Wimbledon. Iga Świątek nie jest wyjątkiem. Wygrać w Paryżu i w Londynie umiały tylko legendy

2024-07-07, 16:17

Wimbledon. Iga Świątek nie jest wyjątkiem. Wygrać w Paryżu i w Londynie umiały tylko legendy
Iga Świątek pożegnała się z Wimbledonem na etapie trzeciej rundy. Foto: PAP/EPA/ADAM VAUGHAN

W obecnym stuleciu wygrać w jednym sezonie French Open i Wimbledon zdołało tylko czworo tenisistów: Serena Williams, Rafael Nadal, Roger Federer i Novak Djoković. Od soboty wiadomo, że na razie nie dołączy do nich Iga Świątek, która w tym roku w Londynie odpadła w trzeciej rundzie.

Triumf po obu stronach Kanału La Manche w odstępie nieco ponad miesiąca uchodzi za jedno z najtrudniejszych wyzwań w tenisie.

Szybkie przejście z mączki na trawę

Te dwie wielkoszlemowe imprezy rozgrywane są nie tylko w krótkim odstępie czasu, ale również na dwóch skrajnie różnych nawierzchniach.

W dużym skrócie - paryskie korty ziemne sprzyjają zawodnikom z żelazną kondycją, która pozwala znieść długie wymiany. Londyńska trawa wymaga innego sposobu poruszania się. Większe znaczenie nabiera serwis i umiejętność szybkiego zdobywania punktów.

- Wygranie dwóch Szlemów na dwóch kompletnie różnych nawierzchniach w odstępie tygodni wymaga przeciwstawienia się uczuciu, że stracisz rozum - powiedziała w 2015 roku Serena Williams, gdy po raz drugi w karierze skompletowała ten wyjątkowy dublet.

Amerykance udało się to jeszcze w 2002 roku. Również dwa razy dokonał tego Rafael Nadal (2008 i 2010), a po razie Roger Federer (2009) oraz Novak Djoković (2021).

Całą czwórkę łączy to, że są absolutnymi legendami tenisa - wszyscy mają w dorobku po minimum 20 wielkoszlemowych triumfów.

Świątek woli French Open. Wymowne słowa

Idze Świątek na razie doskonale wychodzi pierwsza część zadania. French Open wygrała już cztery razy, w tym w trzech ostatnich edycjach. W Wimbledonie jej najlepszym wynikiem jest ubiegłoroczny ćwierćfinał. W 2022 i 2024 odpadła w trzeciej rundzie.

W kontekście walki o sukces w Londynie, Polka wydaje się być zakładniczką własnych sukcesów na mączce. Rozgrywana na tej nawierzchni część sezonu jest dla niej niezwykle owocna, ale jednocześnie kosztuje ją mnóstwo sił.

Od połowy kwietnia, przez niespełna dwa miesiące, Iga Świątek rozegrała aż 24 mecze. W tym czasie triumfowała w Madrycie, Rzymie i Paryżu. Do Londynu pojechała z serią 19 wygranych spotkań.

Druga pod względem liczby występów w tym czasie jest Aryna Sabalenka. Białorusinka na kort wyszła 19 razy. Kroku Świątek dotrzymała w Madrycie i Rzymie, gdzie przegrała z nią w finale. French Open zakończyła na ćwierćfinale.

Iga Świątek następnie zrezygnowała z turnieju w Berlinie, z kolei Sabalenka zdecydowała się na start w Niemczech i... przypłaciła go kontuzją ramienia, która wyłączyła ją z rywalizacji w Wimbledonie.

Wiceliderka światowego rankingu Coco Gauff od połowy kwietnia do końca French Open rozegrała 16 meczów, a mistrzyni Wimbledonu 2022 Jelena Rybakina - 14. Amerykanka i reprezentantka Kazachstanu błyszczą teraz w Londynie.

Po sobotniej porażce z również urodzoną w Moskwie, a grającą dla Kazachstanu Julią Putincewą 6:3, 1:6, 2:6, Iga Świątek dużo mówiła o trudach krótkich przygotowań do Wimbledonu po tak intensywnej części sezonu. Przyczyn porażki upatrywała przede wszystkim w niedostatecznej regeneracji po French Open.

- Dosłownie zaraz wróciłam do pracy związanej ze sprawami poza kortem. Nie powinnam była tego robić. Może w przyszłym roku zrobię sobie wakacje, abym dosłownie nic nie robiła - przyznała. - Ta część sezonu nie jest dla mnie łatwa. Zmieniamy nawierzchnię z tej, na której czuję, że prezentuję swój najlepszy tenis, na taką, na której mi trochę nie idzie. To nie jest łatwe - dodała.

Alcaraz może wygrać dwa turnieje

Wimbledon to najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej. Ivan Lendl ma w dorobku osiem wielkoszlemowych tytułów, ale żadnego w Londynie. W pogoni za nim dwukrotnie zrezygnował ze startu we French Open. Świątek ma na razie pięć - cztery w Paryżu i jeden w Nowym Jorku. Wimbledon również chciałaby wygrać, ale na pewno nie zdecyduje się na takie poświęcenie jak Lendl.

- Jeśli będę musiała wybierać między kortami ziemnymi i trawiastymi, to zawsze wybiorę te pierwsze - przyznała w tym roku we francuskiej stolicy.

Dziewięć Wielkich Szlemów, ale bez Wimbledonu, wygrała Monica Seles, a po siedem Justine Henin i Mats Wilander.

Stawiając na korty ziemne, Iga Świątek kieruje się czystym pragmatyzmem. Celowa rezygnacja ze startów w miejscach, gdzie ma największe szanse na sukces, aby zwiększyć prawdopodobieństwo dobrego wyniku w Londynie, mogłaby przynieść więcej szkody niż pożytku. Łącznie zwycięstwa w Madrycie i Rzymie dają do światowego rankingu tyle punktów, co wimbledoński triumf. Polka jest zdecydowaną liderką listy WTA.

Nie jest też tak, że Świątek ceni French Open bardziej niż inne imprezy wielkoszlemowe. Zapytana, czy woli odnieść w karierze 10 triumfów w Paryżu, ale żadnych innych wielkoszlemowych, czy po trzy zwycięstwa w każdej z czterech najważniejszych turniejów, nie miała problemu z wyborem. - 12 to więcej niż 10, wybieram więc drugi scenariusz - odparła bez wahania.

To, co nie udało się Świątek, może w tym roku zrobić Carlos Alcaraz. 21-letni Hiszpan miesiąc temu pierwszy raz triumfował w Paryżu, a w Londynie broni tytułu. W niedzielę w meczu 1/8 finału pokonał Francuza Ugo Humberta 6:3, 6:4, 1:6, 7:5.

REKLAMA

Czytaj także:

/empe, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej