Pekin 2022: igrzyska coraz bliżej. Kto może zdobyć medal dla Polski?
XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie odbędą się w Pekinie w dniach 4-20 lutego 2022 roku. Do rozpoczęcia imprezy pozostało mniej niż dwa miesiące. Choć Polacy nigdy nie byli potęgą w sportach zimowych, mamy kilka nazwisk, z którymi możemy wiązać mniejsze lub większe medalowe nadzieje w stolicy Chin.
2021-12-24, 14:22
Pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie przeprowadzono w 1924 roku we francuskim Chamonix. Przez dekady igrzyska odbywały się w tym samym roku kalendarzowym, co ich letni odpowiednik.
Poczynając od Lillehammer (1994), Międzynarodowy Komitet Olimpijski wprowadził cykl dwuletni. Ze względu na pandemię koronawirusa, tegoroczne igrzyska zimowe od letnich rozegranych w Tokio będzie jednak dzielić niecałe pół roku.
W stolicy Japonii cieszyliśmy się z 14 medali naszych reprezentantów. Trzeba przyznać otwarcie, że szans na tak dobry wynik w Chinach nie ma. Spójrzmy na historię.
REKLAMA
W ciągu 23 dotychczasowych edycji zimowych igrzysk olimpijskich Biało-Czerwoni zdobyli... 22 medale, z czego za zdecydowaną większość odpowiadała trójka sportowców: Justyna Kowalczyk (2 złote, srebrny i 2 brązowe), Kamil Stoch (trzy złote i brązowy) oraz Adam Małysz (trzy srebrne i brązowy).
Cieszyć może fakt, że zdecydowaną większość, bo aż 18 z 22 krążków, nasi reprezentanci zdobyli w XXI wieku, a od igrzysk w Salt Lake City w 2002 roku nie kończyli największej zimowej imprezy czterolecia z mniej niż dwoma medalami.
Istnieje szansa, że w Państwie Środka ta passa zostanie przedłużona.
Skoczkowie w poszukiwaniu formy
Tradycyjnie już najwięcej zainteresowania w naszym kraju wzbudzają występy skoczków narciarskich.
REKLAMA
Od lat w światowej czołówce znajdują się Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Na wymienienie wszystkich sukcesów zabrakłoby zapewne miejsca w tekście, więc przypomnijmy tylko, że każdy z nich ma w dorobku tytuł mistrza świata wywalczony zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. Stoch, który jest trzykrotnym indywidualnym mistrzem olimpijskim, oraz Kubacki wygrywali też prestiżowy Turniej Czterech Skoczni.
Początek obecnego sezonu w wykonaniu podopiecznych Michala Doleżala mógł jednak martwić polskich kibiców. Biało-Czerwoni kiepsko wypadli w Niżnym Tagile, Ruce i Wiśle, a rywalizację z najlepszymi mógł podjąć tylko Kamil Stoch. Dobre, choć nierówne, skoki pokazywał też Piotr Żyła. Pozostali, w tym Dawid Kubacki, spisywali się na tyle kiepsko, że czeski szkoleniowiec zdecydował się wycofać ich z rywalizacji w Pucharze Świata, by spokojnie potrenowali w austriackim Ramsau.
Stoch w tym samym czasie po raz pierwszy w zimowym sezonie znalazł się na podium, zajmując trzecie miejsce w Klingenthal. Niestety, dzień później z udziału w zawodach "Rakietę z Zębu" wyeliminowało zapalenie zatok.
Występy w ostatnich przedświątecznych konkursach w Engelbergu także nie zachwyciły. Kamil Stoch wydawał się być w wysokiej formie, jednak początek Turnieju Czterech Skoczni w jego wykonaniu rozczarował zupełnie.
REKLAMA
Pytanie, co z resztą naszej kadry? Czy możliwa jest walka o medal w drużynie?
Maliszewska liczy na dwa dystanse
W odróżnieniu od skoczków, w znakomitej formie od początku olimpijskiego sezonu była Natalia Maliszewska.
Białostoczanka, od momentu wywalczenia sensacyjnego wicemistrzostwa świata w biegu na 500 metrów w 2018 roku, przebojem wdarła się do światowej czołówki w żeńskim short tracku. Na koronnym dystansie sięgała już po Puchar Świata czy mistrzostwo Europy.
REKLAMA
Choć tegoroczny sezon PŚ zakończył się już w... listopadzie, z całą pewnością można powiedzieć, że Natalia Maliszewska jest faworytką do medali w Pekinie. 23 października rozpoczęła sezon wybornie - od wygranej w zawodach na 500 metrów. Co ważniejsze, Polka triumfowała podczas próby przedolimpijskiej - na tafli, na której łyżwiarze będą rywalizować o krążki podczas igrzysk!
Potem były jeszcze dwa miejsca na podium - drugie w Nagoi na 500 metrów i trzecie w Debreczynie na dystansie dwa razy dłuższym. W końcowej klasyfikacji PŚ na 500 m Polka zajęła trzecie miejsce. Na 1000 metrów była siódma, co oznacza najwyższą lokatę w jej karierze. Nic dziwnego, że Polka jest w gronie kandydatek do medali w dwóch konkurencjach.
Sama Maliszewska w niedawnej rozmowie z Polskim Radiem wspominała, że stać ją na świetne wyniki także na 1500 metrów... Pozostaje nam trzymać kciuki za premierowe medale olimpijskie w short tracku dla naszego kraju.
REKLAMA
W panczenach coś drgnęło
Łyżwiarstwo szybkie jeszcze niedawno było dyscypliną, w której mogliśmy liczyć na olimpijskie krążki. Z Vancouver (2010) i Soczi (2014) reprezentanci Polski przywozili medale w rywalizacji drużynowej kobiet (dwukrotnie) i mężczyzn. Dodatkowo w Rosji w niezapomnianych okolicznościach mistrzem olimpijskim został Zbigniew Bródka, który zwyciężył na 1500 metrów.
W kolejnych latach tak spektakularnych wyników nie było, a kadra powoli przechodziła zmianę pokoleniową. Powstał nowoczesny kryty tor w Tomaszowie Mazowieckim, a kolejni młodzieżowcy rozpoczynali starty w Pucharze Świata. Choć jeszcze rok temu niewiele na to wskazywało, dzisiaj śmiało możemy mówić o olimpijskich nadziejach medalowych wśród panczenistów i, zwłaszcza, panczenistek.
"Polskim" dystansem stał się bieg na 500 metrów. Furorę zrobiła Andżelika Wójcik, która na szybkich torach w Salt Lake City i Calgary udowodniła, że jest jedną z najlepszych sprinterek globu. Niewiele słabsze wyniki osiągała Kaja Ziomek.
REKLAMA
Wójcik wygrała w USA, a w Kanadzie dwukrotnie znalazła się tuż za podium. Ziomek była trzecia w Stavanger, natomiast w Calgary piąta. W klasyfikacji generalnej PŚ Andżelika Wójcik, która biła ostatnio rekordy Polski na 500 i 1000 metrów, zajmuje piąte, a Kaja Ziomek szóste miejsce.
Nie można zapominać o polskich panczenistach. Przed sezonem duże nadzieje wiązaliśmy z powrotem na tor mistrza olimpijskiego z Soczi. Zbigniew Bródka wznowił karierę i na inaugurację PŚ był trzeci w biegu masowym w Tomaszowie Mazowieckim.
Później tak dobrze nie było, ale sensacyjnie na podium zawodów w Stavanger znalazł się sprinter Marek Kania. Inny specjalista od 500 metrów Piotr Michalski miejsc w czołowej trójce nie wywalczył, ale bił rekordy kraju na 500 i 1000 metrów. W klasyfikacji generalnej krótszego z dystansów jest dziewiąty, wyprzedzając m.in. mistrza olimpijskiego z Pjongczangu Norwega Havarda Lorentzena.
REKLAMA
Przed igrzyskami łyżwiarzy szybkich czekają jeszcze mistrzostwa Europy (7-9 stycznia) w Heerenveen, które z pewnością pokażą, w jakim kierunku zmierza forma Biało-Czerwonych.
Gąsienica-Daniel może zaskoczyć
Czy zawodniczkę, która nigdy nie stała na podium Pucharu Świata można nazywać kandydatką do medalu olimpijskiego?
Maryna Gąsienica-Daniel z pewnością nie zalicza się do grona największych faworytek slalomu giganta, jednak postęp, jaki dokonała w ciągu ostatniego roku, jest imponujący. I na pewno pozwala wymieniać naszą alpejkę w gronie tych, którzy w Pekinie mogą zaskoczyć.
REKLAMA
Gąsienica-Daniel ma już za sobą dwa starty na igrzyskach olimpijskich, jednak jej najlepszym wynikiem jest 27. pozycja w gigancie w 2018 roku. To właśnie w tej konkurencji zawodniczka z Zakopanego zaczęła się specjalizować. W ubiegłym sezonie Pucharu Świata zajęła 14. miejsce w klasyfikacji końcowej. Mogło być jeszcze lepiej - w marcu była trzecia po pierwszym przejeździe w Jasnej, lecz w drugim wypadła z trasy.
O tym, że zakopiankę stać na dobre miejsca w wielkich imprezach, świadczy szósta lokata na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Cortina d'Ampezzo.
Obecny sezon Gąsienica-Daniel zaczęła od wypadnięcia z trasy slalomu giganta na słynnym lodowcu w Soelden. Jedenaste miejsce w nieolimpijskim slalomie równoległym w Lech/Zuers wskazywało jednak, że najlepsza polska alpejka nie straciła formy z poprzedniego sezonu.
O tym, że walka o najwyższe lokaty w slalomie gigancie jest możliwa, Maryna Gąsienica Daniel przekonała nas w Courchevel. Trzy dni przed wigilią Świąt Bożego Narodzenia Polka zajęła znakomite szóste miejsce. Świetnie spisała się też niespełna 20-letnia Magdalena Łuczak, zajmując 20. miejsce, co dało jej pierwsze w karierze pucharowe punkty.
REKLAMA
Dzień później Maryna Gąsienica-Daniel znowu była szósta. Jak widać, reprezentantka Polski zadomowiła się w światowej czołówce. Oby w Pekinie było jeszcze lepiej!
Szukamy czarnych koni
Czy, poza Gąsienicą-Daniel, możemy liczyć na jakieś "czarne konie" w olimpijskiej rywalizacji?
W przeszłości świetne wyniki osiągała biathlonistka Monika Hojnisz-Staręga. Chorzowianka ma w dorobku brąz mistrzostw świata w biegu masowym oraz lokaty w pierwszej dziesiątce w zawodach indywidualnych na dwóch poprzednich igrzyskach.
REKLAMA
W nowy sezon liderka polskiej kadry weszła jednak słabo. Jak dotąd, jej najlepszą lokatą jest 30. miejsce w wyścigu na dochodzenie w Hochfilzen. Naszej najlepszej biathlonistce dokuczają też kłopoty zdrowotne. Biegu pościgowego w Le Grand Bornand nie ukończyła ze względu na ból brzucha.
Po cichu można natomiast liczyć na dobry występ naszych snowboardzistów w gigancie równoległym.
Aleksandra Król, Michał Nowaczyk czy Oskar Kwiatkowski w ostatnich latach stawali na podium zawodów Pucharu Świata. Początek sezonu w rosyjskim Bannoje nie był jednak spektakularny - najlepszy rezultat Biało-Czerwonych to piętnasta pozycja Nowaczyka. Ostatnio w Cortinie d'Ampezzo nie było wiele lepiej - Kwiatkowski zajął 13. miejsce.
REKLAMA
Para taneczna ma już za sobą start na igrzyskach w Pjongczangu, gdzie zajęli 14. miejsce. Od tamtej pory poczynili postępy. W 2019 roku trenujący w Toruniu duet zajął świetne piąte miejsce na mistrzostwach Europy.
Konkurencja jest jednak bardzo mocna i trzeba przyznać, że miejsce w najlepszej dziesiątce byłoby dla Kaliszek i pochodzącego z Ukrainy Spodyriewa sporym sukcesem.
REKLAMA
Poprawić Pjongczang
Wydaje się, że celem polskiej reprezentacji olimpijskiej powinno być poprawienie wyniku sprzed czterech lat. W Korei Południowej Biało-Czerwoni wywalczyli dwa medale, oba w skokach. Kamil Stoch sięgnął po złoto w konkursie na dużej skoczni, a w rywalizacji drużyn trzecie miejsce zajęli Stoch, Dawid Kubacki, Stefan Hula i Maciej Kot.
Marzeniem wydają się wyniki osiągnięte w Vancouver i w Soczi - w 2010 i 2014 roku Biało-Czerwoni zdobywali po sześć medali. Były to zresztą najlepsze zimowe igrzyska w historii naszego kraju. Jak będzie tym razem?
Czytaj także:
- PŚ w skokach 2021/2022. Igrzyska w Pekinie i MŚ w lotach narciarskich - kalendarz sezonu olimpijskiego
- 70. Turniej Czterech Skoczni - gdzie i kiedy skaczą Polacy? [TERMINARZ]
Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA