Szymon Dołega wywołał skandal w Brnie. Młody biegacz przeprasza. "Poniosły mnie emocje"

Szymon Dołęga, młody polski lekkoatleta, swoim zachowaniem wzbudził ogromne emocje i doprowadził do dyskwalifikacji drużyny w sztafecie podczas zawodów w Brnie. Biegacz zapewnia, że zrozumiał swój błąd i przeprosił za naganne zachowanie.

2025-07-01, 15:36

Szymon Dołega wywołał skandal w Brnie. Młody biegacz przeprasza. "Poniosły mnie emocje"
Szymon Dołęga wystosował oświadczenie, w którym przeprosił za swoje zachowanie. Foto: Printscreen z Instagram

Gest Dołęgi wywołał burzę

"W związku z moim zachowaniem tuż przed zakończeniem rywalizacji w biegu sztafetowym podczas zawodów międzynarodowych w Brnie, chciałbym bardzo przeprosić mojego rywala, moich kolegów z drużyny oraz wszystkich, których uraziłem skierowanym w stronę przeciwnika gestem. Było to zachowanie nieakceptowalne i nie do usprawiedliwienia. Poniosły mnie emocje i zachowałem się bezmyślnie, co absolutnie nie powinno się zdarzyć. Raz jeszcze bardzo przepraszam i zapewniam, że taka sytuacja nigdy się nie powtórzy." - napisał młody sportowiec, na którego spadła fala krytyki.


Wpis Szymona Dołęgi Wpis Szymona Dołęgi

Co było jej przyczyną? Musimy cofnąć się do 29 czerwca, kiedy podczas zawodów doszło do nietypowej sztafety, w której zawodnicy biegli na 400, 300, 200 i 100 metrów. Na ostatniej zmianie biegnie właśnie Dołęga, który deklasuje czeskiego rywala, mając bezpieczną przewagę na kilka metrów przed metą. Niestety, decyduje się na absurdalny i pozbawiony szacunku gest, wyciągając rękę i "strzelając" do rywala. W konsekwencji cała drużyna zostaje zdyskwalifikowana, a zawodnik musi zmierzyć się z sytuacją, którą sprokurował. 

Niesportowe zachowanie było wyjątkowo nieodpowiedzialne, co podkreślał wiceprezes PZLA Tomasz Majewski. Zaledwie 16-letniemu zawodnikowi grozi jeszcze kara ze strony związku.

- Zostanie wezwany przed komisję dyscypliny związku, to są oficjalne procedury. Grozi mu upomnienie, to kara najniższa. Najwyższą jest zawieszenie, ale uprzedzać nie ma co - powiedział Majewski.

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej