Tanie chińskie auta podbiją Europę za 10 lat
Chińskie koncerny motoryzacyjne coraz śmielej inwestują na Starym Kontynencie. Na razie kupują udziały w europejskich firmach. Ale już niedługo mogą wprowadzić modele tańsze o kilka tysięcy złotych.
2014-02-21, 11:49
Posłuchaj
Chińczycy już próbowali wejść na europejski rynek ze swoimi modelami. Bez sukcesów. Tym razem może być inaczej. - Kilkukrotnie były takie próby, ale się nie powiodły. Po pierwsze to nie była masowa skala importu. Ale co najważniejsze te samochody nie spełniły oczekiwań Europejczyków co do bezpieczeństwa, ekologii, jakości jak i wyposażenia – mówi Jakub Faryś prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Tanie auto „made in China”
Menedżerowie chińskich koncernów mądrzejsi o te doświadczenia mogą już niedługo podbić Europę. Czym przekonają do siebie klientów? Ceną odpowiada gość Polskiego Radia 24. Według eksperta ten plan może się powieźć, jeśli producenci z dalekiego wschodu zaoferują auta dobrej jakości na przystępnych warunkach finansowych. Co najmniej o kilkadziesiąt procent tańsze, niż oferowane dziś modele.
I musi to być produkt porównywalny, jeśli chodzi o jakość, ekologię, czy bezpieczeństwo ze średnią klasą europejską dodaje Jakub Faryś. Niewykluczone że wprowadzona zostanie więcej, niż jedna marka.
10 lat na ekspansję
Podobną drogę przeszli wcześniej Japończycy i Koreańczycy. Im wprowadzenie aut na europejski, czy amerykański rynek zajmowało kilkanaście lat. Zdaniem eksperta czas potrzebny na przekonanie klientów skraca się. A obecności chińskich samochodów, także w Polsce, powinniśmy się spodziewać w ciągu 10 lat.
REKLAMA
Europejski konsument policzy wszystko
Pewnym problemem dla producentów z Państwa Środka będzie niska wartość rezydualna sprzedawanych przez nich pojazdów. Dla kierowcy zagadką będzie, ile auto straci na wartości po wyjechaniu z chińskiego salonu, czy po kilka latach eksploatacji wyjaśnia gość Polskiego Radia 24.
Najpierw decyzja polityczna…
Aby taka ekspansja się udała konieczne jest zbudowanie sieci sprzedaży w całej Europie. To zaś wymaga ogromnych nakładów. Zbudować trzeba nie tylko salony sprzedaży, ale i serwisy czy magazyny z częściami zamiennymi. Dlatego w ocenie Jakuba Farysia będzie to decyzja polityczna.
- Żeby sprzedawać samochody w całej Europie konieczna jest budowa co najmniej kilku tysięcy punktów sprzedaży – mówi.
…potem fabryka
Równocześnie z wprowadzaniem modeli do sprzedaży, lub niewiele później może rozpocząć się budowa fabryki jednego z chińskich koncernów. - To będzie dość naturalna decyzja, jeśli Chińczycy zdecydują się wejść do Europy – uważa Jakub Faryś. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobna lokalizacja ze względu na koszty pracy to nasz region.
REKLAMA
Kolejne zmartwienie Europy
Podczas gdy sprzedaż aut w Stanach Zjednoczonych i Wschodniej Azji rośnie na starym kontynencie producenci oglądają cały czas dość smutne statystyki. - Właściwie na całym świecie produkcja i sprzedaż samochodów ma się dobrze. Poza Europą – zaznacza Jakub Faryś. Ubiegły rok to szósty z kolei rok spadku sprzedaży aut. Wejście na rynek chińskich koncernów może być kolejnym problemem dla europejskich producentów.
Przygotowania trwają
Tymczasem na razie Chińczycy wykupują kolejne pakiety akcji firm z Europy. Dongfeng Motor Co. ogłosił w tym tygodniu, że na mocy zawartego porozumienia zainwestuje 1,1 mld dolarów w znany francuski koncern samochodowy PSA Peugeot Citroen.
- Chińczycy robią to z nadzieją na zysk. Nie mieszają się do produktu – mówi szef Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Transfer technologii
Chińscy inżynierowie nie ingerują w stylistykę aut. Ale pod maskę zaglądają. - Gdzieś tam w tle jest transfer technologii – przyznaje Jakub Faryś. - Oczywiście część tej technologii może trafić do pojazdów chińskich. Tym samym Chińczycy przejdą na skróty pewien etap w konstrukcji pojazdów – dodaje.
REKLAMA
Krzysztof Rzyman
REKLAMA