Wojak Boxing Night: Marcin Rekowski wziął rewanż na McCallu
W sobotni wieczór Marcin Rekowski wygrał w Legionowie podczas gali Wojak Boxing Night z Oliverem McCallem, byłym mistrzem świata. Pierwszy pojedynek tych pięściarzy zakończył się kontrowersyjnym werdyktem.
2014-04-27, 09:15
W głównej walce gali w Legionowie Marcin Rekowski zmierzył się z 49-letnim byłym mistrzem świata wagi ciężkiej, Oliverem McCallem. Amerykanin jest znany z tego, że posłał na deski samego Lennoxa Lewisa, odbierając mu mistrzowski pas.
W walce z Rekowskim pozwolił zepchnąć się do defensywy. Od początku musiał bronić się przed dobrze dysponowanym tego dnia Polakiem, jednak nie dawał mu szans na to, by zadał kończący cios. Widać było duże doświadczenie tego pięściarza, ale wiadomo też, że czasy jego świetności należą do przeszłości.
Polak zwyciężył werdyktem sędziów - tym razem obyło się bez kontrowersji.
Ozdobą gali była jednak walka Macieja Miszkina z Pawłem Głażewskim. Bokserzy nie kryli do siebie niechęci pred pojedynkiem, napięcie przed nim było bardo duże i znalazło ujście już na ringu. Początkowo w pojedynku prowadził Głażewski, jednak jego przewaga topniała z rundy na rundę. - Miała być awantura, wyszła wojna - powiedział jeden z komentatorów.
REKLAMA
Głażewski przed walką zapowiadał, że Miszkiń nie potrafi oszacować swoich sił i nie starczy mu ich na całą walkę. Stało się jednak zupełnie odwrotnie - to Miszkiń zyskiwał przewagę i, przegrywając, postawił wszystko na jedną kartę - na atak. Pod koniec walki pięściarzy niosła przede wszystkim ambicja i wola walki, która zaowocowała rewelacyjnym pojedynkiem.
Publiczność nagrodziła pięściarzy brawami na stojąco, a po ośmiu morderczych rundach werdykt musieli wydać sędziowie. Ich decyzją wygrał Paweł Głażewski, jednak trzeba przyznać, że remis dawałby największą szansę na to, co po takiej walce powinno wydać się naturalną koleją rzeczy - rewanż.
Po walce znowu pojawiły się ostre komentarze pięściarzy - Głażewski twierdził, że to on zasłużył na zwycięstwo, inne zdanie na ten temat miał Miszkiń, który nie czuł się przegrany. Głażewski stwierdził, że jego przeciwnik dostał szansę, na jaką nie zasłużył i powinien dziękować za to promotorowi. Miszkiń odpowiedział, że wystarczy porównać ich wygląd po walce, żeby zobaczyć, kto wyprowadzał czyste uderzenia.
We wcześniejszych walkach kibice mogli oglądać m.in. Artura Binkowskiego, który walczył z Michałem Cieślakiem. Binkowski przypomniał się polskiej publiczności przegraną walką z Krzysztofem Zimnochem, jednak walka z Cieślakiem pokazała, że może najwyższy czas zawiesić rękawice. Mieszkający w Kanadzie Binkowski nie dał rady Cieślakowi, sędzia musiał przerwać pojedynek już w drugiej rundzie.
REKLAMA
W następnej walce Kamil Szeremeta wygrał jednogłośną decyzją sędziów z Łukaszem Wawrzyczkiem.
Wcześniej w ringu stanął Albert Sosnowski, jednak jego walka była krótka i kuriozalna. Najpierw Włodzimierz Letr, który był jego rywalem, najpierw wpadł w liny, potem upadł bez ciosu, a na końcu doznał kontuzji nogi, która uniemożliwiła mu kontynuowanie walki. A wszystko to w zaledwie jednej rundzie.
ps
REKLAMA