Wybory w PZPN. Kulesza zebrał kolejną porcję krytyki. "Zmiany są konieczne"
Marek Koźmiński nie ma wątpliwości, że Cezary Kulesza uzyska wymaganą liczbę głosów na poniedziałkowym Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo-Wyborczym i zostanie wybrany na szefa PZPN na drugą kadencję. - Czekają nas jednak cztery lata marazmu - powiedział były wiceprezes związku.
2025-06-30, 08:16
Koźmiński krytykuje Kuleszę
Koźmiński przyznał, że co prawda powinien oczekiwać, że na zjeździe wydarzy się coś dobrego, ale wie, że scenariusz, w którym dochodzi do zmiany prezesa PZPN, jest po prostu nierealny.
- Kulesza zostanie prezesem i czeka nas cztery lata marazmu. Jedyne pytanie to: czy do zarządu trafią dwie, trzy porządne osoby? Jeśli chodzi o wybory do zarządu, to w kuluarach będzie się wiele działo. Może z niego wylecieć Wojciech Cygan, może też Paweł Wojtala, bo prezes nie lubi konkurencji, za to lubi się mścić - podkreślił srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie.
Przed czterema laty Koźmiński nieskutecznie rywalizował w wyborach z Kuleszą. Teraz obecny prezes nie ma kontrkandydata, co także świadczy o słabości struktur PZPN - w ostatnich miesiącach nie pojawił się nikt, kto cieszyłby się wystarczającym poparciem środowiska, by rzucić wyzwanie urzędującemu prezesowi i spróbować zmienić coś w polskiej piłce.
- To, że jest jeden kandydat, byłoby może do przyjęcia, gdyby związkiem zarządzał dobry prezes, który byłby autorytetem dla całego środowiska. A Kulesza jest mocny w rozgrywkach kuluarowych, natomiast fatalny w realnym zarządzaniu. Wszyscy widzimy, co się dzieje w naszej piłce - od pierwszej reprezentacji, przez młodzieżową, po juniorskie. Zmiany są konieczne. Tak się jednak nie stanie - nie ma złudzeń Koźmiński, który nie szczędził też krytyki związkowej opozycji. Główny zarzut dotyczył właśnie tego, że nie potrafiła wyłonić wspólnego kontrkandydata.
REKLAMA
- Według mnie Wojtala i Cygan nie stanęli do rywalizacji, bo na końcu nosa mieli własny interes. Bali się, że przegrają, i odpuścili. Zabrakło im odwagi, bo przecież porażka zawsze jest wkalkulowana. Oni jednak wybrali trwanie. Nie wiem, czy im się to jednak opłaci, bo Kulesza im nie odpuści - zaznaczył.
Koźmiński komentuje poszukiwania selekcjonera. "Farsa"
Marek Koźmiński przypomniał także, że podczas poprzednich wyborów Kulesza nie przedstawił żadnego programu, jego wystąpienie trwało 132 sekundy, a sens sprowadził się do słów: "wszyscy mnie znacie".
- Nie wykluczam, że teraz ktoś Kuleszy napisze jakieś wystąpienie, a on je odczyta, może będą jakieś slajdy. Nie spodziewam się jednak żadnego przemówienia, zwłaszcza takiego od serca. Przecież przez cztery lata on nie udzielił żadnej dłuższej wypowiedzi, w której odniósłby się do problemów naszej piłki - zauważył Koźmiński. Były reprezentant Polski krytycznie ocenił też obecny proces wyboru nowego selekcjonera reprezentacji.
- To jest farsa. Prezes chce, aby dyskusja skupiała się na wyborze trenera, a nie na wyborach i zjeździe. Opowiada, że spotykał się na rozmowach z Maciejem Skorżą, a przecież wystarczył jeden telefon, aby dowiedzieć się, że ta kandydatura w obecnej sytuacji jest nierealna. Poza tym ośmiesza innych potencjalnych kandydatów, bo jak inaczej odbierać fakt, że wymienia publicznie ich nazwiska, a w ogóle się z nimi nie kontaktował. Szkoda mi moich kolegów. Według mnie selekcjoner jest już wybrany. Te wszystkie medialne gierki służą temu, aby przeczekać do poniedziałku. A potem: "jak mnie już wybiorą, to i tak zrobię, co chcę" - podsumował Koźmiński, który przyznał, że ma swojego faworyta na selekcjonera, ale nie poda jego nazwiska, bo nie chce, aby przykleiła się do niego łatka niewybieralnego.
REKLAMA
- Zdeterminowana Iga Świątek w drodze na Wimbledon. Ale wpis!
- Horror i happy end. Siatkarze efektownie rozpoczęli weekend w Lidze Narodów
- Polscy lekkoatleci na podium Drużynowych Mistrzostw Europy! Udany dzień Biało-Czerwonych
- Iga Świątek poznała rywalki. Oto drabinka Wimbledonu
Źródło: PAP/ps/k
REKLAMA