UFC 259: Błachowicz - Adesanya. Legendarna polska siła powraca i chce skraść show
Przed nami bez wątpienia najbardziej wyczekiwane wydarzenie w świecie MMA pierwszego kwartału, a może nawet całego 2021 roku. Zawodnikami karty walk UFC 259 w Las Vegas można by było obsadzić main eventy kilku innych gal. Z pozycji polskiego kibica najbardziej emocjonujące będzie starcie z udziałem Jana Błachowicza.
2021-03-06, 09:00
- Choć w Las Vegas Błachowicz broni zdobytego we wrześniu pasa, nie jest faworytem. Emanuje jednak spokojem
- Walka o złoto kategorii półciężkiej będzie jednym z trzech mistrzowskich pojedynków na gali UFC 259
- W Ultimate Fighting Championship Błachowicz występuje od 2014 roku. Początkowo częściej przegrywał niż wygrywał, ale w ostatnich trzech latach poniósł tylko jedną porażkę i jego obecny bilans w MMA wynosi 27-8 (8 KO, 9 SUB), zaś w UFC 10-5
Powiązany Artykuł
UFC 259: "Ten koleś dysponuje ogromną siłą" - Jan Błachowicz rośnie przed starciem z Adesanyą
Warto było czekać
UFC nie rozpieszczało w tym roku swoich fanów jeśli chodzi o walki mistrzowskie. W siedmiu galach decydujące rozstrzygnięcie mogliśmy obejrzeć tylko raz – Kamaru Usman obronił tytuł kategorii półśredniej mierząc się z Gilbertem Burnsem.
O nadchodzącej rekompensacie mówiło się jednak już od dawna – termin starcia Błachowicza z Adesanyą został zaklepany już pod koniec ubiegłego roku. Wkrótce do rozpiski dodano kolejne mistrzowskie starcia – w kategorii piórkowej kobiet, między Amandą Nunes i Megan Anderson oraz koguciej mężczyzn, gdzie Petr Yan spróbuje zatrzymać Aljamaina Sterlinga.
W pogoni za "Bonesem”
Od początku było jasne, że głównym daniem wieczoru będzie pojedynek polsko – nigeryjski. Szum wokół takiego zestawienia rozpoczął się już na UFC 253 - 26 września ubiegłego roku obaj zawodnicy efektownie odprawili swoich rywali. Polak miał wtedy w głowie jednak innego przeciwnika:
- Jon Jones, gdzie jesteś? Jestem tutaj, tak to robimy w Polsce. Czekam na ciebie – prowokował Jan Błachowicz legendarnego "Bonesa” po starciu na UFC 253.
REKLAMA
Z kolei Adesanya, jako potencjalnego rywala wymieniał Jareda Cannoniera, gdzieś między wierszami wtrącając jednak, że kategoria średnia nie stanowi już dla niego wyzwania. Fani wiedzieli, co to oznacza. Najpierw Jan, potem Jon – choć ten właśnie przeniósł się do wagi ciężkiej.
Jednak już dzień później do możliwości walki z Nigeryjczykiem odniósł się też Błachowicz:
- Nie widziałem jego całej walki, widziałem tylko skończenie. Może ta walka byłaby dla mnie interesująca w przyszłości. On coś wspominał w wywiadach o takiej walce… Widzicie? Mamy kolejnego kandydata. Czemu nie? Możemy spróbować. Jestem otwarty na taki pojedynek. Dajcie mi tylko dwa tygodnie przerwy, OK?
Ostatniego dnia 2020 roku UFC oficjalnie potwierdziło hitowe zestawienie Błachowicz vs Adesanya.
REKLAMA
Walki w klatce marzeniem Janka
Trudno doszukać się podobieństw w drodze jaką do walki na gali UFC 259 pokonali obaj zawodnicy. Jan trenował różne dyscypliny – judo, boks, jiu – jitsu, muay thai, od zawsze jednak wiedział dokąd zmierza:
- To jest marzenie każdego zawodnika, żeby wystartować w UFC gdzie właśnie walczy się w klatce -mówił już w 2008 roku.
Był to dla niego bardzo udany rok. Wygrał w nim pięć pojedynków, m.in. z niedawnym rywalem w klatce KSW mistrza olimpijskiego Szymona Kołeckiego – Martinem Zawadą. Być może to wtedy sen o startach za oceanem zaczynał nabierać realnych kształtów.
Na kontrakt z amerykańskim gigantem Błachowicz musiał poczekać. Trzy lata później został mistrzem KSW pokonując weterana m.in. organizacji Pride, Thierry'ego Sokoudjou. Był to udany rewanż za poniesioną osiem miesięcy wcześniej porażkę. Jak się później okazało, stało się to specjalnością Polaka.
REKLAMA
Błachowicz pas KSW obronił trzy razy i postanowił gonić za marzeniami. Choć w Polsce był idolem, podpisał kontrakt w USA, tam, gdzie został jednym z wielu. Nie marudził, choć na początku pieniądze jakie otrzymywał były nieporównywalne z gażami jakie otrzymywał w KSW. Gwiazdy dowodzonej przez Martina Lewandowskiego i Macieka Kawulskiego polskiej organizacji – Mamed Khalidov, Michał Materla - nie zdecydowały się na takie ryzyko jakie podjął Błachowicz.
Znak firmowy na dzień dobry
W oktagonie Błachowicz zadebiutował 4 października 2014 roku. Rywal - Ilir Latifi - był zdecydowanym faworytem, a do tego walczył przed własną publicznością w Sztokholmie. Polak zaszokował Szwedów firmowym kopnięciem na korpus odbierając przeciwnikowi chęć do walki już w pierwszej rundzie.
Posłuchaj
UFC zatrudniając mistrzów innych organizacji lubi rzucić ich od razu na głęboką wodę, by pokazać, że to już inny poziom. Janek przeskoczył tę poprzeczkę z marszu i wydawało się, że wkrótce przed nim walki z pierwszą dziesiątką rankingu.
REKLAMA
Krakowskie rozczarowanie
Drugie wejście Polaka do oktagonu miało dużo większy ciężar gatunkowy. W Krakowie odbywała się pierwsza w historii gala UFC w Polsce. W walce wieczoru Mirco Cro Cop, w co-main evencie Błachowicz – Manuwa. "Poster Boy” wygrał pewnie. Polscy kibice opuszczali halę rozczarowani.
Jeszcze bardziej dominujący przebieg miało kolejne starcie z Coreyem Andersonem. Trzy przegrane rundy, brak jakiejkolwiek nadziei na zagrożenie Amerykaninowi.
Krok od zwolnienia
W tej sytuacji następna walka z weteranem Igorem Pokrajacem to było być albo nie być Polaka w UFC. Ponownie, jak w Sztokholmie, Błąchowicz pokonał faworyta gospodarzy - gala miała bowiem miejsce w Zagrzebiu. To zapewniło Błachowiczowi spokój. Nie na długo.
Dwie kolejne porażki ponownie przybliżyły widmo zwolnienia z kontraktu z organizacją UFC. O ile tę z Alexandrem Gustafssonem można było przełknąć - Szwed w tamtym moment nie był zawodnikiem z najwyższej półki - to kolejna z przeciętnym, jak na warunki UFC, Patrickiem Cumminsem stanowiła duże zaskoczenie. Polak był nieznacznym bukmacherskim faworytem przed starciem, co do dziś jest rzadkością.
REKLAMA
"Nie widziałem ciosu”
Szansą dla Błąchowicza okazał się ponowny występ przed własną publicznością. UFC powróciło do Polski w październiku 2017 roku. W Gdańsku Jan Błachowicz efektownie poddał Devina Clarka i pierwszy raz w karierze został nagrodzony bonusem w wysokości 50 tys. dolarów. Nad polskim morzem zaczęła się jego droga na szczyt, choć naznaczona jednym potknięciem.
Jared Cannonier, Jimi Manuwa, Nikita Krylov - to nazwiska jakie do rekordu kolejno dopisywał Błachowicz. Cztery wygrane z rzędu - dwie przez poddanie, dwie decyzjami. Legendarna polska siła ciosu pozostawała wciąż w ukryciu.
Do jej eksplozji miało dojść w eliminatorze do walki o pas mistrzowski z Jonem Jonesem. Przeciwnikiem Polaka był Thiago Santos i niestety zaskoczył Janka nokautując go w trzeciej rundzie.
REKLAMA
- Nie widziałem ciosu – mówił Błachowicz tuż po walce.
To Brazylijczyk dostał wkrótce szansę zdobycia pasa i przegrał ją dosłownie o włos.
O honor półciężkich
"Cieszyńskiemu Księciu” pozostało zaś przywitać w kategorii półciężkiej aspirantów z niższej wagi. Czyli dokładnie tak, jak teraz będzie z Adesanyą. Do tej pory Polak skutecznie bronił pozycji swojej oraz całej kategorii przed zakusami Luka Rockholda i Ronaldo Souzy. Szczególnie nokaut ze starcia z Amerykaninem może stanowić wizytówkę 'legendarnej polskiej siły”.
Jej eksplozja ponownie nastąpiła w rewanżu z Coreyem Andersonem. Wcześniejszy pogromca drwił sobie z Błachowicza przypominając dominację z pierwszego starcia. Również bukmacherzy nie mieli wątpliwości.
REKLAMA
Te plany brutalnie zderzyły się z rzeczywistością już po trzech minutach pierwszej rundy. Po potężnym ciosie Polaka, Anderson długo nie podnosił się, a potem miał długą przerwę od startów.
Legendarna polska siłą zwycięża
Niedługo potem Jon Jones zwakował pas kategorii półśredniej i przeszedł do wyższej. Osierocony tytuł miał stać się stawką walki Jana Błachowicza z Dominickiem Reyesem. Reszta jest historią już bardzo dobrze znaną - powrót legendarnej polskiej siły, obraz totalnej dominacji Polaka i porozbijanego rywala. Rywala, którego zwycięstwo było wyceniane na 1,30 przy 3,05 na Błachowicza. Janek znów nie dał zarobić tym, którzy poszli na łatwiznę.
Za dobry na swoją kategorię?
"The Last Stylebender” ma za sobą bogatą karierę kickbokserką, a w MMA występuje od 2012 roku. Dotychczas jest niepokonany w 20 walkach. Dwanaście z nich stoczył już dla UFC.
Od początku zwracał uwagę nieszablonowym zachowaniem w klatce i po za nią.
REKLAMA
W ciągu pierwszego roku stoczył pod sztandarem amerykańskiej organizacji aż pięć pojedynków wszystkie wygrywając. Za trzy z nich otrzymywał bonusy. Ta ostatnia to podróż sentymentalna Israela – zmierzył się ze swoim idolem z lat młodości – Andersonem Silvą. Czy dlatego obyło się bez nokautu?
O ile Błachowicz po pierwszych sześciu walkach w UFC legitymował się bilansem 2-4 to Adesanya wszystkie pojedynki wygrał. A do tego był już wówczas tymczasowym mistrzem swojej kategorii. Wypunktował Kelvina Gastelluma, ale dominację potwierdzi dopiero nokautując regularnego championa – Roberta Whittakera. Galę na Marvel Stadium w Melbourne obejrzał na żywo 57 tysięcy widzów. Gwiazda Nigeryjczyka zaczynała świecić z pełną mocą.
- Wyczyściłem tę kategorię – mówił Adesanya po zwycięstwie z Paulo Costą. Patrząc na ranking trudno się z nim nie zgodzić. Wcześniej pokonał też innego pretendenta nr 1 – Yoela Romero. Wyzwań po prostu musiał szukać z większymi od siebie.
Prezydent ostrzega
Atuty jednego i drugiego nietrudno zgadnąć. Polak powinien mieć po swojej stronie siłę ciosu, przewagę gabarytów, bardzo możliwe, że też parter oraz klincz, gdzie uwidoczni się przewaga siły. Israel odpowie nieprzewidywalnością, nieszablonowym stylem.
REKLAMA
- On mnie nawet nie dotknie – przechwala się rywal Błachowicza przed pojedynkiem.
Przebieg pojedynku jest jednak trudny do odgadnięcia. Błachowicz może chcieć rozstrzygnąć go w stójce, a gdy rywal będzie rzeczywiście trudny do trafienia, przejść do innej płaszczyzny i skorzystać z dużo większego doświadczenia i wszechstronności.
- Nie ważne gdzie będzie się toczyć walka, ten gość jest niebezpieczny w każdej płaszczyźnie – dostrzega walory Polaka Dana White, prezydent UFC.
Kategoria w zawieszeniu
Stawką pojedynku jest nie tylko pas, ale też przyszłość kategorii półciężkiej. Zwraca na to uwagę niedawny pogromca Błachowicza, Thiago Santos:
REKLAMA
- Jeśli Adesanya wygra, może wróci do swojej wagi, może zostać w dwóch kategoriach, sam nie wiem. Wiemy co się stanie jak wygra Błachowicz. Glover (Teixeira) jest następny do walki o pas, a kategoria będzie w ruchu. Nie mamy jednak pojęcia co się wydarzy, gdy wygra Adesanya.
Nigeryjczyk, któremu Santos daje nieco większe szanse, niezależnie od wyniku sobotniego starcia niekoniecznie pozostanie w wadze półciężkiej.
Polski mistrz ponownie będzie tzw. bukmacherskim underdogiem. W jego przypadku jest tak jednak głównie dlatego, że od początku swojej przygody z UFC nie boi się wyzwań i bierze najtrudniejsze walki. Z poprzednich trzech tego typu wyzwań wychodził z uniesioną ręką ciężko nokautując rywali. Jeśli historia powtórzy się w sobotę w Las Vegas, nikt już nie będzie lekceważył "Cieszyńskiego Księcia”.
KARTA WALK UFC 259
Walka wieczoru
Jan Błachowicz (27-8) vs. Israel Adesanya (20-0) – o pas mistrzowski
Co-main event
Amanda Nunes (20-4) vs. Megan Anderson (10-4) – o pas mistrzowski
Karta główna
Petry Yan (15-1) vs. Aljamain Sterling (19-3) – o pas mistrzowski
Islam Makhachev (18-1) vs. Drew Dober (23-9)
Thiago Santos (21-8) vs. Aleksandar Rakic (13-2)
Karta wstępna
Dominick Cruz (22-3) vs. Casey Kenney (16-2-1)
Song Yadong (16-4-1) vs. Kyler Phillips (8-1)
Joseph Benavidez (28-7) vs. Askar Askarov (13-0-1)
Livinha Souza (14-2) vs. Amanda Lemos (8-1-1)
Karta Fight Pass
Uros Medic (6-0) vs. Aalon Cruz (8-3)
Randy Costa (6-1) vs. Trevin Jones (12-6)
Sean Brady (13-0) vs. Jake Matthews (17-4)
Tim Elliott (16-11-1) vs. Jordan Espinosa (15-8)
Kai Kara-France (21-9) vs. Rogerio Bontorin (16-2)
Carlos Ulberg (3-0) vs. Kennedy Nzechukwu (7-1)
- KSW 58. Kołecki rozprawił się z Zawadą, Parnass znokautowany. Awantura po jednej z walk: to zaprzeczenie sportu
- KSW 57: Marian Ziółkowski nowym mistrzem. "Golden Boy" perfekcyjnie zrealizował plan
- KSW 58: federacja ukarała zawodników za bójkę po walce. Dostało się również sekundantom
/MK
REKLAMA