Warszawa: kolejny protest przeciwko odbudowie Tęczy
O przyszłości instalacji "Tęcza" na pl. Zbawiciela dyskutowali we wtorek członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W tym samym czasie osoby związane ze środowiskiem Ruchu Narodowego protestowały przeciw jej odbudowie.
2014-04-15, 22:55
Posłuchaj
Na zorganizowanej przez NZS debacie pod nazwą "Tęczo wróć?" o przyszłości instalacji, której autorką jest artystka Julita Wójcik, dyskutowali: jeden z liderów Ruchu Narodowego, były poseł Krzysztof Bosak oraz warszawski radny i działacz LGBT Krystian Legierski.
- Tęcza zawsze, od dziecka, kojarzyła mi się z czymś wyłącznie pozytywnym, jeszcze zanim miałem jakąkolwiek świadomość, że świat dzieli się na osoby homo- i heteroseksualne - powiedział Legierski. Zapewniał, że tęcza jest znakiem nie tylko środowiska LGBT, ale też symbolem pojednania i spółdzielców.
- Tęcza burzy kanon pomników pełnych patosu, martyrologii, smutnych, które odwołują się najczęściej do jakichś wydarzeń, które były raczej przykre i mało pozytywne. Takich instalacji jak Palma czy Tęcza, których np. w czeskiej Pradze jest cała masa, czy w niemieckim Berlinie, u nas jest bardzo mało, więc każda taka instalacja mnie się bardzo dobrze kojarzy. Tęcza dodaje lekkości naszemu miastu - powiedział Legierski.
Według Bosaka Tęcza "nie ma nic wspólnego z pięknem". Zarzucił on autorce instalacji, że "posługuje się instrumentalnie" kategorią piękna. Jego zdaniem "Tęcza burzy porządek estetyczny i urbanistyczny", plastikowe kwiaty, którymi była przystrojona, przypominają "teatralną dekorację", a płot i kamery monitoringu, które zainstalowało miasto na placu, "nie sprzyjają doznaniom estetycznym".
Bosak przekonywał, że Tęcza zaczęła budzić opór społeczny dopiero od chwili, gdy z instalacji, która miała być na placu Zbawiciela tymczasowo, na trzy miesiące, stała się - bez konsultacji społecznych - ekspozycją stałą.
Bosak mówił, że instalacja budzi otwarty opór nie tylko sympatyków Ruchu Narodowego, ale i niektórych posłów, mieszkańców i proboszcza pobliskiej parafii. Jak zapewnił, mimo swojego krytycznego zdania na temat instalacji nigdy nie popierał jej niszczenia.
Kolejny protest
Wieczorem na pl. Zbawiciela odbyła się demonstracja przeciw odbudowie Tęczy, zorganizowana przez Ruch Narodowy i członków sąsiedniej wspólnoty mieszkaniowej. Robert Winnicki z RN przekonywał, że do demonstracji doszło, gdyż "trwa wojna" z falą "lewactwa" z zachodniej Europy. - Tu nie chodzi o taki czy inny plac. Tu chodzi o walkę o sferę publiczną, o język debaty publicznej. My stajemy tutaj naprzeciwko tych sił, które chcą z Polski zrobić takie samo bagno jak ze społeczeństw zachodnioeuropejskich - powiedział Winnicki, który kandyduje do PE z listy RN.
tvnwarszawa.pl/x-news
REKLAMA
W manifestacji wzięło udział ok. 250 osób. Porządku pilnowały zwiększone siły policji, a sam szkielet Tęczy był ogrodzony tymczasowym płotem. Nie doszło do incydentów.
Podobny protest odbył się w sobotę, gdy miała ruszyć odbudowa Tęczy. Prace zablokowano. Narodowcy sprzeciwili się odbudowie instalacji, bo - jak mówią - promuje ona homoseksualizm. Policja zatrzymała tego dnia 25 osób, z czego dwie miały odpowiedzieć za naruszenie nietykalności funkcjonariusza, a 20 zostało ukaranych mandatami za zagrożenie w ruchu drogowym i zakłócanie porządku.
Tęcza na pl. Zbawiciela w Warszawie ma stanąć ponownie 1 maja, w 10. rocznicę wstąpienia Polski do UE.
Instalacja znalazła się w tym miejscu w czerwcu 2012 r. Wcześniej, podczas polskiej prezydencji, zdobiła plac przed Parlamentem Europejskim. Przez niektóre osoby kojarzona jest ze środowiskiem LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych), którego symbolem jest tęczowa flaga. Według autorki instalacji powstała jednak "jako wspólnie wykonane dzieło, którego symbolika była pozytywnym wezwaniem do tolerancji, poszanowania godności ludzkiej i prawa do posiadania własnych przekonań i poglądów".
Barwna instalacja ze sztucznych kwiatów w kolorach tęczy została spalona 11 listopada ubiegłego roku przez środowiska narodowe idące w Marszu Niepodległości.
Wartość zniszczeń Zarząd Oczyszczania Miasta oszacował na 70 tys. zł.
PAP, IAR, bk
REKLAMA