"Washington Post": tylko ostrzejsze sankcje mogą powstrzymać Rosję

Amerykański dziennik "Washington Post" wzywa Zachód do szybkich decyzji w sprawie restrykcji, które uderzą w rosyjską gospodarkę. Sama dyplomacja zdaniem gazety, ma małe szanse powodzenia.

2014-04-09, 19:20

"Washington Post": tylko ostrzejsze sankcje mogą powstrzymać Rosję
Amerykański sekretarz stanu John Kerry mówi wprost, że to Rosja stoi za wydarzeniami na wschodzie Ukrainy. Ostrzega Moskwę, że Stany Zjednoczone mogą nałożyć kolejne sankcje. Foto: PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Posłuchaj

Separatyści nie mają zamiaru opuszczać Administracji Obwodowej w Doniecku. Ich minimalnym żądaniem jest przeprowadzenie referendum w sprawie niezależności obwodu donieckiego. Relacja z Doniecka Piotra Pogorzelskiego/IAR
+
Dodaj do playlisty

"Przez prawie trzy tygodnie po ogłoszeniu aneksji Krymu Władimir Putin powstrzymywał się od dalszego rozbioru Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że analizował reakcję Zachodu na pierwszą w Europie od 1945 roku wymuszoną zmianę granic. Najwyraźniej nie był jednak pod wrażeniem.  Biorąc pod uwagę amerykańską i europejską bierność, dlaczego miałby być? - pisze w artykule redakcyjnym "Washington Post".
Dziennik zauważa, że po niejasnych ostrzeżeniach prezydenta USA Baracka Obamy i nałożonych przez USA i UE pod koniec marca ograniczonych sankcjach nastąpiły dwa tygodnie bezczynności, nie licząc amerykańsko-rosyjskich rozmów, z których Ukraińcy zostali wykluczeni. Więc w niedzielę rozpoczęła się w trzech miastach na wschodzie kraju wspierana przez Rosję operacja wyglądającą tak samo, jak początek inwazji na Krym. W Charkowie, Ługańsku i Doniecku najemni awanturnicy zajęli budynki rządowe, ogłaszając niepodległość lub plany referendum, i zaapelowali do Moskwy o ochronę - relacjonuje "WP".

Kijowowi mogą puścić nerwy

Gazeta zauważa, że tylko kilkaset osób jest zaangażowanych w zajęcie tych budynków rządowych i akcje te nie mają wielkiego wsparcia społecznego. Ale niektórzy są uzbrojeni i mają nadzieję sprowokować rozlew krwi. Ukraińskie władze reagują z godną podziwu powściągliwością, ale nie można od nich oczekiwać, że pozwolą małym grupom sponsorowanych przez Moskwę prowokatorów, by trzymały samorządy jak zakładników - dodaje "WP".

Odpowiedź mocno spóźniona

W reakcji na najnowsze wydarzenia sekretarz stanu USA John Kerry zagroził we wtorek Rosji dalszymi sankcjami, które - według źródeł "WP" - administracja USA może ogłosić w najbliższych dniach. Jeśli tak, to będą mile widziane, ale spóźnione. Warto zadać sobie pytanie, czy Putin rozpocząłby swoją najnowszą prowokację, gdyby USA kontynuowały zwiększanie presji na rosyjską gospodarkę w ostatnich tygodniach - zauważa dziennik.
"WP" sądzi,  że nie jest za późno, by powstrzymać Rosję od zniszczenia Ukrainy, ale tym razem Zachód musi działać szybko. Apeluje, by przyjąć znacznie ostrzejsze sankcje niż dotychczas, "nie tylko wobec pojedynczych Rosjan, ale także sektorów gospodarki", jak energia, bankowość czy górnictwo.
Nawiązując do zapowiedzianego przez Kerry'ego spotkania w przyszłym tygodniu z udziałem czterech stron: Rosji, USA, Ukrainy i UE, dziennik ocenia, że nie ma nic złego w rozmowach, podczas których Ukraińcy są przy stole. Ale szanse, że doprowadzą one do prawdziwej deeskalacji kryzysu, będą większe, jeżeli w międzyczasie Rosja zostanie poddana istotnej karze gospodarczej - uważa "WP".

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

PAP/iz''

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej