Antyrządowe protesty w Tajlandii. W zamachu zginęła kobieta i dwoje dzieci
W wybuchu granatu na jednym z targowisk w Bangkoku rannych zostało kilkadziesiąt osób.
2014-02-24, 06:52
Posłuchaj
Do trzech wzrosła liczba ofiar śmiertelnych ataku. W poniedziałek w szpitalu zmarła sześcioletnia dziewczynka. Dzień wcześniej w zamachu zginął jej czteroletni brat.
Granat wybuchł na jednym z lokalnych targowisk, w pobliżu miejsca, gdzie odbywają się antyrządowe protesty. Oprócz dzieci zginęła 59-letnia kobieta. Co najmniej 34 osoby zostały ranne. Na razie nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataku.
Akt terroru potępili zarówno urzędująca obecnie premier Yingluck Shinawatra, jak i jej przeciwnicy. Ci od połowy stycznia blokują część budynków państwowych w Bangkoku, żądając ustąpienia obecnej premier i jej rządu. Już w najbliższy czwartek Shinawtra stanie przez tajlandzkim Urzędem Antykorupcyjnym, gdzie prawdopodobnie usłyszy zarzuty nadużycia władzy.
CNN Newsource/x-news
Biuro szefowej rządu poinformowało w poniedziałek, że szefowa rządu opuściła Bangkok i przebywa 150 kilometrów od stolicy, gdzie "pełni oficjalne obowiązki". Nie ujawniono jednak dokładnego miejsca jej pobytu. Dziennikarzy, którzy chcieli się z nią skontaktować, biuro szefowej rządu skierowało do specjalnego konwoju, który miał się udać na miejsce jej pobytu.
Nie potwierdziło natomiast od kiedy Shinawtra przebywa poza stolicą. Ostatnio widziano ją publicznie w Bangkoku we wtorek.
REKLAMA
Co przyniosą protesty w Tajlandii? >>>
Demonstranci od ponad trzech miesięcy domagają się ustąpienia premier. Jest ona postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata Thaksina Shinawatry, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu. Były szef tajlandzkiego rządu został zaocznie skazany w 2008 r. na więzienie za korupcję.
Chcąc wyjść z kryzysu politycznego, władze 2 lutego zorganizowały przedterminowe wybory. Nie przekonało to jednak opozycji, która chciała odłożenia głosowania do czasu przeprowadzenia reform politycznych. Antyrządowi demonstranci domagają się powołania "rady ludowej", której zadaniem byłoby wprowadzenie zmian niezbędnych do ukrócenia korupcji w polityce.
W protestach w Tajlandii zginęło już co najmniej 17 osób i około 700 zostało rannych.
IAR, PAP, bk
REKLAMA