Robert Karaś zrezygnuje ze startów? "Bliscy wiedzieli, że za bardzo tego nie chcę"

Robert Karaś, którego występ w 10-krotnym Ironmanie śledzili w Polsce nie tylko fani sportu, opowiedział o szczegółach swoich problemów, przez które musiał zrezygnować z rywalizacji.

2022-08-28, 10:50

Robert Karaś zrezygnuje ze startów? "Bliscy wiedzieli, że za bardzo tego nie chcę"
Robert Karaś udzielił pierwszego wywiadu po przerwanym Ironmanie.Foto: Olimp Sport Nutrition; instagram/robert_karas_teamkaras/

Pochodzący z Elbląga Robert Karaś, były rekordzista świata na dystansie pięciokrotnego Ironmana w niedzielę 14 sierpnia rozpoczął rywalizację w dziesięciokrotnym Ironman. Polak celował w historyczny rekord - przepłynął  38 km i zaliczył 1800 km na rowerze, ale zakończył rywalizację po 65 km biegu. 

"Przykro nam poinformować o przerwaniu wyścigu Roberta. Po 38km pływania, 1800 km na rowerze i 65 km biegu lekarze zakazali kontynuowania wyścigu w obawie o życie! Był na granicy, a to wiąże się z ryzykiem… Ból po operacji, którą odbył tylko 3 tyg. temu okazał się nie do zniesienia nawet dla Niego!" - poinformował team.

Potem Karaś skomentował swoją decyzję i komentarze, które pojawiły się w mediach. 

Opublikował nagranie: >>> CZYTAJ WIĘCEJ 

REKLAMA

10 x Ironman: Robert Karaś zakończył wyścig "w obawie o życie". Polak skomentował błędne wnioski

Robert Karaś o problemach ze zdrowiem

Polak w rozmowie z kanałem "Olimp Sport Nutrition" przekazał więcej szczegółów dotyczących swojego stanu zdrowia.

- Na 5-krotnym ironmanie w Meksyku miałem małego guzka, ale on się nie powiększał i myślałem, że to się rozejdzie. Jak pojechałem w lipcu trenować do Hiszpanii, to guz się powiększył. To się stało twarde jak piłka golfowa. Kiedy pedałowałem, to widziałem tę kulkę, jak wystawała mi z pampersa kolarskiego. Potem zaczęło mnie to tak boleć, że skonsultowałem się z lekarzem i wycięli to - wyjaśnił Karaś.

- Teraz po ostatnim zabiegu nie wiem, czy wysiedziałbym na siodełku. Po tym wszystkim może się okazać, że ten problem będzie mi się zawsze robił. Oprócz tego zachorowałem na bielactwo, wychodzi mi to na twarzy, brew mi zanika. Te kropki robią się też na ciele i w miejscu, w którym mam guzy. Może być tak, że ta skóra jest bez pigmentu, słabsza i staje się bardziej wrażliwa. Więc nie wiem, w ogóle czy będę mógł startować w bardzo długich dystansach. Nie wiadomo czy to nie będzie się odnawiało - dodał sportowiec.

REKLAMA

Nowa droga sportowca?

Robert Karaś nie ukrywa, że szuka nowych dróg w swoim życiu. Najnowszym pomysłem jest trenowanie mieszanych sztuk walki.

- Będę łączył MMA z triathlonem. Stwierdziłem, że nie ma sensu skupiać się na jednej rzeczy, bo może się to nie udać. Mam już za sobą zabieg urologiczny i byłem już nawet na jednym treningu MMA. Muszę stawiać małe kroczki i musi się wszystko zagoić. Błędem było w tak krótkim czasie po operacji wejście na rower i start na tak długim dystansie - przekazał swoje plany na przyszłość człowiek, którego walkę podziwiała cała Polska.

Kostera przyczyną startu

22 sierpnia na mecie dziesięciokrotnego Ironmana - po 189 godzinach i 55 minutach walki - jako trzeci zameldował się Polak Adrian Kostera. Między zawodnikami wywiązał się ostry spór.

Kostera w wywiadzie dla WP Sportowefakty mówił o tym jak podczas rywalizacji walczył Karaś. Zdaniem trzeciego na mecie zawodnika Karaś pokonywał podjazdy pod górę na stojąco, a gdy mijał rywali, dodatkowo przyspieszał, szarpiąc tempo.

REKLAMA

Zawodnikowi szybko i bardzo ostro odpowiedział Karaś, którego team pomagał Kosterze podczas rywalizacji. W czasie morderczej walki Kostera miał awarię - pomógł mu team Roberta Karasia. "Wielki szacun za pomoc rywalowi. Prościej byłoby z pewnością zignorować całą sytuację i tylko czerpać z niej profity, a jednak tak się nie stało. Wygrało sportowe zachowanie. Dzięki" - napisał wówczas zespół Adriana Kostery na profilu na Facebooku. 

- Jesteś debilem, żałuję, że ci pożyczyłem mój rower - skomentował w nagraniu zamieszczonym w sieci Karaś, który uważa, że słowa Kostery są sposobem na wylansowanie się w sieci.

- Jakbyś wiedział, co się stało trzy tygodnie przed (Karaś miał operację urologiczną - przyp. red.) to byś się zamknął, a ty gadasz, żeby się wybić na moim nazwisku w Internecie - mówi emocjonalnie Karaś.

- Do strefy zmian wjeżdżałem 30 godzin przed tobą, mógłbym iść a bym skończył jako pierwszy - dodaje Karaś, który wie, ze jego słowa są ostre, ale podkreśla. "Ten gość próbował mi umniejszać już przed startem". 

* Po kilku godzinach nagranie zniknęło z profilu Karasia.

REKLAMA

W najnowszej rozmowie przyznał, że wcześniejsze słowa Kostery doprowadziły do tego, że mimo braku przygotowań postanowił wystartować w zawodach.

- Ja za bardzo nie chciałem tego robić. Wszyscy moi bliscy wiedzieli, że ja za bardzo tego nie chcę. Chciałem tylko jechać po to, żeby kogoś przykrócić, bo nie podobały mi się niektóre wypowiedzi w internecie i brak szacunku do mojej osoby. (...) Nie podobały mi się wypowiedzi drugiego z polskich zawodników, Adriana (Kostery – przyp. red), który gdzieś tam mi umniejszył. Poczułem brak szacunku do mojej osoby. Dostałem screen shota (zrzut ekranu – przyp. red.) jednej z odpowiedzi do jego fana, że on (Kostera – przyp. red.) jedzie tam walczyć z kimś, a na pytanie o mnie, że nie wie czy Robert jest dobrym ultra triathlonistą. Startowałem z nim na MŚ na Litwie pokonując go o 2-3 godziny. Może to nieświadomie powiedział, ale mi się to nie spodobało, więc chciałem pokazać, kto jest w jakiej dyspozycji - skomentował swój wybór Robert Karaś.

kp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej