Puchar Polski: piłkarze Zawiszy w euforii. "Warto było walczyć z całych sił"

Radość piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz po zdobyciu Pucharu Polski trwa. Zawodnicy zgodnie przyznają, że sukces był możliwy dzięki świetnej pracy trenera Ryszarda Tarasiewicza.

2014-05-03, 11:41

Puchar Polski: piłkarze Zawiszy w euforii. "Warto było walczyć z całych sił"

Posłuchaj

Łukasz Skrzyński, kapitan Zawiszy który finał obserwował z ławki dla rezerwowych bardzo przeżywał konkurs "jedenastek" (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Graliśmy w każdym meczu Pucharu Polski w najmocniejszym składzie, od samego początku bardzo profesjonalnie pracowaliśmy na końcowy sukces. To prawda, co mówił nasz trener, że przed finałem w ogóle nie trenowaliśmy karnych. Zakładaliśmy, że ich nie będzie. Ostatecznie do nich doszło, ale umieliśmy sobie poradzić - podkreślił Łukasz Skrzyński, obrońca Zawiszy, który w meczu z Zagłębiem nie znalazł się w wyjściowym składzie.

Puchar Polski: historyczny sukces Zawiszy. Tak relacjonowaliśmy na żywo>>>
Jak zaznaczył, na ławce rezerwowych są większe emocje niż na boisku.

- Człowiek strasznie się denerwuje, bo nie może pomóc. Nie ukrywam jednak, że współczułem kolegom wykonującym rzuty karne. Okazja wywalczenia takiego trofeum mogła się nie powtórzyć. Dla mnie to była ostatnia szansa zdobycia czegoś (zawodnik zamierza zakończyć karierę po tym sezonie). Już wcześniej mówiliśmy jednak, że jeśli ktoś nie wykorzysta karnego, żaden z nas do końca życia nie ma prawa mu tego wypominać.
Dodał, że "warto było walczyć z całych sił i 'umierać' na boisku dla tak licznej grupy kibiców z Bydgoszczy. Zaskoczyli nas bardzo pozytywnie. Myślę, że są szczęśliwi tak jak my i dumni, że jako beniaminek ekstraklasy zdobyliśmy Puchar Polski".

Trener Zawiszy Bydgoszcz Ryszard Tarasiewicz po finale Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin ocenił, że licznie zgromadzeni kibice na Stadionie Narodowym w Warszawie oglądali dobre spotkanie. Przyznał, że jego piłkarze nie ćwiczyli rzutów karnych.
- Mieliśmy emocje do końca. Były sytuacje bramkowe, dośrodkowania, strzały z dystansu. Nie spodziewałem się, że będzie dogrywka i karne. Generalnie byliśmy faworytem, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że rywal też ma swoje atuty. Zdobycie pucharu to bardzo sympatyczna sprawa i pomocna w pracy trenerskiej. Mam szczęście, że mogę pracować z takimi piłkarzami. Czasu na świętowanie nie będzie dużo, już jutro wieczorem mamy zajęcia. Wciąż trwa liga - powiedział Tarasiewicz.
Czy bał się po tym, jak Sebastian Dudek w pierwszej serii zmarnował "jedenastkę"?

REKLAMA

- Wiedziałem, że Wojtek Kaczmarek jest w stanie obronić co najmniej jeden rzut karny. Przed finałem w ogóle nie trenowaliśmy tego fragmentu gry. Nie było sensu. Na ćwiczeniach jest wokół boiska kilka osób, a na Stadionie Narodowym było 37 tysięcy, dlatego strzelanie karnych na treningach nic by nie dało - zaznaczył.
Co dalej z Zawiszą?

- W tym składzie personalnym nie damy rady w europejskich pucharach, my się nie czarujemy. Jeśli chodzi o moją przyszłość w klubie, to trudno mi dzisiaj powiedzieć. W ciągu tygodnia, dziesięciu dni wszystko powinno się wyjaśnić - odpowiedział szkoleniowiec.

Źródło: Orange sport/x-news

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej