Kijów ma dość rosyjskich manewrów! Żąda od Moskwy wyjaśnień

Ukraina wyciągnęła wnioski z lekcji, jaką była aneksja Krymu przez Rosję. - Będziemy walczyć, jeśli wkroczą rosyjskie wojska. Ukraina stawi czoło Rosji. Będziemy bronić naszej ziemi - oświadczył szef MSZ Andrij Deszczyca.

2014-04-24, 23:12

Kijów ma dość rosyjskich manewrów! Żąda od Moskwy wyjaśnień

Posłuchaj

Ukraina: MSZ żąda wyjaśnień od Rosji. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Zdaniem ukraińskiego MSZ, ćwiczenia wojskowe rosyjskich sił prowadzą do poważnej eskalacji napięcia w regionie. Andrij Deszczyca mówił, że rozpoczęte manewry sił zbrojnych Rosji odbywają się "jeszcze bliżej granicy z Ukrainą niż to pierwotnie planowano". Podkreślił, że nieznane są plany Rosji i nie wiadomo, czy zdecyduje się ona zaatakować Ukrainę. - Sądzę, że byłby to ogromny błąd, gdyby rosyjski rząd wysłał oddziały wojskowe na terytorium Ukrainy, by chronić Rosjan - dodał.

Nie wiadomo ilu dokładnie żołnierzy bierze udział w manewrach. Jeszcze kilka dni temu NATO informowało o 40 tysiącach wojskowych stacjonujących przy ukraińskiej granicy. Sojusz oceniał, że siły te są w gotowości bojowej. Ogłoszenie rozpoczęcia ćwiczeń to odpowiedź Moskwy na czwartkowe wydarzenia w Słowiańsku, w obwodzie donieckim. Ukraińskie wojsko próbowało odzyskać kontrolę nad opanowanym przez separatystów miastem.

W trakcie starć zginęło pięciu separatystów, jeden ukraiński żołnierz został ranny. Siły ukraińskie zajęły barykady, ustawione przez buntowników na drogach dojazdowych do miasta, jednak następnie wycofały się na wcześniejsze pozycje.

REKLAMA

(źródło: UA 1+1/x-news)

- Jeśli reżim w Kijowie zaczął używać armii przeciwko ludności w kraju, to jest to, bez wątpienia, bardzo poważne przestępstwo przeciwko własnemu narodowi - tak na te wydarzenia zareagował prezydent Władimir Putin. Według niego, nawet "prawowity" szef państwa ukraińskiego Wiktor Janukowycz nie zdecydował się na użycie armii do rozpędzenia wieców w Kijowie, choć miał stosowny mandat. Putin uważa, że obecne władze w Kijowie nie mają takiego mandatu, a legalność ich działań jest częściowa.
- To jakaś junta, klika - powiedział. Zapowiedział też, że będą wyciągnięte konsekwencje wobec tych ludzi w Kijowie, którzy podejmują takie decyzje, w tym także w kontekście stosunków między Moskwą a Kijowem.

Ostre słowa pod adresem Kijowa padły także  z ust rosyjskiego ministra obrony. - Jeśli nie zostanie wstrzymana wojskowa maszyneria, doprowadzi to do większej liczby zabitych i rannych. Normalizacji sytuacji, nie sprzyjają też planowane ćwiczenia NATO w Polsce i krajach Bałtyckich - oświadczył Siergiej Szojgu.

Kijów nie pozostawia tych słów bez odpowiedzi. Zarówno szef ukraińskiej dyplomacji, jak i pełniący obowiązki prezydenta w jasny sposób dali do zrozumienia, że mają dość rosyjskich gróźb. Ołeksandr Turczynow oskarżył Moskwę o ingerowanie w politykę wewnętrzną i szantażowanie Ukrainy. Zażądał od niej  natychmiastowego wycofania wojsk znad wspólnej granicy.

REKLAMA

P.o. prezydenta mówił, że separatyści działający na wschodzie Ukrainy działają jak terroryści: porywają zakładników, zajmują budynki administracyjne i zabijają obywateli Ukrainy. - Przekroczyli już wszelkie dopuszczalne granice - oświadczył. Według niego, Rosja popierając ich działania "otwarcie koordynuje i wspiera zabójców i terrorystów" - Kierownictwo Rosji, nie mając ku temu żadnych podstaw, pozwala sobie na bezczelne wtrącanie się w politykę wewnętrzną Ukrainy - czytamy w posłaniu Turczynowa.

Z kolei MSZ w wydanym oświadczeniu zażądało od Rosji, by w ciągu 48 godzin udzieliła wyjaśnień w sprawie swoich wojsk, które prowadzą manewry przy ukraińskiej granicy.

Zdaniem Andrija Deszczycy, jego kraj wyciągnął wnioski z lekcji, jaką była aneksja Krymu przez Rosję. - Będziemy walczyć, jeśli rosyjskie wojska wkroczą na Ukrainę. Naród Ukrainy i armia są na to gotowe. Ukraina stawi czoło Rosji. Będziemy bronić naszej ziemi, naszego terytorium - powiedział minister spraw zagranicznych.
Ukraina raz jeszcze wezwała państwa świata o nałożenie kolejnych sankcji na Rosję.

Na razie skutki rozpoczętych manewrów odczuła moskiewska giełda, na której spadła wartość akcji rosyjskich spółek. Gwałtownie obniżył się też kurs rubla do dolara i euro.

REKLAMA

Same sankcje nie robią już wrażenia na Putinie. - Generalnie, zapewne, szkodzą, bo rewidowane są ratingi, mogą drożeć kredyty itd. Ale zdecydowanie straty nie mają krytycznego charakteru - powiedział.

O ile USA zapowiadają, że dalsza eskalacja konfliktu przez Rosję nie zostanie bez odpowiedzi, o tyle Bruksela nie spieszy się z podejmowaniem tematu. Co więcej, Słowacja i Czechy zdecydowanie skrytykowały pomysł, by po raz kolejny nakładać na Moskwę jakieś kary. - Rząd Czech jest nastawiony sceptycznie do wprowadzania "zakrojonych na szeroką skalę" sankcji, ponieważ zaszkodziłoby to wzrostowi gospodarczemu w Europie - powiedział premier Czech Bohuslav Sobotka.

To stanowisko spotkało się z ostrą reakcją polskiego prezydenta. Zdaniem Bronisława Komorowskiego, błędem jest to, że państwa te prowadzą dyskusję publicznie w sytuacji, gdy Unia Europejska powinna prezentować jednolite stanowisko.

O sytuacji na Ukrainie tu czytaj więcej>>>

REKLAMA

IAR/PAP/asop

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej