"Nie ma jak u mamy"...

Ponad 43 proc. Polaków w wieku od 25 do 34 lat wciąż mieszka z rodzicami. To prawie tyle co we Włoszech. Nic dziwnego, że mówi się o nich z włoska "bamboccioni" - dorosłe bobasy, pisze "Gazeta Wyborcza".

2014-02-08, 09:37

"Nie ma jak u mamy"...
. Foto: Glow Images/East News

Słowa z piosenki Wojciecha Młynarskiego nie tracą na aktualności: "Nie ma jak u mamy ciepły piec cichy kąt; Nie ma jak u mamy kto nie wierzy robi błąd".

Dorosły Polak - zamiast samodzielnego życia - wybiera wspólny dom z mamą i tatą. O tym, kiedy młodzi ludzie wyfruwają z domu rodzinnego decydują nie tylko czynniki ekonomiczne (czyli dostępność do własnego mieszkania, czy dobra praca), ale też wzorce społeczne. - Młodzi są w znacznej części konserwatystami. Ale tak na prawdę to często racjonalizowanie swojej postawy. W końcu w sferze obyczajowej czy przekonaniu o swojej wyjątkowości są bardzo nowocześni - mówi "Gazecie Wyborczej" Mikołaj Lewicki, socjolog UW.

Myli się jednak ten, kto myśli, że rodzice utrzymują głównie bezrobotne dzieciaki. U nas ponad dwie trzecie latorośli od 25 do 34 roku życia mieszkających z rodzicami pracuje na pełen etat. Bezrobotni to 13,8 proc. Ta struktura pozostała niezmieniona przez kryzysowe lata.

Jak wynika z obliczeń ośrodka GRAPE na Uniwersytecie Warszawskim, bezrobocie młodych (25-34 lata) od końca 2007 do końca 2012 roku w Polsce wzrosło z 7,8 do 9,2 proc., a odsetek "bamboccioni" podskoczył z 38,8 proc. do 43,4 proc.

REKLAMA

- O tym pokoleniu mówi się "millennialsi", sprytni konsumpcjoniści. Dzięki temu, że nie wydają na rachunki i jedzenie, to nawet jeśli pracują za niezbyt wysoką pensję, ich siła nabywcza staje się duża. Stawiają na rozwój swojej indywidualności i na posiadanie symbolu statusu: stać ich na modne ubrania, nawet jeśli modne spodnie kosztują teoretycznie czwartą część ich dochodów - mówi Mikołaj Lewicki.

PAP/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej