La Liga: Atletico pod ścianą w derbach Madrytu. Real zrobi kolejny krok w stronę mistrzostwa?

W niedzielny wieczór piłkarskich kibiców czeka bez wątpienia mecz weekendu. Po sukcesach w Lidze Mistrzów Real i Atletico spotkają się w derbach Madrytu, których stawką będzie zachowanie choćby pozorów rywalizacji w Primera Division w obecnym sezonie.

2021-12-12, 15:23

La Liga: Atletico pod ścianą w derbach Madrytu. Real zrobi kolejny krok w stronę mistrzostwa?
W niedzielny wieczór Real podejmie Atletico w derbach Madrytu. Będzie to pojedynek zespołów prowadzonych przez jednych z najlepszych trenerów w Europie - Carlo Ancelottiego i Diego Simeone. . Foto: shutterstock.com/Gennaro Di Rosa, Shutterstock.com/Christian Bertrand
  • Real podejmie Atletico w derbach Madrytu
  • Początek meczu w niedzielę, o 21:00 na Estadio Santiago Bernabeu
  • Podopieczni Carlo Ancelottiego prowadzą w tabeli Primera Division
  • W przypadku porażki Atletico będzie tracić już 13 punktów do lokalnego rywala

Real i Atletico – odwieczni wrogowie

Dokładnie 21 lat i 1 dzień temu Real Madryt został przez FIFA uznany najlepszym klubem XX wieku. Federacja tym samym potwierdziła tylko to, co mówiły fakty – „Królewscy” wygrali zarówno pierwszy Puchar Mistrzów – w 1956 r., jak i ostatni w minionym stuleciu – w roku 2000. W międzyczasie zrobili to jeszcze sześć razy. Jakby tego było mało, już po odebraniu nagrody Real triumfował w Europie kolejne pięć razy.

Nie będzie zatem wielkim ryzykiem nazwanie tego klubu najlepszym w historii. Niemniej takie stwierdzenie, jakkolwiek nie byłoby zgodne ze stanem faktycznym potwierdzonym zawartością gabloty z trofeami, nigdy nie zostanie zaakceptowane przez kibiców derbowego rywala. Atletico Madryt to klub, który jakby został stworzony by być arcywrogiem Realu. Jak Joker dla Batmana, czy Doktor Octopus dla Spidermana, tak fani dwóch zespołów ze stolicy Hiszpanii od zawsze – i jak się wydaje na zawsze – będą stać po dwóch stronach barykady. Począwszy od tradycji, która mówi, że „Królewskim” kibicuje bogatsza część Madrytu, a Atletico biedniejsza (co potwierdza usytuowanie stadionów), a kończąc na niedzielnym spotkaniu, które będzie już 279 w ich wspólnej historii.

Dwóch rywali, jeden faworyt

W rywalizacji z wielkim sąsiadem, który dodatkowo przez lata cieszył się jeszcze względami dyktatora Francisco Franco, piłkarze z Estadio Vicente Calderon, a od 2016 r. z Wanda Metropolitano, byli niemal skazani na porażkę. Potwierdzają to statystyki – tylko w Primera Division w 160 spotkaniach – 86 wygranych Realu, 35 remisów, 39 triumfów „Atleti”. Ogółem we wszystkich rozgrywkach – 278 meczów i bilans 146-63-69 dla „Los Blancos”.

Były jednak takie sezony kiedy biedniejszemu sąsiadowi udawało się zagrać na nosie wielkim rywalom. Ostatnio – ledwie kilka miesięcy temu, gdy podopieczni Diego Simeone wygrali Primera Division o dwa punkty przed Realem. Było to jednak dla nich dopiero trzecie mistrzostwo od lat 70-tych XX wieku. W tym samym czasie „Królewscy” dokonali tego aż 15 razy.

REKLAMA

Również bieżąca kampania jasno wskazuje, kto będzie faworytem niedzielnego starcia na Estadio Santiago Bernabeu. Gospodarze prowadzą w lidze z dorobkiem 39 pkt, goście są na czwartym miejscu mając 10 „oczek” mniej i jedno spotkanie więcej do rozegrania.

Filozofia Simeone – wygrać za wszelką cenę

Na Real mobilizująco podziałały dwie kompromitujące porażki na przełomie września i października. Zwłaszcza ta z debiutującym w Lidze Mistrzów Sheriffem Tiraspol odbiła się szerokim echem w Europie, a kilka dni później „Królewskich” pokonał jeszcze Espanyol Barcelona. Od tamtej pory – dokładnie 3 października – nie znalazł się już mocny na Karima Benzemę i kolegów. 11 zwycięstw i 1 remis – to ich bilans.

Kilka dni temu, pokonując Inter Mediolan, Real zapewnił sobie wygranie grupy w Lidze Mistrzów. Tego samego dnia nie lada sztuki dokonało też Atletico. Zwycięstwem 3:1 na terenie najgroźniejszego rywala – FC Porto – również zagwarantowało sobie udział w tych rozgrywkach na wiosnę. Osobną kwestią jest jednak styl, w jakim tego dokonali.

Wielu obserwatorów zachwyca się walecznością, czy też „sprytem” podopiecznych Diego Simeone. Zapominają przy tym, że w grze w piłkę najbardziej chodzi o… grę w piłkę właśnie. Nie od dziś „Los Colchoneros” uchodzą za drużynę walczaków, ale ciągłe prowokacje i przesadne reagowanie na choćby dotknięcie przez piłkarza przeciwnika z pewnością nowych fanów im nie przysporzy. Ludzie kochający futbol zawsze wybiorą kogoś, kto gra w niego pięknie, zaś ci, którzy oglądają go z doskoku, odbiją się od graniczącego z brutalnością stylu Atletico. Jednym i drugim trudno bowiem uwierzyć, że profesjonalny sportowiec, którego organizm jest silniejszy od przeciętnego człowieka, po lekkim dotknięciu pada na murawę i przez kilka minut zwija się z bólu czekając na odpowiednią reakcję sędziego. To, co przyniosło sukces w Porto, jednocześnie sprawia, że Atletico od kilku lat nie wznosi się na wyższy, przede wszystkim atrakcyjniejszy dla oka, poziom.

REKLAMA

Ostatnia szansa na ciekawą ligę?

Zostawiając jednak kwestie dotyczące stylu na boku, niedzielne derby Madrytu są jedną z ostatnich szans na to, by liga hiszpańska w obecnym sezonie nie była nudna. Barcelona przechodzi trudny moment, odpadła z Ligi Mistrzów i raczej nie marzy w tej chwili o kolejnym triumfie w La Liga. Inny wielki rywal Realu – ten zza miedzy – jeśli dziś przegra w bezpośrednim starciu, będzie już tracić 13 punktów. Nikt jeszcze wprawdzie nie wygrał mistrzostwa w grudniu, ale biorąc pod uwagę wspomnianą wyżej formę „Królewskich” byłyby to już straty trudne do odrobienia.

Trenerzy obu zespołów – Carlo Ancelotti i Diego Simeone – podali kadry na niedzielny hit Primera Division. Prezentujemy je poniżej:

Real Madryt: Courtois; Carvajal, Militão, Alaba, Mendy; Modrić, Casemiro, Kroos; Rodrygo, Benzema, Vinícius. Łunin, Fuidias, Vallejo, Nacho, Mendy, Valverde, Lucas, Isco, Camavinga, Bale, Hazard, Asensio, Mariano i Jović.

Atlético Madryt: Oblak; Llorente, Felipe, Kondogbia, Hermoso, Carrasco; De Paul, Koke, Lemar; Griezmann, Correa, Lecomte, Lodi, Herrera, Cunha, João Félix i Suárez.

REKLAMA

Powrót „golfisty”, kłopoty w defensywie Atletico

W składzie Realu zwraca uwagę obecność Garetha Bale’a. Jest to dla niego powrót po 105 dniach, kiedy ze zgrupowania reprezentacji Walii przywiózł kolejny uraz. Słynny „golfista” nie pojawi się jednak w wyjściowej jedenastce, a być może nawet na ławce rezerwowych – Carlo Ancelotii z kadry meczowej musi skreślić jeszcze dwa nazwiska.

Jedyną zmianą w porównaniu z wtorkowym spotkaniem z Interem będzie zapewne powrót Karima Benzemy, który odpoczywał z uwagi na lekki uraz. Francuz to nie tylko strzelec jedynego gola w ostatnich derby Madrytu (1:1, dla Atletico trafił Luis Suarez), ale też bezwzględnie lider Realu w tym sezonie z 12 trafieniami w La Liga i 5 w Lidze Mistrzów. Carlo Ancelotti ma duży komfort mogąc skorzystać z niemal wszystkich najlepszych graczy. Pauzuje tylko, zresztą od dłuższego czasu, Dani Ceballos.

Więcej zmartwień ma na głowie Diego Simeone, choć dotyczą one tylko jednej formacji. Na Bernabeu nie zagrają filary defensywy – Jose Maria Gimenez, Sime Vrsaljko i Stefan Savić.

 

REKLAMA

Mecz Real Madryt – Atletico Madryt rozpocznie się w niedzielę, 12 grudnia, o godz. 21:00

Czytaj także:

MK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej