Olisadebe, Zieliński i nie tylko jeden Lewandowski - oni poprawiali kibicom humor po nieudanych turniejach
Pierwsze klubowe występy reprezentantów Polski pokazały, że u progu sezonu nie wszyscy są w najwyższej formie. Początek września to jednak tradycyjny czas bojów o eliminacyjne punkty oraz, niestety, kolejny raz leczenia kaca po nieudanym turnieju. W XXI wieku przyniosły nam one m.in. historyczny awans na mundial czy debiutancką bramkę Roberta Lewandowskiego.
2021-09-02, 09:19
W nadchodzących meczach eliminacji mistrzostw świata Polska spotka się z Albanią (2 września), San Marino (5 września) i Anglią (8 września).
Na transmisję z meczu z Albanią zapraszamy do radiowej Jedynki - mecz skomentują Andrzej Janisz i Robert Skrzyński.
Powiązany Artykuł
Katar 2022: ostateczna kadra Polski na wrześniowe mecze eliminacyjne
Awans pod szczególną datą
Na przestrzeni dekad wrzesień jest dla polskiego futbolu pełen emocji, tych pozytywnych i tych, których kibice woleliby nie przeżywać. 1 września 1989 roku w amerykańskim San Diego w tragicznym wypadku zginął Kazimierz Deyna.
Na początku XXI wieku reprezentacja Polski pod wodzą Jerzego Engela właśnie w tę specjalną dla nas rocznicę stanęła przed historyczną szansą. Po szesnastu latach przerwy awans do finałów piłkarskich mistrzostw świata był na wyciągnięcie ręki. Wcześniejsze boje z Ukrainą czy Walią wykreowały kilku bohaterów eliminacji, w tym tego największego – naturalizowanego w ekspresowym tempie Nigeryjczyka Emmanuela Olisadebe.
„Oli” nie zawiódł także w najważniejszej chwili i 1 września 2001 r., w Chorzowie zdobył jedną z bramek, a Polacy pokonali 3:0 Norwegię. Awans stał się faktem, a po nim nastąpiło świętowanie tak huczne, że za cztery dni w białoruskim Mińsku drużyna nie przypominała samej siebie przegrywając 1:4.
Wrześniowe problemy z San Marino
Na azjatycki mundial lecieliśmy, jak zapowiadał trener Engel, po mistrzostwo, a skończyło się na trzech meczach – otwarcia, o wszystko i o honor. Ten ostatni udało się nawet wygrać, ale los selekcjonera był już przesądzony.
REKLAMA
Zastąpił go Zbigniew Boniek i na start eliminacji Euro 2004 dostał wymarzonego rywala – San Marino. Wygraliśmy skromnie, bo tylko 2:0.
Słabeusz z państwa będącego enklawą na terytorium Włoch jest zresztą naszym ulubionym wrześniowym rywalem. W 2008 roku ponownie pokonaliśmy ich 2:0, a spotkanie przeszło do historii głównie z uwagi na pierwszego w dziejach gola Roberta Lewandowskiego dla reprezentacji. Wcześniej, przy stanie 0:0, uratował nas Łukasz Fabiański broniąc karnego.
Z San Marino spotkaliśmy się we wrześniu jeszcze raz – w 2013 r. Tym razem wygraliśmy wyżej, bo 5:1, ale przepuszczony przez Artura Boruca gol był jedynym, którego nasi rywale zdobyli w całych eliminacjach mistrzostw świata 2014. Oby w nadchodzącym spotkaniu obyło się bez takich niespodziewanych emocji,
Lepsi od Cristiano Ronaldo
Z kolei w 2006 r. wrześniowe mecze eliminacji Euro były pierwszymi jakie rozgrywaliśmy o punkty pod wodzą zagranicznego selekcjonera. Mowa oczywiście o Leo Beenhakkerze, który początki miał w Polsce niełatwe.
REKLAMA
Po przegranych z kretesem finałach mistrzostw świata 2006 nad Wisłą czekano na nową jakość. Były szkoleniowiec m.in. Realu Madryt miał ją zapewnić. Po porażce 1:3 na inaugurację z Finlandią mało kto jednak uwierzył w cudowną metamorfozę. Kilka dni później z Serbią było już nieco lepiej – 1:1.
To co udało się Leo, to wykreowanie nowych wiodących postaci w drużynie – pierwsze bramki strzelali Łukasz Garguła i Radosław Matusiak, grający wówczas w GKS-ie Bełchatów. Zwłaszcza ten drugi okaże się ważnym ogniwem w eliminacjach.
Niespodziewanie bowiem Holender znalazł z Polakami wspólny język i w kwalifikacyjnej tabeli znaleźliśmy się ostatecznie nie tylko przed Finami i Serbami, ale też Belgią i Portugalią. Tę ostatnią najpierw ograliśmy 2:1 w Chorzowie, a potem zremisowaliśmy 2:0 na wyjeździe. Wyrównującą bramkę zdobył w końcówce Lewandowski. Mariusz, bo do premierowego trafienia Roberta, jak wspominaliśmy, został jeszcze rok.
Straty punktów z Polakami nie mógł wówczas przeboleć Cristiano Ronaldo:
REKLAMA
- I tak jesteśmy lepsi – mówił po meczu
Końcowa tabela pokazywała jednak co innego.
O punkty i zaufanie
Powiązany Artykuł
El. MŚ 2022: Nicola Zalewski o powołaniu do reprezentacji Polski. "To było moje marzenie od dziecka"
W przypadku reprezentacji Polski częstym tłem do wrześniowych potyczek była wcześniejsza porażka w finałach Euro lub mundialu i chęć rehabilitacji. W 21. wieku czterokrotnie graliśmy w europejskim czempionacie i trzykrotnie w światowym, ale tylko jedno podejście – 2016 r. – możemy uznać za udane.
Wrześniowe mecze kadry były więc często okazją do odzyskania zaufania kibiców i wymazania turniejowej traumy. Czyli dokładnie tak jak obecnie, po odpadnięciu w grupie podczas EURO 2020.
REKLAMA
Polacy różnie radzili sobie z takim wyzwaniem. Trzy lata temu, po niedawnych mistrzostwach świata w Rosji, kadra z debiutującym w roli selekcjonera Jerzym Brzęczkiem w dobrym stylu zremisowała 1:1 z Włochami w Bolonii. Mało kto wówczas wierzył w taki wynik, a także w słuszność wyboru nowego trenera. Cenny punkt na terenie potentata wydawał się dobrym prognostykiem. Pierwszą bramkę w "erze" Brzęczka strzelił Piotr Zieliński, który kolejny raz zdawał się wchodzić w buty lidera zespołu. Awansu do pierwszego finałowego turnieju Ligi Narodów nie udało nam się jednak wywalczyć.
Podobnie jak w kolejnej edycji, kiedy wrześniowe mecze z Holandią i Bośnią i Hercegowiną były dopiero pierwszymi w roku. Ta bezprecedensowa sytuacja miała oczywiście związek z pandemią koronawirusa i odwołaniem wcześniejszych spotkań. Polacy w takich okolicznościach spisali się chyba na miarę możliwości – po nikłej porażce z Oranje, również nieznacznie pokonali Bośnię i Hercegowinę.
Powiązany Artykuł
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY
Kto pomoże Lewandowskiemu?
Sam Robert Lewandowski we wrześniowych występach w kadrze uzbierał dotychczas już 13 bramek. W jego przypadku można dodać – że był skuteczny jak w każdym miesiącu, może z wyjątkiem czasu zimowego, gdy reprezentacja gra mało lub wcale.
Dla nas koniec lata był jednak najczęściej czasem na ogrywanie słabeuszy jak San Marino czy Gibraltar, lub leczenie kaca po nieudanym turnieju i związaną z tym wymianę części zawodników.
REKLAMA
W trudnych chwilach liderami często okazywali się piłkarze nominalnie drugoplanowi. Takich niespodziewanych bohaterów potrzebujemy w nadchodzącym eliminacyjnym trójmeczu. Zwłaszcza wobec absencji kilku kluczowych graczy.
- El. MŚ 2022: kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski? [TERMINARZ]
- Reprezentacja Polski zapłaciła za kompromitację na Euro 2020. Wielki spadek w rankingu FIFA
MK
REKLAMA
REKLAMA