MMA: Narkun i Ugonoh bez paliwa, by ciągnąć lokomotywę KSW. Held i Omielańczuk z ważnymi wygranymi
Gala KSW 60 nie była udana dla Polaków. Dotkliwych porażek doznali Tomasz Narkun i Izu Ugonoh. Lepiej naszym wiodło się za granicą, gdzie na szczególną uwagę zasługuje sensacyjna postawa Marcina Helda.
2021-04-26, 10:48
KSW – Polacy z kompletem porażek
Miniony weekend dla polskich fanów mieszanych sztuk walki stał głównie pod znakiem kolejnej gali rodzimego giganta. KSW 60 przyniosło kilka ciekawych rozstrzygnięć ale bez powiewu optymizmu. Nasi triumfowali tylko w walkach, w których rywalem był inny Polak. W pozostałych ponieśli bolesne porażki.
Powiązany Artykuł
KSW 60: Phil de Fries znów lepszy od Narkuna. Sensacyjna porażka Ugonoha
Adrian Dudek, Krzysztof Kłaczek i Kacper Koziorzębski zdecydowanie, przed czasem nie sprostali swoim rywalom. Rywalom, dodajmy, bez większego stażu w KSW. Zatem poszukiwania młodych, którzy zastąpią Michała Materlę, Mateusza Gamrota, a wkrótce także Mariusza Pudzianowskiego czy Mameda Khalidova są jak dotychczas bezowocne.
Tym bardziej, że druzgocącej porażki doznał także Izu Ugonoh.
- Jestem w szoku – komentował na gorąco jeden z właścicieli KSW - Maciej Kawulski i nie jest to odosobnione zdanie.
REKLAMA
O ile bowiem dwukrotna zmiana rywala tuż przed walką z pewnością była problemem dla Ugonoha, to poziom przygotowania kondycyjnego jest przecież niezależny od oponenta. Pochodzący z Nigerii Polak to sześciokrotny mistrz Polski w kick-boxingu, a do tego doświadczony bokser. Kiedy niemal dwa lata temu przegrywał z Łukaszem Różańskim nie wykazując wielkiej woli walki, wielu mówiło, że myślami jest już przy MMA.
Co stało się zatem w sobotę w walce z Markiem Samociukiem? Po pierwszej eksplozywnej rundzie, którą zwycięzca turnieju WOTORE z trudem przetrwał, do drugiej Izu... właściwie nie wyszedł. Ustawił się pod siatką i czekał na wyrok, który oczywiście szybko nadszedł. Przypominają się problemy kondycyjne „Pudziana” w początkach jego kariery w KSW. Pudzianowski nie miał jednak wówczas żadnego doświadczenia w sportach walki, a i w dniu debiutu był o trzy lata młodszy niż Ugonoh w chwili obecnej. Wygląda więc na to, że były bokser nie będzie kolejną lokomotywą ciągnącą organizację, skoro już na pierwszej prostej zabrakło mu paliwa.
Być jak De Fries
Nie wypaliły też szumne zapowiedzi Wojsława Rysiewskiego, dyrektora sportowego KSW. Według nich, Tomasz Narkun po pokonaniu Phila De Friesa miał zostać najlepszym zawodnikiem w dziejach organizacji. Ponownie wyraźnie przegrał jednak z Anglikiem, tym razem nawet dużo szybciej.
Dużo bliższa prawdy jest druga cześć wypowiedzi dyrektora sportowego KSW – Phil De Fries to najlepszy „ciężki” jaki bił się w polskiej federacji. Jego postawa – spokojna, wyrachowana i pełna przekonania o własnych umiejętnościach tak przed walką, jak w jej trakcie, może posłużyć za wzór dla wielu młodszych fighterów, którzy najwięcej szumu robią w trakcie przygotowań.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Poddania, nokauty i kibice – na Florydzie było wszystko. UFC odjeżdża konkurencji
Milion dolarów dla Helda?
Wielki, choć niedoceniany nad Wisłą sukces, odniósł za to Marcin Held. Były pretendent do pasa Bellatora zadebiutował w nowej organizacji – Professional Fighting League.
Ciekawostką jest formuła zmagań w firmie Raya Sefo – zawodnicy wygrywając zbierają punkty, a ten kto na koniec sezonu będzie miał ich najwięcej zgarnie dodatkową nagrodę w wysokości okrągłego miliona dolarów.
I właśnie ze zwycięzcą dwóch poprzednich edycji takich zawodów w wadze lekkiej spotkał się Held już na początku swojej przygody w PFL. Natan Schulte, oprócz tego, że zdobył już dwa miliony dolarów, do ostatniego weekendu był niepokonany przez ponad cztery lata. Niewielu dawało Polakowi szansę w starciu z mistrzem, ale na szczęście tym razem spotkała nas miła niespodzianka.
Marcinowi na dystansie pełnych trzech rund nie zabrakło ani kondycji ani umiejętności i sędziowie jednogłośnie orzekli jego sensacyjne zwycięstwo. Najtrudniejsza przeszkoda zatem wzięta i teraz droga do wielkich pieniędzy stoi otworem.
REKLAMA
Omielańczuk zwycięski w Mińsku
Cenną wygraną zanotował także czołowy polski „ciężki” – Daniel Omielańczuk. Były zawodnik UFC i KSW od 2018 roku walczy dla rosyjskiej federacji ACA (wcześniej ACB). Jest tam już uznaną firmą i byłym pretendentem do pasa mistrzowskiego. W piątek udanie powrócił po porażce z rąk Tonego Johnsona i pokonał przez decyzję amerykańskiego giganta – Daniela Jamesa w białoruskim Mińsku.
Nasz Daniel to wciąż absolutny „top” wagi ciężkiej w Polsce, mimo 38 lat na karku. Podobnie jak Marcin Held ma za sobą średnio udaną przygodę w UFC. Czy uda im się jeszcze powrócić w szeregi amerykańskiego giganta?
Joanna powróci?
Efektowna i z udziałem kibiców gala UFC odbyła się w Jacksonville. I choć nie zobaczyliśmy Polaków, to bardzo możliwe, że na Florydzie rozstrzygnęła się kwestia przyszłych rywali dla naszych.
W karcie głównej Anthony Smith, wciąż nie ukrywający mistrzowskich aspiracji, wygrał przez kontuzję rywala z Jimmym Crute’m. Dla „Lionhearta” walczącego przecież w dywizji półciężkiej to drugi triumf z rzędu i możliwe, że w dalszej perspektywie otrzyma on szansę walki z Janem Błachowiczem.
REKLAMA
Zapomnieć może za to o niej, odgrażający się Polakowi jeszcze kilka dni temu, Chris Weidman. Fatalna kontuzja, jakiej doznał na samym początku starcia z Uriah Hallem stawia pod znakiem zapytania nie tylko jego szanse na pas, ale na powrót do sportu w ogóle.
Na UFC 261 zmierzyły się też byłe rywalki Joanny Jędrzejczyk. I to od razu cztery, choć oczywiście nie na raz. Efektowna wygrana Rose Namajunas sprawia, że „JJ”, która w tej chwili m.in. zasiada w jury programu tanecznego, mogłaby wrócić do gry i postarać się o dopełnienie trylogii z „Thug Rose”. Chyba, że ta wcześniej stanie ponownie do pojedynku z Zhang Weili. Joanna nie ukrywa jednak, że inne niż mistrzowska walka w UFC w tej chwili jej nie interesują, zatem mogłaby także poczekać na rozstrzygnięcie ew. rewanżu. Z Chinką przecież tez ma rachunki do wyrównania – ich minimalnie wygrana przez Zhang walka została wybrana najlepszą w 2020 roku.
Błachowicz we wrześniu, Jotko już za tydzień
Już w najbliższy weekend dalszy ciąg ważnych rozstrzygnięć dla Polaków w UFC. W sobotę w Las Vegas będący po trzech wygranych z rzędu Krzysztof Jotko zawalczy z mającym taką samą serię Seanem Stricklandem. Stawką być może miejsce w pierwszej „10” rankingu wagi średniej.
W głównym starciu wieczoru możemy poznać kolejnego, po ew. wygranej z Gloverem Teixeirą, rywala Jana Błachowicza. Robiący furorę od niedawnego debiutu Czech Jiri Prochazka zmierzy się z Dominickiem Reyesem, powracającym po nokaucie z rąk „Cieszyńskiego Księcia”. Zwycięzca będzie blisko spotkania z Jankiem, który najpierw we wrześniu musi jednak pokonać doświadczonego Brazylijczyka.
REKLAMA
Wobec porażek Polaków, największą gratką dla widzów KSW 60 było ogłoszenie głównego dania KSW 61 – Mariusz Pudzianowski – Łukasz Jurkowski.
W oczekiwaniu na powrót wciąż najpopularniejszej wśród polskich fanów federacji możemy jednak emocjonować się sukcesami Polaków startujących za granicą.
MK
REKLAMA