Julia Tymoszenko wraca na Ukrainę
Była premier opuściła szpital w Berlinie. Po dwunastodniowym leczeniu czuje się lepiej. Lekarze orzekli, że zabieg operacyjny nie jest konieczny.
2014-03-19, 17:41
Julia Tymoszenko została przyjęta do berlińskiego szpitala Charite 7 marca w związku z chronicznymi bólami pleców.
Dolegliwości wynikały z nieleczonych przypadków wypadnięcia kręgów. Była premier odczuwała silne bóle w prawej dolnej części pleców, promieniujące na prawą nogę. Poruszała się tylko za pomocą balkonika lub na wózku. Lekarze zwracali uwagę, że dużym problemem jest ogólne osłabienie mięśni u pacjentki.
Rosja zajmuje bazy na Krymie [relacja]
Z komunikatu dyrekcji szpitala wynika, że pacjentce dwukrotnie wstrzyknięto w okolice kręgosłupa lekarstwo, dzięki któremu ból ustąpił. Sprawniejsza stała się też prawa noga chorej. Zabiegi psychoterapeutyczne spowodowały, że może poruszać się dużo pewniej.
Kurację w berlińskiej klinice byłej premier Ukrainy zaproponowała kanclerz Niemiec Angela Merkel. Skazana w 2011 r. na siedem lat więzienia Tymoszenko wyszła na wolność w lutym na mocy decyzji parlamentu, który wcześniej pozbawił władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.
W środę niemiecki tabloid "Bild" opublikował wywiad z Tymoszenko. Według niej, orędzie Władimira Putina to "faszyzm bez ogródek". - Niedocenianie innych narodów, wypowiedzenie walki całemu światu, chorobliwa wiara we własną nieomylność idąca w parze z niebotycznymi kłamstwami - to jest faszystowska propaganda i wielkie kłamstwo - powiedziała.
REKLAMA
Jej zdaniem rosyjskie twierdzenia, że na Majdanie walczyli naziści i antysemici, świadczą o psychicznych problemach prezydenta Rosji. Zarzuciła Zachodowi, że traktuje agresję Putina na Krymie jak "lokalny konflikt".
Byłą premier skazano za nadużycia przy zawieraniu w 2009 roku umów gazowych z Rosją. Choć Zachód uznał ten wyrok za przejaw wybiórczego stosowania prawa wobec przeciwników politycznych, ekipa Janukowycza twierdziła, że Tymoszenko popełniła ciężkie przestępstwo gospodarcze.
Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>
PAP/asop
REKLAMA
REKLAMA