Wspinacz spadł z 15-metrowej ścianki w Bytomiu. "Przeszedł dwunastogodzinną operację"

2024-02-07, 11:35

Wspinacz spadł z 15-metrowej ścianki w Bytomiu. "Przeszedł dwunastogodzinną operację"
Na zdjęciu wspinacz z asekuracją . Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Do groźnego wypadku doszło na ściance wspinaczkowej Skarpa Bytom. Wypadkowi uległ 22-latek, który spadł z wysokości 15 metrów. - Jest po bardzo ciężkiej operacji. Zostały poskładane nogi, z tego co wiem, miednica, jedna stopa - wyjaśnił portalowi TVS.pl ojciec wspinacza. 

Zdarzenie miało miejsce 2 lutego w Bytomiu, gdy przygotowujący się do zawodów wspinacz, znajdował się na 15-metrowym standardzie do czasówek, na którym znajdują się zainstalowane automaty do autoasekuracji. 

Podczas jednego z podejść, nie wpiął się do systemu i gdy próbował "wziąć blok", nie miał świadomości braku asekuracji. 22-latek cudem uniknął śmierci po upadku z 15 metrów, lądując na gumowej nawierzchni podłoża. 

- Jak wynika z ustaleń, najprawdopodobniej mężczyzna wspinał się bez liny asekuracyjnej. W tej chwili wydział kryminalny KMP w Bytomiu prowadzi postępowanie, które ma wyjaśnić, jak doszło do tego zdarzenia – powiedziała oficer prasowy KMP w Bytomiu podkom. Anna Oczkiewicz, cytowana przez portal TVS.

Poszkodowanemu została udzielona pierwsza pomoc na miejscu, następnie został on przetransportowany do szpitala śmigłowcem LPR >>> CZYTAJ WIĘCEJ 

Była to kolejna w ostatnim czasie sytuacja, w której brak wpięcia się do zainstalowanego na ścianie systemu autoasekuracji, prowadzi do tragedii.

- Mężczyzna od razu trafił na szpitalny oddział ratunkowy. Tam został zbadany i zdecydowano o jego przeniesieniu na ortopedię. Ma liczne złamania i stłuczenia. Przeszedł też kilka zabiegów operacyjnych, kolejne przed nim. Lekarze określają jego stan, jako stabilny - powiedział Super Expressowi Tomasz Świerkot, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Barbary nr 5 w Sosnowcu. 

- Ma za sobą ponad dwunastogodzinną operację - wyjaśnił portalowi TVS.pl Radosław Kozłowski, ojciec wspinacza. - Zostały poskładane nogi, z tego co wiem, miednica, jedna stopa - dodał.

Kozłowski podkreślił, że jego syn jest po bardzo ciężkiej operacji, a przed nim jeszcze kolejne zabiegi. - Na szczęście jest przytomny i normalnie rozmawia - wyjaśnił.

W sieci pojawił się nagrany telefonem film, dokumentujący drastyczne zdarzenie. Jest on dowodem w toczącym się postępowaniu, więc został udostępniony nielegalnie. Przedstawiciele obiektu zapewnili, że nie udostępnili nagrania i złożą zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.

red/

Polecane

Wróć do strony głównej