9 lat temu zmarł Włodzimierz Smolarek

"Podchodzę do Diego Maradony, chcąc wymienić się koszulkami, ten jednak ignoruje mnie zupełnie”. Tak rozpoczęła się reprezentacyjna kariera jednego z najlepszych napastników w historii polskiej piłki nożnej. Zakończyła się, niespodziewanie - 7 marca 2012 roku, we śnie, zmarł Włodzimierz Smolarek.

2021-03-07, 05:00

9 lat temu zmarł Włodzimierz Smolarek
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock/august0809
  • Łodzianin z krwi i kości. Ikona miejscowego Widzewa.
  • W czasie, kiedy grał w reprezentacji Polski był czołową postacią
  • Odszedł od nas zupełnie nieoczekiwanie

Na boisku piłkarskim pojawił się w wieku dziesięciu lat. Został zawodnikiem Włókniarza Aleksandrów Łódzki. W tym właśnie mieście przyszedł na świat. Nie miał najlepszych warunków do uprawiania piłki nożnej. Szczupły, już jako profesjonalny sportowiec mierzył zaledwie 171 centymetrów wzrostu. Aby udowodnić na boisku, że jest dobrym piłkarzem musiał nauczyć się być sprytnym, bardzo szybkim i wyjątkowo walecznym. W ten sposób udało mu się wybić w swoim macierzystym klubie. W wieku szesnastu lat Smolarek przeszedł do juniorskiej drużyny Widzewa. Był to jeszcze czas komunistycznej dyktatury, w której jednostka nie miała nic do powiedzenia. W roku 1977 pan Włodzimierz został wcielony do armii. A to oznaczało bezgotówkowy transfer do CWKS Legii Warszawa. W stolicy Smolarek nie czuł się najlepiej. Mimo złożonej solidnej oferty przez wojskowych, wrócił do Widzewa. W ciągu następnych siedmiu lat wywalczył dwa tytuły mistrza Polski i zdobył jedyny w historii klubu Puchar naszego kraju. W roku 1983 doprowadził swój zespół do półfinału Pucharu Europy. W nim Łodzianie musieli uznać wyższość włoskiego Juventusu Turyn. Pan Włodzimierz, już jako uznany w Europie piłkarz, przeszedł, w 1986, na dwa lata do niemieckiego Eintrachtu Frankfurt. Później został piłkarzem Feyenoordu. Karierę zakończył po sześciu latach gry w holenderskim Utrechcie.

Powiązany Artykuł

górski serwis grafika 1200 .jpg
SERWIS SPECJALNY - KAZIMIERZ GÓRSKI

Świat usłyszał o nim kiedy został członkiem drużyny narodowej

Do reprezentacji, jako pierwszy powołał go selekcjoner Ryszard Kulesza. Było to w roku 1980. Zadebiutował w meczu z drużyną, w której grał jego idol, Argentyną.

Tak rozczarowany Smolarek, wspominał spotkanie ze swoim mistrzem, w autobiografii „Smolar – piłkarz z charakterem”:

„I wreszcie końcowy gwizdek. Podchodzę do Diego Maradony, chcąc wymienić się koszulkami, ten jednak ignoruje mnie zupełnie. Zaciskam zęby i mówię: Zobaczysz, kiedyś też będę sławny i znany, a jak będziesz chciał moją koszulkę, zachowam się tak samo. Tak rozpoczęła się moja przygoda z kadrą".
Na początku 1981 roku drużynę narodową przejął Antoni Piechniczek. Postawił na zawodnika Widzewa. A ten mu się wspaniale odwdzięczył. W pamięci kibiców na zawsze utkwił jego występ w Lipsku. Dzięki jego dwóm bramkom, strzelonym drużynie Niemieckiej Republiki Demokratycznej, awansowaliśmy do mistrzostw świata w Hiszpanii. Mecz zakończył się naszym zwycięstwem 3:2. Pierwszego gola dla Polski zdobył w tym spotkaniu Andrzej Szarmach.

REKLAMA

„Najbardziej szczęśliwy był Włodek Smolarek. Po pierwszym meczu „wyrzucił” z reprezentacji Strozniaka (Dieter, niemiecki obrońca, przyp. redakcji), w drugim Weisego (Konrad, niemiecki obrońca, przyp. redakcji) i trenera Buschnera (Georg, niemiecki trener, przyp. redakcji). Jak on walczył! Tak zakręcił Weisem, że tamten nie wiedział, czy gra na stadionie w Lipsku, czy w Dolnym Pernambuco” w ten wyjątkowo spontaniczny sposób, został opisany styl gry Smolarka w książce „Na polu karnym” autorstwa Zbigniewa Bońka i Krzysztofa Wągrowskiego.

XII Mistrzostwa Świata 

Początek mundialu w wykonaniu biało czerwonych, nie należał do udanych. Pierwsze dwa mecze z Włochami i Kamerunem zremisowaliśmy po 0:0. Aby myśleć o awansie do dalszych gier musieliśmy wygrać z Peru. Do przerwy nikt gola nie strzelił. W drugiej połowie rozwiązał się worek z bramkami. Strzelcem pierwszej był, nie kto inny, tylko Smolarek. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:1. Ale z Hiszpanii kibice zapamiętali, przede wszystkim, zachowanie pana Włodzimierza w meczu z Sowietami. Decydował on o wejściu do gier półfinałowych. Nam wystarczył remis.

„Kevin Costner „tańczył z wilkami” a Włodzimierz Smolarek z … piłkarzami Związku Radzieckiego. Zamiast sali balowej Polak wybrał narożnik boiska na stadionie Camp Nou. Celem nie był, jak w konkursach tanecznych, zachwyt sędziów i publiczności, ale gra na czas. Remis dawał bowiem drużynie Antoniego Piechniczka awans do półfinału hiszpańskiego mundialu. Ta zabawa Smolarka z piłką i bezradność rywali z CCCP szybko przeszła do historii” tak został opisany wyczyn Smolarka, na  laczynaspilka.pl.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0. Bramki na mistrzostwach już nie strzelił, ale świętował zdobycie trzeciego miejsca na świecie. Cztery lata później, na mundialu w Meksyku, Polska rozegrała cztery mecze. Zdobyliśmy w nich tylko jedną bramkę. W pojedynku grupowym z Portugalia. Jej zdobywcą był oczywiście Smolarek. Występy w drużynie narodowej zakończył w 1992 roku.

REKLAMA

W reprezentacji Polski wystąpił w 60 spotkaniach, w których zdobył 13 goli.

W ślady ojca poszedł jego syn, także wybitny reprezentant Polski, Euzebiusz Smolarek. Popularny Ebi występował w reprezentacji Polski 47 razy, w latach 2002- 2010. W tym czasie trafiał do bramek przeciwników aż 19 razy.

Autorytet

Tak na łamach polskieradio24.pl wypowiadali się o nim koledzy, z którymi grał:

„Smolarek miał swój styl gry, bardzo nieprzyjemny dla obrońców. Swoimi niekonwencjonalnymi akcjami potrafił odwrócić losy niejednego spotkania Do umiejętności dodawał wielkie serce do gry. Widzewowi i reprezentacji wygrał niejeden mecz” wspominał bramkarz 100-lecia PZPN, Józef Młynarczyk.

REKLAMA

„To był bardzo dobry, kreatywny piłkarz. Niezwykle pracowity. Potrafił dosłownie wbiec do bramki przeciwnika po plecach obrońców” mówił Andrzej Iwan, który występował ze Smolarkiem na mundialu w Hiszpanii.

Nagła śmierć 

Burmistrz rodzinnego miasta Smolarka zadecydował o nadaniu imienia, pana Włodzimierza, lokalnemu stadionowi, na którym wybitny piłkarz rozpoczynał swoją wielką karierę.

„Mimo iż był tak wielką gwiazdą, to pozostał osobą skromną i małomówną. Miał jednak ogromny autorytet wśród młodzieży. Zawsze służył dobrą radą młodym zawodnikom, którzy grali na tym samym stadionie, na którym swoją karierę rozpoczynał Włodek” mówił Jacek Lipiński burmistrz rodzinnego miasta Smolarka na polskieradio24.pl.

"W Widzewie grał z "11" i tak zostanie zapamiętany. Władze klubu w porozumieniu z właścicielem Sylwestrem Cackiem postanowiły, że ten numer będzie zastrzeżony dla Włodzimierza Smolarka" zadeklarował ówczesny prezes klubu Marcin Animucki.

REKLAMA

W roku 2017 oddany do użytku został nowy stadion Widzewa. Rada Miejska miasta Łodzi podjęła decyzję o nazwaniu jednej z ulic w okolicy stadionu imieniem sławnego zawodnika.

„Pomysł został zaakceptowany przez wszystkich radnych. Panu Włodzimierzowi to się po prostu należało i cieszymy się, że w ten sposób został uhonorowany w Łodzi. To wybitna i zasłużona postać dla Widzewa i całego polskiego futbolu” podkreślił na polskieradio24.pl, radny Rafał Markwant, który prezentował projekt uchwały podczas sesji Rady Miasta.


/AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej