Płk Derlatka obala narrację o ukraińskim sabotażu. "Nie uciekaliby na Białoruś"
Akty dywersji na kolei wywołały niepokój wśród Polaków. - Rosji chodzi o rozchwianie nastrojów społecznych, utratę zaufania do rządu, do sił zbrojnych, do policji i innych służb. Celem jest polskie społeczeństwo, chodzi o rozkawałkowanie go. To po części niestety się udało - powiedział w podcaście "Strefa Wpływów" płk Andrzej Derlatka, były wiceszef i p.o. szefa Agencji Wywiadu. Dodał również, że "Polska jest trudnym przeciwnikiem, ponieważ społeczeństwo polskie jest zdecydowanie antyrosyjskie".
2025-11-21, 18:00
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Akty dywersji na kolei wywołały niepokój w polskim społeczeństwie
- Szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził, że mamy do czynienia z "terroryzmem państwowym", którego dopuszcza się Rosja wobec Polski
- Zdaniem płk. Andrzeja Derlatki celem Rosji jest polskie społeczeństwo i wywołanie chaosu
OGLĄDAJ. Płk Andrzej Derlatka gościem "Strefy Wpływów"
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wspólnie z szefem MSWiA Marcinem Kierwińskim oraz szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesławem Kukułą przedstawili założenia operacji "Horyzont". Chodzi o działania na rzecz bezpieczeństwa, ochrony infrastruktury krytycznej, wspólnego patrolowania i współdziałania wszystkich służb państwowych w celu zapobiegania aktom dywersji. Do operacji skierowanych ma być do 10 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego. Operacja jest następstwem dwóch aktów dywersji, do których doszło na trasie kolejowej Warszawa - Dorohusk. W miejscowości Mika na Mazowszu (powiat garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (powiat puławski), pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję są obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją.
Posłuchaj
płk Andrzej Derlatka o wojnie hybrydowej (Strefa Wpływów) 1:41:37
Dodaj do playlisty
Dywersja na kolei. "Na zlecenie Rosji albo Białorusi"
Tymczasem w mediach społecznościowych dość popularny jest pogląd, lansowany także przez niektórych polityków Konfederacji, że aktów dywersji dokonano na zlecenie państwa Ukraińskiego. Zdaniem gościa "Strefy Wpływów" taka opinia nie ma zupełnie sensu. - Bo jeśli ci sprawcy byliby Ukraińcami działającymi na zlecenie ukraińskie, to nie uciekaliby na Białoruś. To jest oczywisty dowód na to, że nie zrobili tego Ukraińcy na zlecenie swojego państwa. Zrobili to obywatele ukraińscy na zlecenie albo Białorusi, albo Rosji. Zatem ten dowód jest wystarczający, żeby nie wyrażać tego typu opinii - powiedział płk Andrzej Derlatka.
Podkreślił również, że "oczywistym jest, że Rosja jest zainteresowana destabilizacją w Polsce, ponieważ Polska jest z ich punktu widzenia największym wrogiem - nie tylko w słowiańszczyźnie, ale w całej Europie". - Po prostu z uwagi na jednoznaczną postawę polskich obywateli, a także na to, co się stało w Polsce po rosyjskim ataku na Ukrainę. Chodzi o to, co Polska wtedy robiła, tym bardziej, że w pierwszym okresie jedynie Polska pomagała Ukrainie. Dzięki Polsce zatrzymano rosyjski atak na Kijów, bo wtedy dostarczono ponad 300 czołgów oraz miliony sztuk amunicji. Ówczesny doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, major Ołeksij Arestowycz powiedział: "gdyby nie Polska, to byśmy już nie żyli" - zaznaczył. Dodał również, że "w związku z tym dla Rosji Polska jest bardzo groźnym przeciwnikiem". - Na szczęście dla nas, robimy się coraz silniejsi, a poza tym jesteśmy w sojuszu i nie będzie łatwo nas zaatakować. Oczywiście sojusz jest tak zbudowany, że reakcja sojuszników może być różna. Ale decyduje tu generalne stanowisko: że Rosja jest groźna i trzeba ją traktować jako wroga - powiedział gość "Strefy Wpływów".
Czytaj także:
- Kim są twórcy planu Trumpa dla Ukrainy? "Bardziej przedsiębiorcy niż dyplomaci"
- Kreml komentuje plan zakończenia wojny. "Niespójne wersje"
- Polscy dyplomaci w Rosji. "Każdy ich krok jest śledzony"
W odniesieniu do dywersji na torach kolejowych w Polsce minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski użył określenia "terroryzm państwowy". Takie sformułowanie padło po raz pierwszy w stosunku do działań Rosji. W związku z tym komentatorzy i politycy zastanawiają się czy wojna hybrydowa przeciwko Polsce wkroczyła w nową fazę. Reakcje społeczeństwa na niedawne wydarzenia są bardzo różne. Część ludzi po prostu bardzo się boi tego, że Moskwa zacznie eskalować wrogie działania. Zdaniem płk. Andrzeja Derlatki "pierwszym i zasadniczym problemem jest kwestia percepcji tego, co się dzieje wokół Polski, w społeczeństwie polskim". - Na tym polu Rosja niestety odnosi sukcesy. Zgadzam się z tym, co powiedział Radosław Sikorski. To jest terroryzm państwowy. Jeśli przekonamy sojuszników do tego, że Rosja jest państwem terrorystycznym, to będzie to miało dla Moskwy bardzo bolesne skutki. Na razie jest to tylko i wyłącznie fraza narracyjna, ale to może mieć przełożenie na konkretne, polityczne działania - powiedział.
Wojna hybrydowa. Część społeczeństwa ulega dezinformacji
Według niego część polskiego społeczeństwa ulega dezinformacji, zwłaszcza tej, która się sączy w internecie. - My wiemy, że to Rosja. Rozumiemy pewne rzeczy, łączymy fakty. Natomiast polskie społeczeństwo reaguje w różny sposób, między innymi dlatego, bo jest poduszczone przez media internetowe. Często są to trolle i boty. Ale są też i osoby publiczne, które wyrażają się w ten sam sposób: że stoją za tym Ukraińcy, że to robota Ukraińców, bo Ukraina chce nas wciągnąć do wojny i są to prowokacje, które mają nas do tego skłonić - podkreślił. Gość podcastu zaznaczył jednocześnie, że takie stanowisko to "nie są bezsensowne rojenia". - Bo rzeczywiście ideałem wielu polityków ukraińskich byłoby, gdyby Polska stanęła murem za Ukrainą i jednocześnie wysłała tam konkretne wsparcie w postaci polskich żołnierzy, w ramach NATO czy nawet poza Sojuszem. Były takie pomysły wyrażane publicznie. Zatem stanowisko polskiego społeczeństwa jest takie, jakie jest - stwierdził płk Andrzej Derlatka.
W jego opinii za wyjaśnianie rzeczywistości w tym zakresie są odpowiedzialne także media. - Bo to jest groźne. W momencie jakiejś próby może się okazać, że ludzie nie staną murem. Może się okazać, że mogą mieć różne wątpliwości. To może prowadzić do jakiejś anarchii, rozchwiania. W tej chwili jesteśmy w trudnej sytuacji. Dobrze się stało, że rząd zaczął reagować, że uruchomiono pewne mechanizmy. Ale jak zwykle u nas w Polsce, jest tak, że "mądry Polak po szkodzie", a mleko się już rozlało - zaznaczył gość "Strefy Wpływów".
W tym kontekście eksperci przypominają inne działania Rosji w ramach wojny hybrydowej, w tym między innymi podpalenie hali kupieckiej przy ul. Marywilskiej w Warszawie. I wskazują, że Moskwie raczej nie chodzi o powodowanie strat w infrastrukturze czy o ofiary w ludziach, ale o inne dalekosiężne cele. - Celem jest polskie społeczeństwo, nie inne rzeczy. Rosji chodzi o rozchwianie nastrojów, utratę zaufania do rządu, do sił zbrojnych, do policji i do innych służb. Moskwie chodzi o rozkawałkowanie polskiego społeczeństwa. To po części niestety im się udało. To ma spowodować pewien zamęt. A Rosjanie potrafią fantastycznie powodować zamęt w różnych krajach. Robili to w różnych miejscach od wielu lat - powiedział płk Andrzej Derlatka.
Dodał jednocześnie, że "Polska jest trudnym przeciwnikiem, ponieważ społeczeństwo polskie jest zdecydowanie antyrosyjskie". - Polacy świetnie poznali Rosjan od jak najgorszej strony. Po prostu wiemy, że od Rosjan nie możemy oczekiwać niczego dobrego. Uważa tak trzon narodu polskiego. I to jest dla Rosjan bolesne. Tu wiele nie wskórają, więc robią to, co jest możliwe. Zatem kluczowe są dla nich: rozchwianie, zamęt, chaos i utrata zaufania do władz. W praktyce może to spowodować, że jeśli będą wezwania od polskich władz do społeczeństwa - do jakiegoś typu działań - to ludzie się ich nie podejmą - podkreślił. Stwierdził również, że Rosjanie nie atakują nas czołgami czy samolotami, ale "tym, co ma nas rozsadzić od wewnątrz".
***
Każdy odcinek "Strefy Wpływów" dostępny jest na platformie podcastowej Polskiego Radia i na kanale YouTube Polskiego Radia 24.
"Strefa Wpływów" to wspólny podcast polityczny radiowej Jedynki, radiowej Trójki i Polskiego Radia 24. Renata Grochal, Jacek Czarnecki i Roch Kowalski analizują najważniejsze wydarzenia polityczne tygodnia.
Źródło: Polskie Radio
Prowadzący: Renata Grochal, Roch Kowalski, Jacek Czarnecki
Opracowanie: Robert Bartosewicz