Seksafera w opolskiej policji bez sądowego finału
Nie było podsłuchu w gabinecie komendanta policji w Opolu - uznała legnicka prokuratura, która umorzyła śledztwo w tej sprawie.
2013-12-27, 21:21
Sprawa dotyczy nagrania rozmowy byłego komendanta wojewódzkiego Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów KWP w Opolu, które trafiło do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej". W maju gazeta opisała potajemne nagranie rozmowy "pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe".
Anonimowy informator płytę z nagraniem przesłał do redakcji pocztą. W liście dołączonym do płyty napisał: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu".
Tuż po publikacji Marzec został odwołany z zajmowanego stanowiska. Policjantkę najpierw zawieszono na trzy miesiące, wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne i obniżono jej pensję o połowę. W sierpniu skończył się jej okres zawieszenia, następnie funkcjonariuszka odebrała urlop i stawiła się do pracy. Otrzymała jednak rozkaz o zwolnieniu z zajmowanego dotąd stanowiska, przeniesieniu do dyspozycji komendanta wojewódzkiego, a następnie przydzielono jej inne obowiązki.
Fakt, że nagranie którego dotyczy sprawa, powstało przypadkiem, a nie w wyniku założonego podsłuchu, biegli ustalili już we wrześniu. Potwierdziły to trzy opinie specjalistów z zakresu informatyki.
Rozmowa między Leszkiem Marcem a byłą naczelniczką wydziału komunikacji społecznej opolskiej komendy odbyła się w momencie, gdy przygotowana już była i włączona aparatura nagrywająca przed zaplanowaną na ten dzień telekonferencją z komendantami powiatowymi policji.
Prokuratura w Legnicy wykluczyła tym samym podejrzenie o założenie podsłuchu w gabinecie opolskiego komendanta.
W opolskiej komendzie wojewódzkiej policji tuż po ujawnieniu nagrań odbyła się też kontrola, którą przeprowadziły Biuro Kontroli i Biuro Spraw Wewnętrznych KGP. Policja nie ujawniła raportu, przekazała go śledczym.
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA