Chiny oburzone bo premier Japonii odwiedził świątynię
"Absolutnie nie do zaakceptowania". Japonia powinna "ponieść konsekwencje" - tak Przedstawiciel MSZ Chin skomentował na Twitterze czwartkową wizytę japońskiego premiera w świątyni Yasukuni.
2013-12-26, 10:20
Posłuchaj
Od lat wizyty japońskich polityków w Yasukuni są źródłem napięć z sąsiadami - głównie Chinami i Koreą Południową - dla których miejsce to jest symbolem japońskiej agresji wojennej.
Geste japońskiego premiera skrytykowały też Korea Południowa i USA i. Władze w Seulu określiły ten gest jako "godny pożałowania", który odbije się negatywnie nie tylko na stosunkach Tokio i Seulu, lecz także zagrozi stabilności w całej Azji północno - wschodniej.
Rozczarowanie wyraziła także ambasada Stanów Zjednoczonych w Tokio. W oświadczeniu ambasador USA napisał, że działania premiera Abe zaostrzą napięcie między Japonią i jej sąsiadami.
Premier Japonii Shinzo Abe odwiedził świątynię w czwartek, w pierwszą rocznicę sprawowania urzędu. Poprzednio, zrobił to w 2006 roku premier Junichiro Koizumi. Abe powiedział, że ten gest miał na celu zapewnienie, iż nigdy więcej nie dojdzie do wojny. Dodał, że nie było jego intencją ranienie uczuć Chińczyków i Koreańczyków.
Świątynia Yasukuni stała się w Azji symbolem japońskiej agresji i okrucieństw popełnianych przez japońskich żołnierzy w czasie II wojny światowej, w tym m.in. masakry co najmniej 200 tys. cywilów w chińskim Nankinie. W Yasukuni oddaje się cześć japońskim ofiarom wojen, wśród nich dowódcom wojskowym uznanym za zbrodniarzy wojennych przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu.
REKLAMA
Światowe agencje przypominają, że relacje Tokio z Pekinem są napięte z powodu roszczeń terytorialnych oraz sporów dotyczących właśnie okresu II wojny światowej.
PAP/iz
REKLAMA