Rajd Dakar: kolejne podium Polaków w klasie UTV

Nie było jeszcze dnia bez podium polskich załóg w klasie UTV. Na 10. etapie Rajdu Dakar drugie miejsce zajęli Aron Domżała i Maciej Marton, ale za to po raz pierwszy w czołowej trójce zabrakło któregoś z braci Goczałów.

2022-01-12, 19:04

Rajd Dakar: kolejne podium Polaków w klasie UTV
Na 10. etapie Rajdu Dakar drugie miejsce zajęli Aron Domżała i Maciej Marton. Foto: Dppi/Julien Delfosse/Zuma Press/Forum

Domżała z Martonem stracili blisko dwie minuty do litewsko-hiszpańskiej załogi Rokas Baciuska - Oriol Mena. Jak przyznał Domżała, są trochę zawiedzeni drugim miejscem, bo liczyli na zwycięstwo.

- Chcieliśmy dzisiaj wygrać, ale cały odcinek jechaliśmy w kurzu. Tylko pierwsze kilometry to były wydmy, a potem bardzo szybko i nie można było nic nadrobić, bo bez przerwy "gaz w podłodze". Na końcu tylko jakieś kaniony, ale tam utknęliśmy za załogą, która nie chciała nas przepuścić. A na dodatek ostatnie 10 kilometrów jechaliśmy na kapciu – opisał środową rywalizację Domżała.

Fabryczny kierowca Can-Ama ma nadzieję, że w czwartek dostanie wolną rękę od zespołu i znowu będzie mógł walczyć o zwycięstwo.

- Jutro startujemy jako jedni z pierwszych. Prowadzący w rajdzie Austin (Jones – PAP) będzie miał pomoc Gerarda (Farresa Guella – PAP), więc chyba dostaniemy wolną rękę. Sytuacja nie jest na tyle krytyczna, żebyśmy musieli na nich czekać i jechać za nimi. Ale pewnie tak będzie na ostatnim etapie, bo wtedy wszystkie ręce na pokład i będziemy asekurować to pierwsze miejsce – przyznał Domżała.

- Nie mamy nic do stracenia. W "generalce" się nie liczymy, więc jeśli nie będzie jutro team order, to będziemy jechać na maksa, żeby wygrać etap. W najgorszym razie poczekamy sobie przy ognisku na ciężarówkę serwisową - dodał.

Braci Goczałów zabrakło tym razem na podium, ale Michał jest nadal trzeci w klasyfikacji generalnej i to jego atak w ostatnich dwóch dniach będzie chciał odeprzeć Can-Am. Przyznał, że na środowym etapie popełnił błąd.

- To był szybki odcinek i nie byliśmy w stanie nic więcej zrobić. Źle ustawiliśmy samochód przed startem, mieliśmy zbyt duże ciśnienie w oponach, bo spodziewaliśmy się więcej kamieni na trasie – relacjonował po dotarciu do mety odcinka specjalnego Michał Goczał.

Czytaj także:

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej