w którym się znajduje. A taka właśnie narracja dominuje w opisywaniu tego, co od dłuższego czasu dzieje się z Bale'em.

W Madrycie budził wielkie emocje od zawsze - jego przyjście do Madrytu było prawdziwym wydarzeniem, ponieważ trafił na Santiago Bernabeu z łatką gwiazdy. Grał widowiskowo, imponował szybkością i skutecznością, w niemal każdym meczu był na pierwszym planie. Wszyscy zgodnie twierdzili, że to materiał na gracza, który za kilka lat będzie bił się o Złotą Piłkę.

Siedem lat w Madrycie

Tottenham, w którym był uwielbiany, okazał się zbyt mały na skalę tego talentu. Kiedy Real zgłosił się z rekordowymi pieniędzmi, sentymenty zeszły na dalszy plan, a gracz uważany za "chłopaka z sąsiedztwa" wybrał zarówno pieniądze, jak i możliwość gry na poziomie najwyższym z możliwych. I choć londyńczycy zdołali w kolejnych latach zrobić bardzo duży progres, to działo się to już bez Walijczyka.

REKLAMA

Po siedmiu latach, które spędził w Madrycie, ma na swoim koncie cztery puchary Ligi Mistrzów, wkrótce prawdopodobnie dołoży do tego drugi tytuł mistrza Hiszpanii, w którym jednak jego udział był marginalny. Zdobywał szereg indywidualnych nagród. Nigdy jednak nie był ulubieńcem trybun, nigdy nie zdobył statusu kogoś nie do zastąpienia. Udawało się to graczom, którzy grali w barwach "Królewskich" krócej i nie mogli pochwalić się podobnymi sukcesami.

Można też napisać, że nawet dorobek Zinedine'a Zidane'a, wielkiej postaci Realu i obecnego szkoleniowca, jest skromniejszy niż ten, który należy do Bale'a. Walijczyk rozegrał dla tego klubu więcej spotkań niż Luis Figo, do siatki trafiał średnio częściej niż Raul (i zdobył od niego więcej goli w finałach), asystował przy większej liczbie bramek niż David Beckham.

REKLAMA

To jednak wydaje się nie mieć dla wielu kibiców znaczenia. Bale był często robiony kozłem ofiarnym niepowodzeń, ma fatalną prasę, dostawało mu się za to, że nie uczył się języka, często przytrafiały mu się kontuzje, coraz więcej czasu spędzał na polu golfowym, jednocześnie wypominając mu niebotyczne zarobki. W tym momencie jego bilans w Realu to 251 meczów, 105 bramek i 68 asyst. Wątpliwe, by uległ on poprawie.

"To nieprofesjonalne i pozbawione szacunku"

Trudno jednak nie zauważyć, że na swój wizerunek w dużym stopniu zapracował sam, nigdy nie sprawiając wrażenia kogoś, komu przesadnie zależy na tym, by być bohaterem i odpowiadać na krytykę. W ostatnich tygodniach podczas spotkania Realu najpierw zareagował śmiechem na ostatnią zmianę, którą wykorzystał trener, a później udawał, że śpi. W kolejnym błaznował, udając, że patrzy przez lornetkę zrobioną z papieru toaletowego.

- Nie mogłem w to uwierzyć, gdy zobaczyłem, co robi. Nie mogę go bronić, ponieważ jest to nieprofesjonalne i pozbawione szacunku - komentował to zachowanie Dimitar Berbatow, były snajper Manchesteru United. Stwierdził też, że jedynym wyjściem jest zmiana klubu. To zresztą powszechna opinia. Ale Bale nie sprawia wrażenia, jakby czekał na ponowne otwarcie okna transferowego.

REKLAMA

Czytaj więcej:

31 lat to dla większości piłkarzy wiek, w którym bez wątpienia stać ich jeszcze na wiele. Może nie są już perspektywiczni, z roku na rok tracą na wartości i są już bliżej emerytury, ale wciąż stać ich na prowadzenie swoich klubów do sukcesów.

Bale mógłby jeszcze udowodnić wszystkim, że stać go na grę na najwyższym poziomie i w ostatnich latach swojej kariery zmazać łatkę, która coraz mocniej się do niego przykleja - zblazowanego rezerwowego na gwiazdorskim kontrakcie, który to, co najlepsze, ma już za sobą i korzysta z życia w Madrycie, futbol spychając na dalszy plan. Czy Walijczyk zrobi jeszcze coś, by ją odkleić? Wydaje się, że właśnie tego można mu z perspektywy kibica życzyć.

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej