Marek Koźmiński uderza w Dariusza Mioduskiego. "Nadprezes, który wie wszystko"

2022-05-12, 14:52

Marek Koźmiński uderza w Dariusza Mioduskiego. "Nadprezes, który wie wszystko"
Dariusz Mioduski (na zdjęciu) został skrytykowany przez Marka Koźmińskiego. Foto: PAP/Piotr Nowak

Były wiceprezes PZPN Marek Koźmiński sprzeciwia się wycofaniu przepisu o młodzieżowcu, który zaczął funkcjonować w Ekstraklasie za jego kadencji. Jednym z przeciwników wspomnianego rozwiązania jest prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski. Były obrońca Brescii nie szczędził sternikowi "Wojskowych" cierpkich słów - nie tylko w związku ze wspomnianym przepisem.

Przepis o młodzieżowcu został wprowadzony w sezonie 2019/20. Zakłada on, że na placu gry w każdej z drużyn występujących w Ekstraklasie musi przebywać co najmniej jeden zawodnik, który w roku zakończenia danego sezonu ma maksymalnie 22 lata. Wspomniana zasada budzi w środowisku spore kontrowersje, a wśród klubów dominuje chęć usunięcia jej z regulaminu. Ostatnie słowo w tej sprawie należy do PZPN, które musi podjąć decyzję do 23 maja.

Przeciwnikiem wycofania przepisu jest Marek Koźmiński - były wiceprezes PZPN i wyborczy rywal Cezarego Kuleszy podczas ostatniej kampanii. W rozmowie z Onetem były reprezentant Polski odniósł się do tej kwestii.

Jestem oburzony. Wszyscy członkowie zarządu wcześniej głosowali za wprowadzeniem tego przepisu, teraz chcą go zlikwidować. Oczywiście skład zarządu się zmienił, ale znaczna część osób została. Przepis działa w moim odczuciu bardzo dobrze, jest korzystny dla klubów - stwierdził.

W związku z planami PZPN Koźmiński "wywołał do tablicy" Dariusza Mioduskiego. - Pan "nadprezes" wszystko wie. Oczywiście wynik sportowy zespołu grającego w innej lidze ekonomicznej powinien spowodować chwilę autorefleksji, ale jednak pan Darek wciąż wszystko wie. Zarządzanie zasobami ludzkimi, zwłaszcza kadrą trenerską, pozostawia w klubie wiele do życzenia - kpi były wiceprezes PZPN.

Koźmiński wciąż ma żal do Mioduskiego o jego zachowanie podczas kampanii wyborczej, podczas której miał działać na jego niekorzyść. Zdaniem działacza rzutowało to na późniejsze wyniki głosowania.

- Mieliśmy zorganizowane spotkanie kandydata na prezesa PZPN z klubami Ekstraklasy. Wtedy rozdzwoniły się telefony pod dyktando pana Mioduskiego, gdzie zniechęcano przedstawicieli klubów do spotkania ze mną. Ja chciałem jedynie wiedzieć, dlaczego to zrobił i zadałem to pytanie na sali wyborczej. Do dziś mi nie wyjaśnił - wspomina.

Czytaj także:

bg

Polecane

Wróć do strony głównej