Liga Mistrzów: Juergen Klopp już się nie uśmiecha. Liverpool coraz bliżej całkowitej klęski [KOMENTARZ]

2021-04-15, 11:09

Liga Mistrzów: Juergen Klopp już się nie uśmiecha. Liverpool coraz bliżej całkowitej klęski [KOMENTARZ]
Juergen Klopp. Foto: PAP/EPA/Peter Powell

Liverpool w tym sezonie jest cieniem wielkiej drużyny, która jeszcze niedawno zachwycała, bijąc rekordy Premier League i zdobywając puchar Ligi Mistrzów. Na wypalonych wyglądają jednak nie tylko piłkarze "The Reds", ale również trener Juergen Klopp, dla którego ostatnie miesiące są wyjątkowo trudne. 

Wciąż aktualni mistrzowie Anglii ustępują swojej ubiegłorocznej wersji w każdej statystyce. Pod względem dorobku punktowego widzimy prawdziwą przepaść - po 32 kolejkach Premier League w tym sezonie "The Reds" mają aż o 34 "oczka" mniej niż przed rokiem, podobnie jest w przypadku bilansu bramkowego (plus 16 wobec plus 45 w sezonie 2019/20). Podobny "zjazd" dostrzegamy w szczegółowych statystykach, jak liczba dryblingów, wykreowanych sytuacji itd. 

Oczywiście, poprzednia kampania ligowa była w wykonaniu "The Reds" najlepszą w historii klubu, a poprzedzał ją równie udany sezon, w którym Liverpool sięgnął po puchar Ligi Mistrzów i do końca rywalizował o zwycięstwo w Premier League z bijącym rekord za rekordem Manchesterem City. Tym samym ekipa z Anfield Road poniekąd stała się zakładnikiem własnego sukcesu, który wymagał od piłkarzy nadludzkiego wysiłku - zwłaszcza przy opierającym się na pressingu i szybkich atakach stylu Kloppa.

Zmęczenie materiału

Chociaż "The Reds" nadal naciskają rywali, dominują w większości meczów i grają w podobnym stylu co w poprzednich latach, wciąż czegoś brakuje. Dobrą ilustracją tego stanu rzeczy był rewanż z Realem Madryt - Anglicy nacierali na bramkę "Królewskich", ale piłka za nic nie chciała wpaść do siatki. Ofensywne trio Salah - Mane - Firmino (lub coraz częściej Jota) zatraciło skuteczność i właściwie tylko Egipcjanin notuje przyzwoite liczby. Żaden z pozostałych graczy nie przekroczył bariery 10 goli. 

Angielskie media coraz częściej donoszą też o konflikcie między Salahem a Sadio Mane, który ciągnie się już od 2019 roku. Senegalczyk ma zarzucać Egipcjaninowi egoizm i grę "pod siebie" w polu karnym rywali. O ile wszyscy przymykali oko na fochy gwiazd kiedy "zgadzały się" wyniki, o tyle teraz, gdy drużynie nie idzie najlepiej, każdy gest obu napastników jest analizowany przez brytyjską prasę.

Jeszcze większe problemy widać w defensywie, gdzie graczom LFC zwyczajnie brakuje piłkarskiej jakości. Pod nieobecność kontuzjowanych Van Dijka, Gomeza i Matipa w obronie "The Reds" "radosną twórczość" uprawiają Phillips oraz wypożyczony z Schalke Kabak. To właśnie tej dwójce kibice Liverpoolu w dużej mierze mogą "podziękować" za przegraną w pierwszym meczu z Realem. Z kolei imponujący w ubiegłych latach na bokach obrony Trent Alexander-Arnold i Andrew Robertson znacznie spuścili z tonu.

Coraz mniej uśmiechu

Ewidentny kryzys przechodzi również Juergen Klopp. Niegdyś uśmiechnięty i chętnie droczący się z dziennikarzami szkoleniowiec coraz częściej traci nerwy i wścieka się przy linii bocznej, a podczas konferencji prasowych zamiast w swoim stylu czarować anegdotami i błyskotliwymi ripostami, zrzuca winę na sędziów, a nawet utyskuje na... stadion, jak po przegranym meczu z Realem.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Klopp zatracił doskonałą intuicję w kwestii transferów. Niemiec, znany z genialnych posunięć, jak np. sprowadzenie Salaha, Mane czy Van Dijka, ostatnio coraz częściej "chybia". W tym sezonie właściwie tylko Diogo Jota okazał się cennym wzmocnieniem dla Liverpoolu - Thiago często wygląda jak "ciało obce" w środku pola, a kupiony za 13 mln euro Konstantinos Tsimikas spędził na murawie raptem 225 minut.

Na obronę niemieckiego menadżera należy jednak zaznaczyć, że ten rok jest dla niego wyjątkowo trudny nie tylko ze sportowego punktu widzenia. W lutym zmarła jego ukochana matka Elisabeth. Klopp bardzo to przeżył. - Była dla mnie wszystkim. Miałem wspaniałą mamę, w każdym tego słowa znaczeniu - powiedział Niemiec.

Historia się powtórzy?

Liverpool z kwietnia 2021 roku przypomina schyłkową Borussię Dortmund pod panowaniem Kloppa. Po 7. i ostatnim sezonie pracy w Dortmundzie Niemiec zostawił BVB na 7. miejscu w Bundeslidze. Przedtem Borussia Kloppa w ciągu 4 lat zdobyła 2 mistrzostwa i 2 wicemistrzostwa kraju.

"Hossa" w Liverpoolu pod jego wodzą trwała nieco krócej - Niemiec ma za sobą 2 udane sezony (wicemistrzostwo i mistrzostwo), które poprzedziły dwie 4. lokaty i 8. miejsce w pierwszym, niepełnym sezonie Kloppa na Anfield.

Kontrakt 53-latka z LFC wygasa w czerwcu 2024 roku. - Wtedy zrobię sobie rok przerwy i po roku zadam sobie pytanie, czy tęsknię za piłką nożną. Jeśli uznam, że nie, będzie to koniec trenera Juergena Kloppa - wyznał Niemiec w rozmowie z portalem Sportbuzzer.

Czy przez kolejne 3 lata Klopp zdoła przywrócić blask Liverpoolowi? Wydaje się, że międzysezonowa przerwa przyda się nie tylko piłkarzom, ale i niemieckiemu szkoleniowcowi.

Przed wakacjami "The Reds" czeka jednak bardzo ważne zadanie - zapewnienie sobie udziału w następnej edycji Ligi Mistrzów. Tylko w ten sposób Liverpool ocali bieżący sezon przed całkowitą klęską. Obecnie ekipa z Anfield Road zajmuje 6. miejsce w tabeli Premier League ze stratą 3 punktów do czwartego West Hamu.

Czytaj także:

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl


Polecane

Wróć do strony głównej