La Liga. Skandal w meczu Realu. "Królewscy" grzmią po stracie punktów
Piłkarze Realu Madryt odrobili dwie bramki straty w spotkaniu z Valencią. Bohaterem "Królewskich" w samej końcówce mógł zostać Jude Bellingham, jednak w ostatniej akcji meczu doszło do ogromnych kontrowersji.
2024-03-03, 07:49
Valencia - Real. Mecz zakończył się chaosem
Spotkanie Valencii z Realem zapowiadało się interesująco. Wprawdzie drużyna "Nietoperzy" od lat jest osłabiana odejściem czołowych piłkarzy, ale to uznana marka w hiszpańskim futbolu. Na dodatek spisująca się w tym sezonie całkiem przyzwoicie.
W pierwszych 30 minutach gospodarze pokazali, dlaczego wciąż należy się z nimi liczyć. Prowadzili 2:0 po golach Hugo Duro i Ukraińca Romana Jaremczuka.
To nie był jednak koniec emocji, a dopiero... początek. W doliczonym czasie pierwszej połowy oraz w 76. minucie bramki dla Realu zdobył Brazylijczyk Vinicius Junior, który w ubiegłym roku padł na tym stadionie ofiarą okrzyków na tle rasistowskim.
W doliczonym czasie meczu sędzia Jesus Gil Manzano podyktował rzut karny dla Valencii, lecz po interwencji VAR zmienił decyzję.
REKLAMA
Do ogromnej kontrowersji doszło w ostatniej akcji meczu. Bramkę dla "Królewskich" zdobył głową wracający po przerwie spowodowanej kontuzją Jude Bellingham, ale arbiter nie uznał trafienia, ponieważ... sekundę wcześniej (gdy piłka leciała na pole karne) zakończył mecz.
"Mecz zakończył się chaosem po tym, jak sędzia odgwizdał koniec w środku akcji, a Bellingham myślał, że (...) zapewnił Realowi zwycięstwo" - napisała agencja AFP.
Czerwona dla Bellinghama
Protesty piłkarzy Realu po meczu na nic się zdały, na dodatek Bellingham został ukarany czerwoną kartką po tym, jak w dosadnych słowach skrytykował pracę sędziego.
Trudno dziwić się Anglikowi, który pozostaje najlepszym strzelcem ligi - Real miał cenne zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a sędzia podjął decyzję co najmniej kontrowersyjną, gwiżdżąc po raz ostatni w momencie w którym Real konstruował swoją bramkową akcję, dosłownie sekundę przed dojściem Bellinghama do strzeleckiej pozycji.
REKLAMA
"Królewscy" prowadzą w tabeli z dorobkiem 66 punktów, lecz w niedzielę najgroźniejsi rywale mogą się do nich zbliżyć
Wicelider Girona (59 pkt) zagra na wyjeździe o 18.30 z 16. Mallorcą - to zespół, który awansował w mijającym tygodniu do finału Pucharu Hiszpanii.
Natomiast trzecia w tabeli Barcelona Roberta Lewandowskiego (57 pkt) o godz. 21 wystąpi w Kraju Basków, gdzie rywalem będzie piąty Athletic Bilbao (49), kolejny z finalistów Copa del Rey.
REKLAMA
Spotkanie będzie dla Katalończyków okazją do rewanżu za porażkę 24 stycznia 2:4 po dogrywce w ćwierćfinale krajowego pucharu. Ekipa z Bilbao poszła za ciosem i w czwartkowy wieczór bez kłopotów wyeliminowała w półfinale Atletico Madryt.
Barcelona ostatnie dni miała spokojniejsze, na co zwrócił uwagę Lewandowski w wywiadzie dla oficjalnej strony swojego klubu.
- Mieliśmy cały tydzień na pracę na treningach i przygotowanie się do nadchodzących meczów. Myślę, że kilku ważnych piłkarzy wróci po kontuzji, więc na ławce rezerwowych będą mogli zasiadać ważni, doświadczeni gracze, a nie tylko młodzi zawodnicy. To istotne dla zespołu i jestem pewien, że jeśli będziemy dobrze trenować, zaprezentujemy się lepiej niż wcześniej - przyznał 35-letni napastnik.
- Puchar Polski. Wisła Kraków gra dalej, sędzia skrzywdził Widzew Łódź? "Bulwersująca decyzja"
- Paul Pogba zawieszony za doping. To prawdopodobnie koniec kariery Francuza
- La Liga. Agenci Erlinga Haalanda spotkali się z dyrektorem Barcelony. Szykuje się wielki transfer?
ps
REKLAMA
REKLAMA