Obama dzwoni do Merkel, Ławrow do Kerry’ego, Odessa... do Putina [ANALIZA]
Na Krymie utrzymuje się duże napięcie. Polska ewakuuje konsulat w Sewastopolu. Kreml chce międzynarodowego śledztwa w sprawie wydarzeń na Majdanie, a możni tego świata uprawiają telefoniczną dyplomację. Politolodzy oceniają, że Rosja i Zachód wypłynęły na burzliwe wody.
2014-03-08, 14:25
Moskwa domaga się od Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie dochodzenia w sprawie ataków snajperów w trakcie „ukraińskiej rewolucji”. Niepokoje na Krymie z minionej nocy na szczęście nie przyniosły ofiar. Obie strony robią wrażenie jakby nie chciały sobie zrobić krzywdy. "Zakłócenia ze strony rosyjskiej" doprowadziły do rozpoczęcia ewakuacji konsulatu RP - informuje na Twitterze szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Wzywa też cały czas Polaków do opuszczenia Krymu
O sytuacji w bazie floty w Sewastopulu w kontekście historycznym opowiada reporter telewizji CNN.
REKLAMA
Weekendowa dyplomacja
Koniec tygodnia nie oznacza odpoczynku od ukraińskiego kryzysu. Telefony polityków są cały czas włączone i to na najwyższych szczeblach.
-Stany Zjednoczone poniosą konsekwencje nałożenia sankcji na Rosję sankcji - grzmiał szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow w rozmowie z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym. Ławrow uważa, że amerykańskie restrykcje "jak bumerang" uderzą w Stany Zjednoczone. Rosyjski polityk, ostrzegł Kerry'ego przed pochopnymi i nieprzemyślanymi krokami, które mogą zaszkodzić rosyjsko-amerykańskim relacjom. Przypomnijmy, że w czwartek USA nałożyły zakazy wizowe na osoby i instytucje zagrażające stabilności i integralności terytorialnej Ukrainy.
Telefoniczna linia była też rozgrzana na linii Barack Obama - Angela Merkel. Amerykański prezydent zadzwonił do kanclerz Niemiec z wypoczynkowej miejscowości Key Largo na Florydzie, gdzie spędza weekend. Amerykanie są zadowoleni, że Berlin popiera ich stanowisko w sprawie Ukrainy. Oboje zgodzili się co do potrzeby wycofania rosyjskich wojsk, umożliwienia wjazdu na Krym międzynarodowym obserwatorom i wsparcia wolnych i uczciwych wyborów prezydenckich na Ukrainie.
REKLAMA
Wojna gazowa...
W konflikcie o przyszłość Ukrainy niebagatelną rolę odgrywają kwestie bezpieczeństwa energetycznego tego państwa. Gazprom dał już Kijowowi do zrozumienia, że może mu zakręcić kurek z gazem. Powód: zaległości z płatnościami za odebrane paliwo. Rosyjski koncern ostrzegł, że może to doprowadzić do kryzysu z tranzytem surowca przez ukraińskie terytorium. Tymczasem zza oceanu korespondent Polskiego Radia informuje, że Biały Dom nie zniesie szybko zakazu eksportu amerykańskiego gazu do Europy, co mogłoby stanowić kartę przetargową w negocjacjach z Moskwą w sprawie Ukrainy.
REKLAMA
...i propagandowa
Od początku rewolty u naszych wschodnich sąsiadów toczy się tam ostre starcie propagandowe. Nie brakuje dezinformacji i zwykłych kłamstw.
Nieuznawane przez Kijów władze Autonomii Krymskiej coraz bardziej ograniczają na półwyspie obecność niezależnych od siebie mediów. Na Krymie nie można już na przykład odbierać pięciu ogólnoukraińskich kanałów telewizyjnych. W ich miejsce zaczęły nadawać stacje rosyjskie. Blokada nie dotyczy kablówek i telewizji satelitarnej.
REKLAMA
Foto: Glow Images/East News
Z drugiej strony Ukraińska Rada Telewizji i Radia zwróciła się do operatorów sieci kablowych o wstrzymanie nadawania rosyjskich kanałów telewizyjnych. Chodzi o programy Wiesti, Rossija 24, Pierwszy i RTR-Planeta.
Według badań przeprowadzonych w maju zeszłego roku, niemal 2/3 Ukraińców ma zaufanie do ukraińskich mediów. Tylko 1/3 ufa rosyjskim - najwięcej takich osób jest na wschodzie kraju.
REKLAMA
Jedna z twarzy ukraińskiej rewolty, wokalistka oraz działaczka Majdanu Rusłana prosi świat zachodni: - Nie dopuśćcie do wojny - i dodaje - Myślę, że propaganda Putina jest wszędzie-.
Kreml jest przygotowany na wysokie ryzyko
Do realnego starcia na szczęście na razie nie doszło, ale w mediach i wśród politologów, pojawiły się bardzo interesujące opinie przyrównujące już obecną sytuację do zimnej wojny.
REKLAMA
- Zachód i Rosja wpłynęły na burzliwe wody. (...) Okres po zimnej wojnie może być teraz widziany, patrząc wstecz, jako okres pomiędzy zimnymi wojnami - napisał w "Foreign Policy" Dmitrij Trenin.
Działania Rosji na Krymie i zgoda parlamentu Rosji na użycie wojsk to znak, że "Moskwa wraca do Europy jako aktywny gracz po raz pierwszy od 1989 roku". Trenin prognozuje, że to zmieni całą geopolitykę w Europie Wschodniej. Ukraina niemal na pewno pozostanie bez Krymu, Gruzja powróci na "szybką ścieżkę planu działań na rzecz członkostwa w NATO", kraje bałtyckie i Polska będą zabiegać o choćby symboliczną obecność wojsk amerykańskich.
REKLAMA
Kreml jest przygotowany na "wysokie ryzyko i czasowe straty finansowe i polityczne w zamian za obronę swych żywotnych interesów" - komentuje z kolei brytyjski analityk James Sherr.
Analityk ośrodka Carnegie w Moskwie Lidia Szewcowa podkreśla natomiast, że "wraz z rosyjską inwazją na Ukrainie zaczął się kruszyć cały system międzynarodowy, który powstał po 1991 roku". Jej zdaniem formaty współpracy politycznej, takie jak G8, wyczerpały się.
Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>>
Odessa dzwoni do Putina!
Nie wyczerpuje się natomiast dystans i poczucie humoru zwykłych ludzi, którzy patrzą na działania polityków i bez zadęcia potrafią je ocenić. Tak zrobili mieszkańcy ukraińskiej Odessy. Swój sprzeciw wobec agresywnych poczynań Putina na Krymie wyrazili w zabawnym filmie, który można zobaczyć w internecie.
REKLAMA
Bohaterowie filmiku z telefonów komórkowych i budek telefonicznych z uśmiechem dzwonią do Moskwy do samego Putina do Moskwy i uprzejmie proszą go: "Idź do domu"
- Dzwonię z Odessy. Taka sprawa. Wyobraźcie sobie, tu do nas na Krym przyjechali jacyś żołnierze. Nie, nie rosyjscy w żadnym wypadku. Przyjechali i zajmują urzędy, port. Właściwie dlaczego dzwonię? Idźcie do domu. Zobaczcie, może u was coś zajęli - to tylko jedna z wypowiedzi w tym pomysłowym obrazie.
REKLAMA
Przypomnijmy, że konflikt na Ukrainie zaostrzył się po ucieczce Wiktora Janukowycza. Dotychczasowy prezydent kraju musiał wyjechać po społecznych protestach na Majdanie. Armia Kremla wkroczyła wtedy na Krym. Moskwa tłumaczy, że chroni mieszkających tam rosyjskich obywateli.
Robert Kalinowski
REKLAMA