Tragiczne rocznice: Grudzień 70 i pacyfikacja "Wujka"
Pacyfikacja kopalni "Wujek" i zajścia na Wybrzeżu w grudniu 70 - te dwa tragiczne zdarzenia połączyła śmierć niewinnych ludzi i data - 16 grudnia. W poniedziałek wspominaliśmy tamte trudne chwile polskiej historii.
2013-12-16, 21:22
43 lata temu w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR.
Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby; 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie. Ponad 1160 osób zostało rannych.
-To było wołanie o godność ludzkiej pracy i prawa człowieka - powiedział podczas mszy św. za ojczyznę w Bazylice św. Brygidy w Gdańsku abp Sławoj Leszek Głódź.
- Tyle już zostało wypowiedzianych kazań i przemówień, a wciąż potrzeba serca każe wołać o prawdę w tym narodowym dramacie, prawdę o ofiarach, sprawiedliwości i zadośćuczynienia, którego wciąż brak. Tak jak brak jest prawdy także o ostatnim, smoleńskim dramacie - mówił w kazaniu metropolita gdański.
REKLAMA
Zobacz serwis specjalny GRUDZIEŃ '70 >>>
Po mszy jej uczestnicy przeszli ulicami miasta pod Pomnik Poległych Stoczniowców, gdzie złożone wieńce, zapalono znicze i odczytano apel poległych.
Lech Wałęsa nie ma wątpliwości, że gdyby nie ofiary Grudnia, nie byłoby Sierpnia 80.
REKLAMA
Wspomnienia uczestników zdarzeń z 70. roku / źródło TVN24
"To ma głęboki sens"
Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński podkreślił, że pamięć o 1970 roku to obowiązek. - Może czasami rodzi się pytanie, czy wciąż warto, zwłaszcza że nie doczekaliśmy sprawiedliwości. Ale za każdym razem przychodząc tutaj dajemy odpowiedź: tak warto, to ma głęboki sens. To jest nasz podstawowy obowiązek wobec ofiar i ich bliskich - powiedział szef IPN.
"Jak to się stało, że tyle razy brat strzelał do brata ?"
- Wydawało się, że po masakrze dokonanej przez komunistycznych siepaczy w czerwcu 1956 r. w Poznaniu, to się już więcej na polskiej ziemi nie może przydarzyć. A jednak przyszedł grudzień roku 70. I po raz kolejny robotnicy, stoczniowcy, portowcy, mieszkańcy Wybrzeża, Polacy, wyszli na ulice, aby upomnieć się o godność człowieka pracy, a władza przeciwko protestującym wyprowadziła czołgi i nakazała do tych ludzi strzelać tak, aby zabić - mówił podczas uroczystości pod pomnikiem przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Krzysztof Dośla.
REKLAMA
Przypomniał, że w kolejnych latach doszło także do represji w Radomiu i podczas stanu wojennego. - Jak to się mogło wydarzyć, że tyle razy brat strzelał do brata, że tyle razy lała się polska krew? A czyż to nie jest tak, że nieukarana zbrodnia rodzi bezkarność, że nieukarani przestępcy wychowują kolejne pokolenia przestępców, wiernych naśladowców? - pytał Dośla.
- Do dzisiaj z trudnością nam przychodzi zło nazwać złem. I dzisiaj usiłuje się postawić znak równości między katem a ofiarą, dzisiaj kaci żyją bezpiecznie i dostatnio, a ich ofiary, nieczęsto w biedzie, nie mogą doczekać się sprawiedliwości. I dlatego przychodzimy, bo nasza pamięć o tamtych dniach i o tych, którzy oddali swoje życie jest najlepszym strażnikiem naszej przyszłości i tego, aby nigdy więcej Polak nie strzelał do Polaka - powiedział związkowiec.
Dziesięć lat po wydarzeniach na Wybrzeżu, 16 grudnia 1981 r. od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników z "Wujka", a kilkudziesięciu zostało rannych.
- 32 lata temu zostało zabite sumienie - mówił w Katowicach biskup gliwicki Jan Kopiec podczas mszy w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego niedaleko "Wujka". Hierarcha dodał, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że rację mieli strajkujący górnicy, a nie ówczesna władza.
Bp Kopiec ocenił, że po tylu latach od tragicznych wydarzeń - mimo zwycięstwa - jednak - brakuje poczucia braterstwa i łączności nas wszystkich w duchu współodpowiedzialności za siebie nawzajem.
REKLAMA
Bp Kopiec mówił, że rocznicowe spotkania są umocnieniem pamięci. - Tylko pamięć, która może doprowadzić do wyjaśnienia sobie wszystkiego, bardzo szczerze, może prowadzić do pojednania - podkreślił i zaapelował o budowanie wspólnoty, w której każdy będzie miał godność i będzie obdarzany szacunkiem. Polska, która ma prawo cieszyć się osiągnięciami, powinna być państwem uczciwym i dojrzałym - podkreślił biskup.
Apel Poległych
Po mszy uczestnicy uroczystości przeszli pod Krzyż-Pomnik przy kopalni, gdzie odbył się Apel Poległych i zostały złożone kwiaty. Podczas tegorocznych obchodów wystąpili uczniowie z miejscowości Rostarzewo z Wielkopolski, z którą związany był Zenon Zając - jeden z zastrzelonych w "Wujku" górników.
Upominamy się o godne życie
Wspomniał też ofiarę robotników zastrzelonych w 1970 r. na Wybrzeżu. Wszyscy oni chcieli godnie żyć, godnie pracować i być traktowani podmiotowo - mówił. - Dzisiaj jako związkowcy i jako pracownicy upominamy się o to samo - podkreślił.
REKLAMA
Apelując o sprawiedliwość, Duda mówił, że bez rozliczenia przeszłości nie można budować przyszłości Polski, tymczasem do dziś nie można mówić o prawdziwym zadośćuczynieniu pokrzywdzonym w tamtych latach. - Oprawcy chodzą na wolności, mają godne i dobre emerytury, a represjonowanych wysyła się do miejskich ośrodków pomocy społecznej - wskazał.
W swoim wystąpieniu Duda wyraził solidarność z narodem ukraińskim, który - ma prawo wybrać ku jakiej przyszłości chce iść. Skrytykował niektórych polskich polityków, którzy na Majdanie mówią Ukraińcom, że władza powinna słuchać społeczeństwa, a zarazem - ci sami politycy w naszym kraju robią to samo - nie słuchają społeczeństwa.
- Od 32 lat spotykamy się tutaj z potrzeby serca, by za każdym razem powiedzieć to samo - pamiętamy. Pamiętamy o narodowej tragedii. Pamięć to jest ten największy i najwspanialszy pomnik, jaki możemy postawić tym, którzy zginęli za naszą wolność - powiedział b. premier Jerzy Buzek. Przekonywał, że bez pamięci zatracimy tożsamość. Wystąpienie Buzka spotkało się z niezadowoleniem części zgromadzonych. Słychać było buczenie i gwizdy.
Zobacz serwis specjalny STAN WOJENNY >>>
REKLAMA
Uroczystości rocznicowe Kopalni Wujek / źródło TVN24
Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych. 16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. W czasie szturmowania zakładu padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, trzej inni zmarli później na skutek odniesionych ran.
Sterowane przez władze śledztwo w sprawie odpowiedzialności milicjantów za użycie broni palnej podczas pacyfikacji kopalni umorzono. Do odpowiedzialności pociągnięto natomiast organizatorów strajku. Sprawa została wznowiona po upadku komunizmu. Prawomocny wyrok, skazujący byłych milicjantów z plutonu specjalnego ZOMO za strzelanie do górników na karę od 3,5 do 6 lat więzienia, zapadł dopiero po blisko 15 latach rozpatrywania tej sprawy, w czerwcu 2008 roku.
REKLAMA
Procesy przeciwko sprawcom masakry ruszyły dopiero w latach 90. Ostatecznie w 2008 roku zapadł prawomocny wyrok skazujący 14. byłych zomowców z plutonu specjalnego, którzy brali udział w pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Sąd uznał wszystkich oskarżonych za winnych zbrodni komunistycznej. Otrzymali od 3,5 do 6 lat więzienia. W 2009 roku, po 28. latach od masakry, Sąd Najwyższy ostatecznie utrzymał wyrok.
Do dziś nie został osądzony były szef MSW generał Czesław Kiszczak. Po kilku procesach, ostatecznie w 2013 roku Sąd Apelacyjny bezterminowo zawiesił jego sprawę.
Burdy wywołane przez pseudokibiców
REKLAMA
Bójka kibiców przed Kopalnią "Wujek" / źródło TVN24
Jak poinformował komisarz Jacek Pytel z katowickiej policji, w zdarzeniu w pobliżu Krzyża-Pomnika przed kopalnią Wujek uczestniczyło ponad 200 osób - z obu stron.
- Pseudokibice z Chorzowa dążyli do siłowej konfrontacji z osobami, które kibicują GKS-owi. Gdy rzucili się na nich, doszło do szarpaniny. Spodziewaliśmy się ekscesów i miejsce zabezpieczało wielu policjantów w cywilu; używając pałek służbowych i gazu, nie dopuściliśmy do eskalacji zdarzeń - powiedział Pytel.
Zatrzymano ponad 30 osób pod zarzutem udziału w nielegalnym zbiegowisku. To wstępna kwalifikacja, która może się zmienić.
IAR/PAP/iz
REKLAMA
REKLAMA