Puchar Polski: euforia w Kaliszu po historycznym sukcesie. "Kosmiczny wynik"

Drugoligowy KKS Kalisz zapisał ciekawą historię w rozgrywkach piłkarskiego Pucharu Polski. Zespół dotarł do półfinalu eliminując po drodze m.in. trzy ekipy z ekstraklasy. "To, co osiągnęliśmy, to kosmiczny wynik" - przyznał prezes klubu Robert Trzęsała.

2023-03-02, 13:00

Puchar Polski: euforia w Kaliszu po historycznym sukcesie. "Kosmiczny wynik"
KKS 1925 Kalisz sprawił sensację. Foto: PAP/Tomasz Wojtasik

Obecność drugoligowców czy nawet trzecioligowców w gronie półfinalistów Pucharu Polski nie jest czymś wyjątkowym. Rewelacją poprzednich rozgrywek była Olimpia Grudziądz, występująca wówczas na czwartym szczeblu rozgrywek. Odpadła dopiero w półfinale z Lechem Poznań. W sezonie 2014/15 piękną historię zapisali drugoligowi Błękitni Stargard Szczeciński, którzy byli o krok od wyeliminowania Lecha w półfinale; w rewanżu przegrali dopiero po dogrywce.

KKS Kalisz dał się poznać już rok temu, kiedy to wyeliminował w 1/16 finału Pogoń Szczecin. W tym sezonie za burtę rozgrywek wyrzucił Wigry Suwałki, Widzew Łódź, Olimpię Elbląg, Górnika Zabrze, a w środę Śląsk Wrocław, którego pokonał 3:0. Wynik, a także styl, w jakim to uczynili podopieczni Bartosza Tarachulskiego musi budzić uznanie. Inna sprawa, że zespół ze stolicy Dolnego Śląska totalnie się skompromitował.

Prezes wielkopolskiego drugoligowca nie ukrywał po meczu, że to, co się wydarzyło w środowy wieczór, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.

"To, co osiągnęliśmy, to jest coś niesamowitego, kosmiczny wynik. Nigdy tak daleko nie dotarliśmy w Pucharze Polski. Ta drużyna jest spełnieniem marzeń wszystkich kibiców z Kalisza. Nie ma już to tak dużego znaczenia, z kim zagramy w półfinale, może chciałbym trafić na Legię Warszawa… Teraz patrząc, jakich rywali wyeliminowaliśmy, to nasz zespół może zrobić wszystko" - powiedział PAP Trzęsała.

Losowanie par półfinałowych odbędzie się w piątek. Bez względu na jego wynik, KKS przystąpi do kolejnego spotkania w roli gospodarza. A to oznacza, że 4 lub 5 kwietnia w Kaliszu znów będzie piłkarskie święto.

"W meczu ze Śląskiem na trybunach było 7100 widzów, sprzedaliśmy wszystkie bilety. Wiele osób przyszło na nasz stadion po raz pierwszy i miejmy nadzieję, że uda nam się ich zatrzymać. Z okolicznych klubów przyjechało ok. tysiąc osób. Liczę, że to też przełoży się na frekwencję na meczach ligowych. Co ważne, daliśmy radę nie tylko na boisku, ale także pod kątem organizacyjnym" - podkreślił Trzęsała.

Gra w Pucharze Polski to dla piłkarzy szansa na promocję, dla większości z nich to również największy sukces w karierze. Dla samego klubu to ogromny prestiż i szansa na przyciągnięcie kolejnych sponsorów. Do tego Polski Związek Piłki Nożnej za awans do półfinału PP płaci uczestnikom po 380 tysięcy złotych. Dla wielkopolskiego drugoligowca to kilkanaście procent całego budżetu.

"To dla nas bardzo duża kwota, z tego też się cieszymy. Nie doliczyłem tej sumy do obecnego budżetu, zapisałem na razie tylko 190 tysięcy (tyle wynosiła premia za awans do 1/4 finału - PAP). Na pewno część tej kwoty trafi do zawodników. Poza tym, przy okazji takich spotkań zarabiamy na biletach, na dniu meczowym, klubowy sklep także ma większe obroty. Jedyny problemem jest to, że nie można eksponować swoich reklam na meczach Pucharu Polski, a sponsorzy do tego różnie podchodzą. Tym, którzy są mocno zaangażowani w klub, nie robi to różnicy. Oni się cieszą, że poza ligą drużyna także odnosi sukcesy" - tłumaczył sternik klubu.

KKS trzeci sezon występuje w drugiej lidze. W pierwszym był bliski awansu na zaplecze ekstraklasy, ale przegrał finał barażu ze Skrą Częstochowa. Kolejny był już mniej udany (13. miejsce), a w obecnych rozgrywkach zespół jest wiceliderem. Pierwotne plany zakładały grę o "spokojne utrzymanie", ale po udanej rundzie jesiennej cele się mocno zmieniły.

"Chcielibyśmy powtórzyć ten sukces z Pucharu Polski, powtórzyć, czyli awansować do I ligi. Mamy infrastrukturę, kibiców, coraz większy budżet. Nie stawiamy sprawy na ostrzu noża, ale bardzo byśmy chcieli i w każdym meczu gramy na maksa. Natomiast nie ma takiej sytuacji, że jeśli nie awansujemy, to klub się 'rozleci'. Dwa lata temu byliśmy blisko awansu, ale też nie wiem, czy wówczas nie byłoby to za szybko, chyba nie byliśmy jeszcze na to przygotowani. Teraz jest inaczej" - podsumował Trzęsała.

Czytaj także:

REKLAMA

bg/PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej